Jeżdżę, więc jestem.


avatar Niniejszy blog rowerowy prowadzi Mateusz vel. Raven, który z pofabrycznej Łodzi pochodzi. Od początku 2009 roku (od kiedy prowadzi tutaj statystyki) przejechał 28483.21 kilometrów, w tym 4325.30 po wertepach. Jeździ ze średnią prędkością 19.69 km/h.
Inne informacje znajdziesz tutaj.
button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Znajomi na Bikestats

Mój Skype

Mój stan

Ujeżdżany sprzęt

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Raven.bikestats.pl

Archiwum

Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2011

Dystans całkowity:876.87 km (w terenie 115.50 km; 13.17%)
Czas w ruchu:41:43
Średnia prędkość:21.02 km/h
Maksymalna prędkość:54.47 km/h
Suma podjazdów:629 m
Maks. tętno średnie:150 (75 %)
Suma kalorii:4129 kcal
Liczba aktywności:36
Średnio na aktywność:24.36 km i 1h 09m
Więcej statystyk

Przejechane: 33.85 km
w tym teren ~14.00 km

Czas: 01:30 h
Średnia: 22.57 km/h
Maksymalna: 43.92 km/h

Po czym poznać debili?

Czwartek, 30 czerwca 2011 | Komentarze #0

odp:
Po tym, że jak jest pod górę, to przyśpieszają.
To taka wspólnie wydumana pointa tego krótkiego, ale treściwego wyjazdu ze Szczepanem. Szybka akcja. 18:45 dostaję telefon, 19:15 jestem na miejscu zbiórki, plan jest, żeby o 21 być w domu. Czasu niewiele, więc daleko się nie zapuszczaliśmy. Klasycznie, singiel na niebieskim i trochę zielonego. W kwestii tempa miało być lajtowo, a wyszło jak zawsze. :P

HZ = 21%
FZ = 34%
PZ = 43%

//W planach była jeszcze nocna runda asfaltowa z Ceberem, ale ten pół godziny przed czasem pokapował się, że jutro rano musi iść do pracy...




Przejechane: 13.77 km
w tym teren ~0.50 km

Czas: 00:38 h
Średnia: 21.74 km/h
Maksymalna: 33.00 km/h

Taxi - kurs 173 + kolejna ciekawostka

Czwartek, 30 czerwca 2011 | Komentarze #4

Jak wychodziłem rano z domu, to pogoda pod psem. Wracając zaparzałem się w długich portkach. Dla ochłody: po pracy na lody.

Z cyklu ciekawostki serwisowe: hak wytrzymał - ułamała się przerzutka © Raven

Gwoli ścisłości: zmieniarka Shimano Altus, a nie jakieś chińskie marketowe badziewie, rower "wycieczkowy", komfortowy.
Nie pytajcie mnie, jak ktoś to zrobił, bo nie mam pojęcia, ale zawiesiłem się, jak to zobaczyłem.

Kategoria 0-50km, Na twardo, Solo



Przejechane: 163.23 km
w tym teren ~0.00 km

Czas: 06:48 h
Średnia: 24.00 km/h
Maksymalna: 49.44 km/h

Operacja: Jeziorsko

Wtorek, 28 czerwca 2011 | Komentarze #10

Wytyczne misji:
Cel: Zbiornik Jeziorsko
Kilometrarz: 150+
Nawierzchnia: Utwardzona
Przewidywany czas: Od "jak wstanę i się wybiorę" aż do zmroku
Liczebność: 1

Godzina 9:06 wyruszam w kierunku Rąbienia, uzbrojony w banany, batoniki i ponad 2l Isostara. Pierwsze 20km w ramach rozgrzewki, lajtowo, potem prędkość rośnie. Muzyka gra (przy takim wiejskim klimacie i gładkim asfalcie, to nawet "Złotych Przebojów 101,3" dobrze się słucha - przynajmniej dopóki jest zasięg), prędkość przelotowa w okolicach 25-30km/h. Do ponad 70 kilometra licznik wskazuje średnią 27km/h, oby tak dalej, noga podaje. Jakoś tak lekko się jedzie, za lekko. W końcu docieram do celu (prawie punkt 12:00). Namierzam znajomą plażę (raz już tam byłem) i rozbijam mały obóz, co by chwilę odpocząć, pogapić się w wielką wodę i popstrykać. Bez napinki, w końcu do tej plaży dążyłem.

