Jeżdżę, więc jestem.


avatar Niniejszy blog rowerowy prowadzi Mateusz vel. Raven, który z pofabrycznej Łodzi pochodzi. Od początku 2009 roku (od kiedy prowadzi tutaj statystyki) przejechał 28483.21 kilometrów, w tym 4325.30 po wertepach. Jeździ ze średnią prędkością 19.69 km/h.
Inne informacje znajdziesz tutaj.
button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Znajomi na Bikestats

Mój Skype

Mój stan

Ujeżdżany sprzęt

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Raven.bikestats.pl

Archiwum

Wpisy archiwalne w miesiącu

Styczeń, 2012

Dystans całkowity:931.62 km (w terenie 10.00 km; 1.07%)
Czas w ruchu:45:50
Średnia prędkość:20.33 km/h
Maksymalna prędkość:38.50 km/h
Liczba aktywności:15
Średnio na aktywność:62.11 km i 3h 03m
Więcej statystyk

Przejechane: 77.12 km
w tym teren ~0.50 km

Czas: 03:50 h
Średnia: 20.12 km/h
Maksymalna: 36.90 km/h

Taxi - kurs 277 - syberyjskie klimaty

Wtorek, 31 stycznia 2012 | Komentarze #2

Obawiałem się dwucyfrowego mrozu rodem z dalekiej Rosji, ale ubrałem grubszą bluzę i na początku nawet nie było tak źle. Ot gile w nosie zamarzają i tyle. Wszystko było OK, dopóki wszystko działało. Po pierwszym kursie wsiadam na rower i czuję, że przód mi "odpływa" - flak, miodzio. No ale nie ma co się załamywać, przecież mam zapas, nie? No i tu zaczęły się schody... Założyłem lateksowe rękawiczki, co by się zbytnio nie umorusać (przed mroźnym wiatrem też fajnie chroniły) i zabrałem się do roboty. Problem w tym, że miałem za mało powietrza, żeby jechać, za dużo, żeby podważyć oponę łyżką i wymienić gumę, a przy próbie spuszczenia resztek powietrza okazało się, że..
WENTYL ZAMARZŁ!Nic to, biorę toola, mały imbus i myślę sobie "się wciśnie". No i się wcisnęło. I tak zostało. Powietrze w środku też zostało. Łapy zdążyły mi już zmarznąć, czarna rozpacz po prostu. :[ Myślę: "trudno, mam zapas, więc uwalę kominek i tyle". No i gówno. Otóż, proszę Państwa, jak się okazuje wcale nie tak łatwo jest urwać kominek z wentylem w dętce! A przynajmniej mnie to się nie udało.
Wnet spotykam starego kumpla (ze 2 lata go nie widziałem), a ten miał przy sobie szwajcarski scyzoryk, który dał radę owy przeklęty kominek nadpiłować i powietrze wreszcie zeszło.

Do końca dnia na szczęście już bez większych problemów. Tylko dłonie przemarznięte.

Sposób na niepokorne pokrętło mikrofalówki, czyli taśma klejąca + apel bezpośredni © Raven




Przejechane: 13.26 km
w tym teren ~2.50 km

Czas: 00:40 h
Średnia: 19.89 km/h
Maksymalna: 30.70 km/h

Taxi - kurs 276 - zakupy

Piątek, 27 stycznia 2012 | Komentarze #2

Na chwilę do pracy po kilka rzeczy, do Deca, gdyż dostałem cynk o koszulkach termoaktywnych w śmiesznej cenie i do Reala po coś do żarcia. Powrót przez cały biały i śliski park na Zdrowiu (dobra decyzja!).
Wśród nowych nabytków pojawiły się okulary pod kolor hamulców w Poisonie. :P
Na froncie niebieskie lustro, tak więc będę mógł się bezkarnie gapić gdzie będę chciał. :D

Początkowo był plan, co by pojawić się na Masie, ale minusowa temperatura + masowe żółwie tempo nie nastrajały mnie optymistycznie, tak więc dałem sobie spokój - wystarczy mi wrażeń na ten tydzień. Wygrał koc, termofor i herbata z prądem.

Accent Stream © Raven




Przejechane: 70.02 km
w tym teren ~0.50 km

Czas: 03:33 h
Średnia: 19.72 km/h
Maksymalna: 37.10 km/h

Taxi - kurs 275 - zimno

Czwartek, 26 stycznia 2012 | Komentarze #0

Bez większych niespodzianek. Jeździło się przyjemnie pomijając 2 momenty. Raz, jak jechałem na Przybyszewskiego (w stronę Widzewa) i wiało mi śniegiem tak centralnie w mordę, że ledwo co udało mi się podjechać pod wiadukt i dojechać do Lodowej.
Jakiś czas później miałem odebrać przesyłkę z PKS. Szkoda tylko, że miałem "okienko" liczące pół godziny. Nawet jakoś wybitnie nie zmarzłem siedząc sobie w pozycji "półembrionalnej siedzącej na bagażniku rowerowym". Ale za to, jak już ruszyłem... Kilka minut, czucia w palcach brak, dłonie czerwone, brrr. Rower też zmarzł, gdyż namierzyłem na tylnym błotniku 2 sople (trzeci powoli się tworzył).

