Jeżdżę, więc jestem.


avatar Niniejszy blog rowerowy prowadzi Mateusz vel. Raven, który z pofabrycznej Łodzi pochodzi. Od początku 2009 roku (od kiedy prowadzi tutaj statystyki) przejechał 28483.21 kilometrów, w tym 4325.30 po wertepach. Jeździ ze średnią prędkością 19.69 km/h.
Inne informacje znajdziesz tutaj.
button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Znajomi na Bikestats

Mój Skype

Mój stan

Ujeżdżany sprzęt

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Raven.bikestats.pl

Archiwum

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2010

Dystans całkowity:504.09 km (w terenie 137.00 km; 27.18%)
Czas w ruchu:24:22
Średnia prędkość:20.69 km/h
Maksymalna prędkość:56.65 km/h
Suma podjazdów:505 m
Liczba aktywności:24
Średnio na aktywność:21.00 km i 1h 00m
Więcej statystyk

Przejechane: 13.67 km
w tym teren ~4.00 km

Czas: 00:40 h
Średnia: 20.51 km/h
Maksymalna: 30.00 km/h

To samo, co ostatnio + pytanie

Środa, 29 września 2010 | Komentarze #5

Tylko jeszcze bardziej mokro i do tego zimno.

Ma ktoś patent na mokre buty/stopy?
Oprócz pomysłu z tragicznie wyglądającymi szpitalnymi kondomami i ochraniaczami za minimum bagatela 90zł, które z tego, co wyczytałem w necie wcale nie są takie super. No i chodzi mi o jakieś budżetowe rozwiązanie.

Jako, że suszenie cywilnych butów trwa wieki, to pomyślałem, żeby zmienić pedały i śmigać w prawie w całości wykonanych z plastiku SPD - te zwykle po nocy w ciepłym miejscu są suche. Do tego woreczek śniadaniowy (lub inna dowolna foliówka) na skarpetkę, żeby stopy nie moczyć i się nie przeziębić. Efekt myślę, że w miarę OK, niestety kosztem suszenia butów.
Tylko teraz nasuwa się pytanie, jak długo te buty tak pociągną (Shimano m122)?

Jeśli masz jakiś sprawdzony patent, to proszę podziel się nim ze mną w komentarzu. ;)

Kategoria 0-50km, Na twardo, Solo



Przejechane: 16.83 km
w tym teren ~3.00 km

Czas: 00:51 h
Średnia: 19.80 km/h
Maksymalna: 28.70 km/h

Moookrooo

Wtorek, 28 września 2010 | Komentarze #0

Niby nie zimno, ale cały dzień paskudna mżawka. Na suche spodnie patent już miałem, ale od pasa w górę zmokłem. Przynajmniej w jedną stronę, bo fajną kurteczkę przeciwdeszczową sobie sprawiłem.

Kategoria 0-50km, Na twardo, Solo



Przejechane: 9.86 km
w tym teren ~2.00 km

Czas: 00:30 h
Średnia: 19.72 km/h
Maksymalna: 29.10 km/h

Operacja zakończona powodzeniem - pacjent żyje

Poniedziałek, 27 września 2010 | Komentarze #6

Jak wyżej. Co ciekawe postukiwania to nie wyeliminowało, ale zminimalizowało. Skończyły mi się już chyba pomysły, co to może być, ale teraz mnie już tak nie irytuje. Może się ułoży samo, zobaczymy.

Z innych obserwacji wyszło mi, że prawe ramie korby jest nieznacznie bardziej oddalone od mufy. Żadnych podkładek ni ma. Przyglądając się fabrycznemu "plastikowi" zauważyłem, że jeden z "kwadratów" jest dłuższy od drugiego. Czyżby niestandardowa korba/support? A może jestem niedoinformowany i do singli są inne supporty? :P
Tak, czy inaczej nie jest to jakieś wielkie odstępstwo i w sumie w niczym nie przeszkadza (mam platformy i jeżdżę w cywilnych butach), ale trochę mnie to zdziwiło.
Jak ma ktoś jakieś sugestie, to niech się ze mną podzieli, bo z taką sytuacją spotkałem się 1 raz.

Kategoria 0-50km, Na twardo, Solo



Przejechane: 12.05 km
w tym teren ~2.00 km

Czas: 00:36 h
Średnia: 20.08 km/h
Maksymalna: 28.00 km/h

..a wróciłem piechotą

Niedziela, 26 września 2010 | Komentarze #8

Pojechałem do pracy z myślą, żeby pogrzebać znowu przy Vitaminie w celu znalezienia przyczyny stukania przy obracaniu korbami.

Przed wymianą supportu pozostało mi jeszcze wykręcić go, przeczyścić gwinty i po wcześniejszym obfitym wysmarowaniu skręcić ponownie - a nuż pomoże. Niestety operacja zakończona niepowodzeniem, gdyż trzasnęła mi miska i została w kluczu (gwint pozostał w mufie...). Po dokładniejszych oględzinach doszedłem do wniosku, że plastik wykorzystywany do wytworu tego czegoś pochodzi chyba z recyklingu patyczków od lizaków z domieszką czarnego barwnika.

Przy walce z pozostałościami czarnego czegoś zakleszczonego w ramie odrobinę poharatałem sobie gwint mufy. Na szczęście znalazłszy stosowny gwintownik naprawiłem usterkę.