Ruszam dalej, betonowe płyty trochę dają się we znaki, ale nie ma tragedii. Jest zapora, wieje masakrycznie. Pstrykam trochę fotek i kieruję się w stronę Uniejowa. I tutaj droga przez mękę: nie dość, że pod górę, to jeszcze porywisty wiatr prosto w mordę. :/ W pobliskim sklepie uzupełniam zapasy o 2 banany, bułę i Snickersa, w międzyczasie na liczniku, w opcji "Trip Dist" pojawia się 5 cyrf (z tego dwie po przecinku) - teraz "z górki". Za Uniejowem, w okolicach 110km pojawia się kryzys, który szybko przybiera chyba najgorsze znane stadium, tj. "Pier***ę - nie jadę!". Buła i banan nie pomagają, ratuje mnie Snickers, jakoś się jedzie (choć ten odcinek aspiruje do miana najnudniejszego na trasie). Parzęczew się zbliża, motywacja wzrasta i jakoś sił przybywa. Minąłem go, wsunąłem drugiego banana z drugą połową buły i jakoś się jedzie, dobrze, że z górki. Dalej do Aleksandrowa droga ciągnie się jak flaki z olejem.
Przebłysnęła mi wcześniej myśl, że jak się wyrobię czasowo, to podjadę jeszcze na lody na Złotno. Do Łodzi wjeżdżam prawie równo o 18 (wyrobiłem się), więc wprowadzam ten niecny plan w życie (był malinowe!).

Dzień kończę z rekordowym dla mnie przebiegiem i opalenizną a'la złocisty kurczak z rożna po kolarsku. Ponadto zaczynam dostrzegać zalety dłuższej jazdy solo, m.in.: samemu sobie ustalam tempo, przystanki robię kiedy chcę, nie muszę z nikim konsultować zmian trasy.

Misja ukończona.








Zdjęcia zawierają geotagi.


P.S. Na trasie mijałem wiele rozmaślonych na asfalcie (przez samochodowe koła) zwierzątek. Jakiś kot, jakiś pies (chyba pies, bo był tak sprasowany, że to bardziej wyglądało na mielonkę z ogonem..), myszka, lis, a nawet coś na kształt tchórzofretki.




Przejechane: 12.48 km
w tym teren ~0.50 km

Czas: 00:39 h
Średnia: 19.20 km/h
Maksymalna: 29.40 km/h

Taxi - kurs 172

Poniedziałek, 27 czerwca 2011 | Komentarze #0

Kategoria Solo, Na twardo, 0-50km



Przejechane: 12.55 km
w tym teren ~0.00 km

Czas: 00:37 h
Średnia: 20.35 km/h
Maksymalna: 32.50 km/h

Taxi - kurs 171

Niedziela, 26 czerwca 2011 | Komentarze #0

Nabyłem drugi koszyk na bidon (do Riverside'a), co by jednemu smutno nie było, że sam taki przykręcony.

A w ogóle, to wolno, bo wracałem z przeładowaną sakwą. Jak TIRem: Ruszanie spod świateł w żółwim tempie, przejazd przez jakiekolwiek nierówności z duszą na ramieniu.

Kategoria 0-50km, Na twardo, Solo



Przejechane: 12.68 km
w tym teren ~0.50 km

Czas: 00:37 h
Średnia: 20.56 km/h
Maksymalna: 29.90 km/h

Taxi - kurs 170

Sobota, 25 czerwca 2011 | Komentarze #0

Kategoria 0-50km, Na twardo, Solo



Przejechane: 39.83 km
w tym teren ~0.00 km

Czas: 02:57 h
Średnia: 13.50 km/h
Maksymalna: 41.46 km/h

Masa Krytyczna w wersji "long"

Piątek, 24 czerwca 2011 | Komentarze #2

Jakoś rekordowo długo dzisiaj, ponad 20km. Zapuściliśmy się aż na Teofilów, sporo jazdy również bocznymi uliczkami. Mimo wcześniejszych cyrków pogodowych (upał, deszcz, gradobicie - czego dusza zapragnie w ciągu jednego dnia) w czasie przejazdu było sucho, lekko słońce przyświecało, lecz było ciut chłodno.

Spuchlak! © Raven

2 koła, 3 osoby i 4 korby, czyli kolejny tandem na wypasie © Raven

I wszystko jasne - "nasi ludzie" są wszędzie © Raven

Karbonowy widelec Accent?! WTF?! © Raven


Żałuję, że zapomniałem wziąć logger - tracka nie ma.




