Jeżdżę, więc jestem.


avatar Niniejszy blog rowerowy prowadzi Mateusz vel. Raven, który z pofabrycznej Łodzi pochodzi. Od początku 2009 roku (od kiedy prowadzi tutaj statystyki) przejechał 28483.21 kilometrów, w tym 4325.30 po wertepach. Jeździ ze średnią prędkością 19.69 km/h.
Inne informacje znajdziesz tutaj.
button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Znajomi na Bikestats

Mój Skype

Mój stan

Ujeżdżany sprzęt

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Raven.bikestats.pl

Archiwum

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2014

Dystans całkowity:73.80 km (w terenie 55.00 km; 74.53%)
Czas w ruchu:06:09
Średnia prędkość:12.00 km/h
Maksymalna prędkość:39.50 km/h
Liczba aktywności:3
Średnio na aktywność:24.60 km i 2h 03m
Więcej statystyk

Przejechane: 31.50 km
w tym teren ~15.00 km

Czas: 01:45 h
Średnia: 18.00 km/h
Maksymalna: 34.00 km/h

FRANKENSTEIN!

Wtorek, 15 lipca 2014 | Komentarze #6

Całą sobotę walczyłem ze Spinnerem Enduro od Siwego próbując zmusić go do działania. Bezskutecznie. Potem pół nocy rozkminiałem dlaczego Epicon nie działa i co zrobić żeby działał. Następnie prawie całą niedzielę wprowadzałem w życie szatański plan zrobienia z dwóch martwych amortyzatorów jeden, który działa. Pomagał mi w tym Siwy.

Wiadro potu, kilka kałuży oleju, góra tłustego papieru toaletowego, sterta śliskich narzędzi, w tym 2 młotki, wiertarka, szlifierka stołowa i skomplikowany system podkładek.

I tak oto powstało skrzyżowanie Suntoura Epicona ze Spinnerem Enduro. Sunnner Epiduro? Spintour Endpicon? Niech zostanie po prostu Frankenstein. ;)

Co najważniejsze wygląda na to, że działa. Co ciekawe działa lepiej. I lepiej też wygląda.

Before
Before © Raven
...& after
...& after © Raven




Przejechane: 27.30 km
w tym teren ~26.00 km

Czas: 03:14 h
Średnia: 8.44 km/h
Maksymalna: 39.50 km/h

Flow pod prąd

Poniedziałek, 7 lipca 2014 | Komentarze #3

Wypad na Rychleby. Gdzieś zawiodła nawigacja w połączeniu z komunikacją w grupie, więc żeby się odnaleźć plan wycieczki trafił szlag. A żeby do pierwotnego planu wrócić postanowiliśmy spory kawałek naginać pod prąd. Do góry... Niby jest to be, zakazane, karygodne itd., ale był poniedziałek, więc ruch prawie zerowy, a w newralgicznych momentach nikomu nie przeszkadzaliśmy.

W międzyczasie (gdzieś w trakcie rąbanki na Wielorybie) mój amortyzator umiera. Zostaję z niecałą połową skoku i do tego bez tłumienia. I zjechałem tak Superflow.
JESTĘ HARDKORĘ! :D
Nadgarstki się buntowały, ale założyłem sobie, że skoro wiozłem rower tyle kilometrów, to zjadę ten szlak choćby i na dupie wysmarowanej miodem. Swoją drogą ciekawe przeżycie, kiedy masz świadomość, że masz tylko 1 szansę na obranie właściwego toru jazdy, a pomyłka może skutkować katapultą.

Przez powyższy incydent tak oto skończył się epizod rowerowy na tym wyjeździe. Na pocieszenie kupiłem sobie koszulkę z logo Rychlebskich Ścieżek. :)

Route 2 711 641 - powered by www.bikemap.net




Przejechane: 15.00 km
w tym teren ~14.00 km

Czas: 01:10 h
Średnia: 12.86 km/h
Maksymalna: 39.50 km/h

Rozjazd w okolicach Wałbrzycha

Niedziela, 6 lipca 2014 | Komentarze #0

Rowerowa inicjacja po dłuższej przerwie. Bez napinki, żeby nie przegiąć. Meta z piwem w ręce i powrót samochodem. :)