Jeżdżę, więc jestem.


avatar Niniejszy blog rowerowy prowadzi Mateusz vel. Raven, który z pofabrycznej Łodzi pochodzi. Od początku 2009 roku (od kiedy prowadzi tutaj statystyki) przejechał 28483.21 kilometrów, w tym 4325.30 po wertepach. Jeździ ze średnią prędkością 19.69 km/h.
Inne informacje znajdziesz tutaj.
button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Znajomi na Bikestats

Mój Skype

Mój stan

Ujeżdżany sprzęt

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Raven.bikestats.pl

Archiwum


Przejechane: 24.41 km
w tym teren ~0.50 km

Czas: 01:13 h
Średnia: 20.06 km/h
Maksymalna: 36.90 km/h

Już zapomniałem, jak to jest

Środa, 24 lipca 2013 | Komentarze #3

...kiedy idiota w przegubowym autobusie chce cię zabić. Dziś sobie przypomniałem - mały kęs kurierki rowerowej.

Mamy w firmie nowego mistrza parkowania © Raven

Ustrzelone na mieście © Raven




Przejechane: 7.95 km
w tym teren ~1.00 km

Czas: 00:24 h
Średnia: 19.88 km/h
Maksymalna: 42.06 km/h

DPD

Wtorek, 23 lipca 2013 | Komentarze #0

Kategoria 0-50km, Na twardo, Solo



Przejechane: 7.64 km
w tym teren ~0.50 km

Czas: 00:21 h
Średnia: 21.83 km/h
Maksymalna: 34.50 km/h

DPD

Poniedziałek, 22 lipca 2013 | Komentarze #0

Kategoria 0-50km, Na twardo, Solo



Przejechane: 7.78 km
w tym teren ~0.50 km

Czas: 00:25 h
Średnia: 18.67 km/h
Maksymalna: 28.70 km/h

DPD

Piątek, 19 lipca 2013 | Komentarze #0

Dom - praca - dom.

Kategoria 0-50km, Na twardo, Solo



Przejechane: 22.58 km
w tym teren ~15.00 km

Czas: 01:29 h
Średnia: 15.22 km/h
Maksymalna: 35.39 km/h

Piwny skład z anomaliami wegeteriańskimi

Środa, 17 lipca 2013 | Komentarze #7

Pojechaliśmy na karkówkę. A przynajmniej ja i Siwy, bo Maryja z Adamem obwieścili nam, że teraz żywią się tylko zielskiem. Odbiło im chyba. Choć Adam powoli pęka, bo na widok wielkiego soczystego mięcha oczy mu się lekko zeszkliły.




Przejechane: 3.92 km
w tym teren ~0.00 km

Czas: 00:12 h
Średnia: 19.60 km/h
Maksymalna: 28.30 km/h

...i z pracy

Czwartek, 11 lipca 2013 | Komentarze #0

Kategoria 0-50km, Na twardo, Solo



Przejechane: 3.85 km
w tym teren ~0.50 km

Czas: 00:12 h
Średnia: 19.25 km/h
Maksymalna: 29.90 km/h

Do pracy...

Środa, 10 lipca 2013 | Komentarze #0

Kategoria 0-50km, Na twardo, Solo



Przejechane: 16.36 km
w tym teren ~8.00 km

Czas: 01:10 h
Średnia: 14.02 km/h
Maksymalna: 31.61 km/h

Comiesięczny meeting przy ognisku z dużą ilością pedałów

Piątek, 28 czerwca 2013 | Komentarze #3

Frekwencja dziwnie niska, ale atrakcji nie brakowało. 2 świrów uparło się, że wyrwą drzewo na opał. I wyrwali. Z korzeniami.

Krwiożerczych komarów było tyle, że do tej pory mnie kulosy swędzą.

A w ogóle, to nikt nie robił zdjęć. Jak nigdy.