Rower też zmarzł © Raven

Tia, jasne.. © Raven




Przejechane: 67.06 km
w tym teren ~1.00 km

Czas: 03:17 h
Średnia: 20.42 km/h
Maksymalna: 33.10 km/h

Taxi - kurs 274

Środa, 25 stycznia 2012 | Komentarze #6

Owoc mojej żmudnej pracy wykonanej dzień wcześniej nie był zbyt udany, gdyż również szwankował i zdarzało mu się nie zazębić. Z duszą i zębami na ramieniu udałem się na Puszkina w celu zakupu nowego wolnobiegu (kupiłem jeszcze jeden na zapas + kilka innych rzeczy eksploatacyjnych) po drodze ostrożnie załatwiając kilka drobnych kursów. Na szczęście udało mi się kupić co trzeba, dojechać z powrotem do domu i ostatecznie pozbyć się usterki - około 14 byłem w stanie jeździć normalnie. Uff...


Na mniej uczęszczanych uliczkach na Stokach leży dosłownie żywy lód. Dlaczego żywy? Bo mnie atakował. Ale ja byłem sprytniejszy!

A i nowe buty dają radę. Sztywne jak trzeba a i w większej części plastikowe, to i powinny szybko schnąć w razie czego. No i gwarancja jest, to można tyrać.

Przezorny ubezpieczony, czyli części na zapas © Raven

Ciekawostka przyrodnicza z roweru kolegi-kuriera: pedał wylazł z korby © Raven




Przejechane: 55.14 km
w tym teren ~0.50 km

Czas: 02:41 h
Średnia: 20.55 km/h
Maksymalna: 38.20 km/h

Taxi - kurs 273 - Wkurwienie & adrenalina

Wtorek, 24 stycznia 2012 | Komentarze #4

Dzień zaczął się fajnie. Lekki mrozik, na drogach sucho i pomimo, że wszędzie było więcej soli, niz śniegu, jechało się fajnie. Do czasu..

Pierwszy zgrzyt, kiedy czekałem sobie na przesyłkę konduktorską na widzewskim dworcu. Tuptając sobie w te i wewte zauważyłem, że, o zgrozo, psują mi się buty i to obydwa w tym samym miejscu. Co się stało? Pomiędzy dwoma rzepami normalnie zaczęły się rozdzierać. Cóż.. Jak moja rodzicielka-krawcowa nic nie poradzi, to pewnie wylądują u szewca, bo przecież ich nie wyrzucę.
Potem, jadąc sobie dalej zaczęły się problemy z wolnobiegiem: co jakiś czas nie chciał się zazębiać. Niestety zjawisko się nasilało, w końcu działał, jak chciał. Nie było mi do smiechu, jak rower mi się "zasprzęglił" na środku skrzyżowania Przybyszewskiego i Rydza Śmigłego. :/ Uratował mnie refleks i w miarę jeszcze działajace hamulce. Dałem cynk do bazy, że mam kłopoty i postanowiłem doręczyć ostatnią przesyłkę. Kiedy to zrobiłem, już z miejsca nie ruszyłem... Zimno, drugi koniec miasta, uziemiony. Pięknie! A do tego jeszcze jedną krajówkę miałem i jakoś trza było ją dostarczyć do bazy przed 18tą. Pizgnąłem rower pod drzewo i kminię co zrobić. Z komunikacji miejskiej z rowerem nie skorzystam, bo to by uwłaczało mojej godności (prędzej z Chojen na Teofilów w SPDach pomaszeruję, o!). Na szczęście nie byłem do tego zmuszony, po krótkim telefonie udało mi się skombinować transport samochodowy.
Potem jeszcze do Decathlonu, co by nabyć nowe buty z przeceny, takie, jakie sprawił sobie Kuba i do domu walczyć z rozpieprzonym sprzętem. Zapieczonego dziadostwa (tj. dekla od wolnobiegu) odkręcić nie mogłem, co zaowocowało kolejnym szybkim kursem do Deca, bo tam mają taki śmieszny klucz z dwoma dzyndzlami (a i zapomniałem, że tam jest lewy gwint -.-). W domu czarny scenariusz się potwierdził (pochrupane zapadki) i ogółem wszystko przeżarte - paskudny widok. Do północy walczyłem ze szrotem, starym kołem ze starym wolnobiegiem, 180 malutkimi kuleczkami (po 90 na sztukę), syfem i smarem. Ostatecznie udało mi się złożyć coś, co w miarę działało. Masakra.

