Jeżdżę, więc jestem.


avatar Niniejszy blog rowerowy prowadzi Mateusz vel. Raven, który z pofabrycznej Łodzi pochodzi. Od początku 2009 roku (od kiedy prowadzi tutaj statystyki) przejechał 28483.21 kilometrów, w tym 4325.30 po wertepach. Jeździ ze średnią prędkością 19.69 km/h.
Inne informacje znajdziesz tutaj.
button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Znajomi na Bikestats

Mój Skype

Mój stan

Ujeżdżany sprzęt

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Raven.bikestats.pl

Archiwum


Przejechane: 76.82 km
w tym teren ~55.00 km

Czas: 04:50 h
Średnia: 15.89 km/h
Maksymalna: 56.97 km/h

SLM - etap 4: Bobolin - Rowy (the best of polskie wybrzeże)

Czwartek, 9 sierpnia 2012 | Komentarze #1

Pierwszym celem była lartarnia morska w Darłowie. Tam kupiłem nawet jedną fajną pocztówkę celem jej późniejszego wysłania.

Dalej kolejna mierzeja do pokonania, tym razem wzdłuż Jeziora Kopań. Trochę się baliśmy kolejnej piaskowej batalii, ale niepotrzebnie, gdyż przez całą długość wiodła fajna leśna droga. Na tej drodze spotykamy sympatyczną sakwiarską rodzinkę rodem zza Odry. Ojciec, matka + dwójka kilku-kilkunastoletnich dzieci. WSZYSCY mieli rowery obładowane sakwami i wszyscy dzielnie lecieli do przodu. Chyba nawet w celu podobnym do naszego. Nawet dublowali nas ze 3 razy. Nie pytać jak i dlaczego.

Jarosławiec. Kolejna latarnia, kolejne schody. Tutaj przynajmniej widok fajny, więc opłacało się wdrapywać. Potem udaliśmy się na lody i na pocztę, co by wysłać pocztówki w świat (no bo jak to być nad morzem i nie posłać kartki do domu, nie?).

Po Jarosławcu czas na Ustkę - niestety 12km drogą krajową, innej opcji nie było. Idziemy jak burza, trzecia latarnia tego dnia. Latarnia mizerna, ale Ustka jako miasto bardzo fajne i chętnie bym tam wrócił. A i mają tam zajefajnie zaopatrzony sklep z piwami regionalnymi. Zrobię reklamę, ale co tam: pan Adam Komar zaprasza do sklepu "Bzyk". :P Ja kupiłem 2 piwa, Marcin 4 (zobaczył jakieś niby mega rzadkie i stwierdził, że dla nich przeżyje i może je dźwigać). Po machnięciu Twierdzowego Ciemnego (póki co, wśród piw korzennych moje numero uno! Mniam!) ruszyliśmy dalej do Rowów, gdzie miał być nocleg.

Odcinek Ustka - Rowy zgodnie okrzyknęliśmy najpiękniejszym na polskim wybrzerzu!
Tam trzeba wrócić i trzeba to zrobić z rowerem! Miejscami wzniesienia takie, że raz o mało nie zrobiłem OTB. Do tego las, a w nim ogrom ścieżek, malowniczo przedzierająca się do morza rzeka, piękny klif z widokiem na morze. Aż mnie nosi na samo wspomnienie.

Docierając do Rowów sprawnie znaleźliśmy fajne (tj. tanie, niezbyt zatłoczone i dobrze wyposażone) pole namiotowe. Właściwiel użyczył nam nawet swój stary namior, żeby rowery nie stały pod gołym niebem.

Wieczorem standard: zakupy, jedzenie, piwo, etc..

Port + latarnia Darłowo © Raven

Przez pryzmat latarni © Raven



Sakwiarska niemiecka rodzinka © Raven

Bardziej przypomina kolumny nagłośnieniowe, niż lampę (Jarosławiec) © Raven

Panel sterowania światłem (przynajmniej tak mi się wydaje) © Raven

Kotwica pod latarnią - widok z góry © Raven

Schody w latarni Jarosławiec © Raven

Cinek Latarnik - misja Kleopatra © Raven

Wiza z latarni Jarosławiec © Raven


No i znowu lądujemy w polu. Dosłownie. © Raven



Kolejny paintballowy raj, czyli opuszczony, niedokończony budynek ośrodka wczasowego (Ustka) © Raven

A teraz zdjęcia, dla których warto było się pomęczyć:





Rąbnął. Tak po prostu. © Raven


-Mistrzu... -Cicho! Wizualizuję piwo! © Raven



Tak, znowu coś zalałem piciem. Tym razem powódź w świeżo rozbitym namiocie. :] © Raven

Zaliczone latarnie:Darłowo, Jarosławiec, Ustka
Łącznie: 8/15




Komentarze
marysia
| 21:23 piątek, 7 września 2012 | linkuj faktycznie ładny ten klif. Aż mi przeszło przez głowę "a może kiedyś pojechać nad morze?"
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!