Przejechane: 59.15 km
w tym teren ~17.00 km

Czas: 02:44 h
Średnia: 21.64 km/h
Maksymalna: 50.06 km/h

Manewry (przeciw)lotnicze

Środa, 22 czerwca 2011 | Komentarze #0

Ceber, Inimicus i ja. Spontanicznie. Kierunek: Rudzka Góra. Najpierw uphill (3/4 podjechane, dalej się nie dało, więc z buta) pogadanka i czas na downhill. Wybraliśmy najłatwiejszą technicznie (tylko pozornie) ścieżkę, którą zaproponował Kuba. Nie chciał jechać pierwszy, bo twierdził, że będzie nas spowalniał hamując, ale go przekonaliśmy, że poczekamy chwilę. Pojechał, potem ja, a za mną Maciek. Początek fajny, więc dokręciłem, potem chwila grozy na piaskowym zakręcie. Ostro się zrobiło za nim, w kamienistych koleinach. Prędkość spora, przyczepność minimalna, hamowanie nie ma większego sensu, a może tylko pogorszyć sprawę. Zbliżał się kolejny zakręt i wyjście miałem jedno: w ułamku sekundy wybrać miejsce poza trasą, w którym będzie w miarę miękkie lądowanie. Niestety nim się namyśliłem już szybowałem prosto w wielkie krzaczory. :/ Ale było mega! :D W tym czasie z dołu zaczął nas nawoływać Kuba, już nawet zawrócił i słyszymy z góry donośne "KUR*AAAAAA!" - jak się później okazało Maciek miał mniej szczęścia i zakręt wcześniej wylądował w pokrzywach. :D
Kuba poprowadził nas jeszcze rundką po okolicznym lesie i na koniec podjazd (podobno niepodjeżdżalny). Oczywiście podjechaliśmy. Wnet za nami pojawił się z językiem na wierzchu nasz przewodnik i ostatnim tchem rzekł:
"A teraz jeźdźta se kur** gdzie chceta!"
Chwila odpoczynku (tj. wyżerki dla małych latających wampirów), powrót do cywilizacji i się rozdzielamy. Kuba wraca do domu, a my z Maćkiem lecimy jeszcze do IKEI na hot-dogi (wcześniej urządzając sobie małą szarżę na podziemnym parkingu Portu Łódź) i na lotnisko by objechać je już bez większych niespodzianek.

Powiadam Wam, Polibuda jest tam! © Raven

Odzyskiwanie kontroli w toku © Raven

Awaryjne lądowanie po niekontrolowanym locie © Raven

Wyżerka dla gigantycznych komarów © Raven



HZ = 28%
FZ = 35%
PZ = 31%




Przejechane: 12.34 km
w tym teren ~0.50 km

Czas: 00:32 h
Średnia: 23.14 km/h
Maksymalna: 42.66 km/h

Po Isostara

Środa, 22 czerwca 2011 | Komentarze #0

Wszystkie z bidonami z czarną klapką były już wykupione, pozostały same żółte cycki. :/

A i okazało się, że jest opcja wycieczki, więc czym prędzej do domu przebrać się i zmienić rower.

Kategoria 0-50km, Na twardo, Solo



Przejechane: 59.41 km
w tym teren ~30.00 km

Czas: 03:01 h
Średnia: 19.69 km/h
Maksymalna: 54.47 km/h

Rekreacja z rozlewem krwi

Wtorek, 21 czerwca 2011 | Komentarze #2

Celince udało się wyciągnąć Inimicusa na rower, tak więc postanowiłem się podłączyć do wycieczki. Takie tam kręcenie się po lesie i nie lesie, "niebieski", górka w Dobrej etc. Potem pojawił się Szczepan ze swoim nowym, niestrzelającym rowerem (a właściwie to nową ramą, bo reszta klamotów z przeszczepu). Zostaliśmy we dwóch, bo reszta się rozjechała, więc jeszcze małe kółko na zielony i do "wąwozów".
OK, a gdzie tu krew? A no na wspomnianych wąwozach, na jednym podjeździe z hukiem strzelił mi łańcuch z blatu i wyrżnąłem w coś kolanem. Do końca nie wiem, co to było, ale biorąc pod uwagę kształt dwóch "dziur" w lewym kolanie obstawiam albo cyngle manetki, albo pedał.

No to dalej z buta © Raven

Kuba się UŚMIECHA! :O © Raven

Nowa zabawka pechowego Sławka © Raven

"Geometria ram, alu-śrubki, waga lakieru.. pff.. a niech se pogadają.." © Raven

"Nadal krzywo! Jeszcze 0,5mm w lewo!" © Raven



HZ = 44%
FZ = 25%
PZ = 17%