Dzieło zniszczenia wody, błota i soli drogowej, czyli nowy nieuszczelniany wolnobieg + niecałe 2 miesiące zimowej jazdy po mieście © Raven




Przejechane: 79.87 km
w tym teren ~0.50 km

Czas: 03:50 h
Średnia: 20.84 km/h
Maksymalna: 34.50 km/h

Taxi - kurs 272

Czwartek, 19 stycznia 2012 | Komentarze #4

Tak, proszę Państwa, łopaty do śniegu odchodzą do lamusa! Jadąc rano do pracy, na skrzyżowaniu Unii Lubelskiej i Konstantynowskiej widziałem panów z.. dmuchawami do liści. W sumie niegłupi pomysł, o ile śnieg jest świeży i suchy. A co zrobić, kiedy jest odwilż? Np. kopa w zaspę i dopiero dmuchać! Nie, to nie moja chora wyobraźnia, tylko taki właśnie obraz zastałem o poranku. Działa? Działa! I co z tego, że coś tam zostanie? Resztę można posypać piaskiem i solą, nie?

Jak już wspomniałem: odwilż. Cały dzień paskudna nasilająca się mżawka, która momentami przekształcała się w śnieg z deszczem (pod wieczór już tak zostało). No i oczywiście były też ciągnące się w nieskończoność wodno-śnieżno-błotno-solne kałuże. Parszywa pogoda. Stopy mi zmarzły, a wodę z butów można było chochlą wylewać.




Przejechane: 61.27 km
w tym teren ~0.50 km

Czas: 03:00 h
Średnia: 20.42 km/h
Maksymalna: 34.30 km/h

Taxi - kurs 271 - jak zdjąć chwyty z kierownicy?

Środa, 18 stycznia 2012 | Komentarze #3

Przy okazji niedawnych zakupów nowych chwytów do Poisona trafiłem na to:

Temat: czy da sie zdjąć gripy po ich wczesniejszym założeniu ?
Świeżak: nie nie da się, musisz kierę nową kupić.
Suchy: możesz też uciąć ten fragment kierownicy gdzie jest grip, i do kierownicy dospawać jakąś rurkę, sprawdzony patent, dużo ludzi tak zapierdala w dh i bmx
Kubas1516: Też tak mysle utnij kierke tam gdzie konczy sie grip...
I niebaw się w spawani wsadz sobie kawałek starej miotły i zaklej izolacyjną ...Trzyma jak sku****yn
katizo: Albo do ogniska wrzuć, i gotowe - gripy się stopią a kiera zostanie ;)
Ropa: albo mozesz rownie dobrze wsadzic kutasa w kiere i sprobowac przeciagnac gripa na kutasa
Kubas1516: Można to zrobić tak i to nbajbezpieczniej bedzie...
Rozcinasz kierke dokladnie na pół bo gripy w drugą stronę idą łatwiej sciagasz stare gripy...
Zakładasz nowe kleisz kierke taśma wsadzasz w mostek i trzyma elegancko...Widzizałem jak gosciu tak robił:)
knownangle: dobra koniec tego burdelu. zamykam!
Mutiny: TY knownangle kto ci dał moc zamykania, burdel to sobie możesz zamkąć jak ci dziwki uciekną.

Źródło: http://bikeaction.pl/forums/topic/110/czy-da-sie-zdj-gripy-po-ich-wc
Komentarz sobie daruję. :D




Przejechane: 61.35 km
w tym teren ~0.50 km

Czas: 03:10 h
Średnia: 19.37 km/h
Maksymalna: 32.60 km/h

Taxi - kurs 270

Wtorek, 17 stycznia 2012 | Komentarze #2

Święty nie jestem, można mi zarzucić wiele drogowych grzeszków, ale przez Rondo Solidarności na czerwonym nie przejadę, oj nie. Samobójcy...

Przypadkowy zjazd kurierów na służbie © Raven




Przejechane: 69.55 km
w tym teren ~0.50 km

Czas: 03:17 h
Średnia: 21.18 km/h
Maksymalna: 35.30 km/h

Taxi - kurs 269 - białe szaleństwo

Poniedziałek, 16 stycznia 2012 | Komentarze #0

Dodatkowy dzień w pracy, bo trzeba było sobie odbić za kontuzję z zeszłego tygodnia. Było fajnie. Trochę popruszyło, trochę pomroziło, a co za tym idzie można było poślizgać się i pobawić w świeżym śniegu. Oczywiście zanim wszystko zostało obficie posolone i zaczęło przekształcać się w ciapę.




Przejechane: 27.42 km
w tym teren ~0.50 km

Czas: 01:26 h
Średnia: 19.13 km/h
Maksymalna: 30.90 km/h

Taxi - 268 - szybki fajrant

Czwartek, 12 stycznia 2012 | Komentarze #4

Zrobiłem półtora kursu i zwolnili mnie do domu - jednak kolano łupie po wczorajszej przygodzie. :/
Pojechałem zobaczyć się w interesach z Kubą, na małe zakupy i do domu.
W parku Poniatowskiego pewna wiewiórka pozazdrościła mi konsumowanej kanapki. Postanowiłem się z nią podzielić, o dziwo nie pogardziła. :)

Wygłodniała wiewiórka nawet chleb z masłem zje © Raven


A poza tym sprawiłem sobie prezent urodzinowy - nowe chwyty do Poisona:
2-letnie, zużyte Dartmoor Ripper vs. nowe Dartmoor Race © Raven

Jakoś więcej miejsca na kierownicy się zrobiło.