Przejechane: 33.08 km
w tym teren ~10.00 km

Czas: 01:45 h
Średnia: 18.90 km/h
Maksymalna: 41.90 km/h

Herbatka z Białogłowym

Czwartek, 27 czerwca 2013 | Komentarze #3

Wyciągnąłem Siwego na rower, po pracy. Wcześniej podskoczyłem do Alkora po zaległe ET-fanty.
Ogólnie zbiórka miała być o 20, co zostało przesunięte na 20:30. W międzyczasie Białogłowy przypomniał sobie, że nie zmienił łańcucha, więc ku uciesze morderczych komarów (ja cieszyłem się mniej) start przesunął się na 21:30.
Zrobiliśmy singiel na niebieskim, po czym wylądowaliśmy.. w Modrzewiaku. Czyli wyszło jak zwykle. ;)


A jak zimno było, jak wracaliśmy! Brrrrrrrrrrrrrrr!




Przejechane: 31.77 km
w tym teren ~22.00 km

Czas: 02:58 h
Średnia: 10.71 km/h
Maksymalna: 52.18 km/h

Jazda na rezerwie, czyli górskie upodlenie

Niedziela, 16 czerwca 2013 | Komentarze #0

Ja, Siwy i Solar chcieliśmy wykorzystać fakt, że się przetoczyliśmy z rowerami przez pół kraju i zrobić jeszcze jakiegoś tripa przed odjazdem. Podczas, gdy 90% ekipy leczyła kaca i dochodziła do siebie, my spakowaliśmy manatki i ruszyliśmy na rower. Załatwiliśmy sobie końcowy prysznic w kwaterze tego ostatniego, bo my musieliśmy się wcześniej wykwaterować.

Solar okazał się cichociemnym rowerowym killerem ze stalową łydą. Kurde, gdzie te czasy, kiedy to ja ludzi mordowałem? :/ Trzeba popracować nad kondycją.
Zaciągnął nas na Błatnię, by potem udać się w kierunku Szczyrku. Planowo mieliśmy zjechać na dół, wjechać wyciągiem na Skrzyczne i stamtąd pocisnąć grzbietem z grubsza w kierunku Przełęczy Malinowskiej. Picia nie oszczędzałem, bo mieliśmy się zaopatrzyć w Szczyrku. Wszystko szło zgodnie z planem, dopóki nie zadzwonili Alkor z Gantarem, że chcą wyjechać wcześniej (mieli zabrać 2 nasze rowery). Nosz... Tak, to że im się nie śpieszy, że wyjazd koło 16-17, a tu bęc, że najpóźniej 15. No bez jajec... Nie pozostało nic innego, tylko skrócić wycieczkę. Kierunek: Kotarz. Wykminiliśmy, że polecimy OS1 i OS2 z wczorajszych zawodów. Plan był dobry. Pomijając upał, zmęczenie i rezerwę w baku tfu! bukłaku, tj. butelki, bo bukłaka nie wziąłem, a bidonu zapomniałem. Sklepu na horyzoncie ani śladu. Na wysokości Kotarza byłem już w skrajnie odwodniony i wlekłem się wlekąc rower za sobą. Masakra. Normalnie ciało odmawia posłuszeństwa. Siwy trzymał się ciut lepiej, a Solar... a Solar bez słowa pedałował pod górę. Człowiek-cyborg. Sytuacji nie poprawiał fakt, że co jakiś czas dostawałem telefon z Brennej w stylu: "Gdzie jesteście i czemu tak długo?". Na czas wpływały też usterki występujące w międzyczasie.

Gdzieś po drodze spotkaliśmy jeszcze grupkę znajomych twarzy z ET.

Przeżyliśmy. Jak zaczął się trawersowy OS1 po lesie, było mi już ciut (ale tylko ciut) lepiej, bo było więcej cienia i więcej z górki. Trzeba tam wrócić, tyle, że w pełni sił. Dalej jakoś siły zaczęły wracać. Może to świadomość, że picie niedaleko?

A i Gantar dzwoniąc pytał, czy bardzo uwaliliśmy rowery (pod kątem syfu w samochodzie). Powiedziałem, że nie. Na jego nieszczęście zadał to pytanie przed odcinkiem zjazdowym wiodącym górskim strumieniem. :D Trochę pogrymasił, ale szybko mu przeszło. :P

Śmiałem się z nich, więc pod koniec usterka dosięgła i mnie. Karma © Raven