Po całej operacji mufa wygląda w porządku, ale kwestię ściągania nowego supportu w ramach gwarancji sobie odpuszczę. Gdzieś w gratach zalega mi stary support Accent'a (pozostał mi sprzed montażu SLX'a), który wykonaniem i lekkością obracania bije toto na głowę. Ciekawe, czy będzie pasował. Jutro kurs nadaremno i naprawianie. Zobaczymy, co mi z tego wyjdzie.

Tzw. wkład suportu, czyli plastikowe "coś" © Raven

Tak, czy inaczej do domu wróciłem dzisiaj komunikacją miejską. Szkoda, bo pogoda przyjemna.

A i Poison przywrócony do stanu używalności. Co ciekawe z przodu też złapałem gumę. Winowajcą był mały kolec wbity tak dokładnie, że powietrze schodziło całą noc.




Przejechane: 26.15 km
w tym teren ~4.00 km

Czas: 01:28 h
Średnia: 17.83 km/h
Maksymalna: 31.30 km/h

Rozjazd z krzyża zdjętego

Sobota, 25 września 2010 | Komentarze #0

Bo tak też się czuję. Ale nie żałuję. :)
Takie tam spokojne kręcenie po mieście w różnych sprawach.

Kategoria 0-50km, Solo, Na twardo



Przejechane: 72.21 km
w tym teren ~35.00 km

Czas: 03:30 h
Średnia: 20.63 km/h
Maksymalna: 55.84 km/h

Radegast & PKWŁ

Piątek, 24 września 2010 | Komentarze #0

Jak powiedziałem, tak też zrobiłem i pojechałem. Tylko gdzie..? Niedawno nabyta mapa w dłoń i szukanie czegoś ciekawego. Jest! Stacja Radegast. Od dawna chciałem ją zobaczyć, ale nie do końca wiedziałem, gdzie się ona znajduje. Robi wrażenie. Szkoda tylko, że akurat w piątki muzeum jest zamknięte i nie można wejść do środka tunelu.. Brzęczenie kustosza, żeby nie jeździć po rampie (żebym to ja jeszcze jeździł! Wjechałem i już zszedłem z roweru - w celu wydobycia aparatu), trochę pstrykania i jedziemy dalej.
Niestety Arsen zrobił się dziwnie miękki. Opcje 2: albo coś puszcza powietrze, albo przytyłem. Jakby nie było, na takim sagu w teren pojechać nie bardzo, więc chciał/nie chciał wróciłem się do domu po pompkę. I tu zdziwienie: jednak chyba przytyłem, bo ciśnienie w normie :P Dopompowałem, pompka w plecak i w drogę.

Na górce na "kaloryferze" pierwszy postój z obmyśleniem trasy. Co mi wyszło z tego myślenia? Standardowo kółko niebieskim szlakiem, zjazd zielonym i gdzieś dalej - się zobaczy. Ostatecznie wyszło tak, jak sobie zapowiedziałem: niebieski, zielony, czarny - na słynną górkę i w dół w kierunku cmentarza w Dobrej. Dalej plan był taki, żeby uderzyć w stronę Dobieszkowa i przed rezerwatem jakoś zakręcić. W ten sposób uczepiony zielonego szlaku zatoczyłem jeszcze kolanko z fajnymi przewyższeniami i odbiłem na czerwony szlak kierując się na Łagiewniki.

Kilka godzin temu pochwaliłem się kolegom z pracy, że z 1,5 roku nie złapałem gumy. No i coś mnie pokarało... Finiszując prawie, na Rogach, na głupiej szutrówce złapałem ok. 3cm pordzewiałego gwoździa. :[ No to mały piknik: Knoppers, żelik, wymiana dętki i do domu.

Wszystkie fotki dostępne na mojej Picasie. ;)
Stacja Radegast
PKWŁ



Słoneczna górka na kaloryferze © Raven

Niniejszym oświadczam, iż jestem w du**e, czyli orientacja w terenie zawiodła. © Raven

Przewyższenia w Wódce © Raven

Pasażer na gapę © Raven

Jako, że byłem po całej nocy dźwigania moje dłonie mówią "dość!". Ponadto zauważyłem, że moja dupa toleruje moje siodło tylko na dystansach do 50km. Powyżej, tak jak dziś, zaczyna się bunt, co owocuje powrotem prawie na stojąco. :/
Cóż, już mam jedno na oku (białe :D), więc trzeba będzie poważnie rozważyć zakup.




Przejechane: 19.66 km
w tym teren ~6.00 km

Czas: 00:57 h
Średnia: 20.69 km/h
Maksymalna: 34.90 km/h

Witaminka na Zdrowiu

Czwartek, 23 września 2010 | Komentarze #0

Do pracy na noc, ale jako, że pogoda ładna, to postanowiłem, wedle zapowiedzi pokręcić trochę po łódzkim Zdrowiu. Ciepło i przyjemnie, a jako, że wskrzesiłem aparat, to cyknąłem kilka zdjęć.
Po pracy na kawę i kanapkę do McDonald's i do domu. Spać? Nie.. Szkoda życia na spanie w taką pogodę! Prysznic, coś zjeść, przesiadka na Poisona i w drogę.






A to już wracając na drugi dzień rano przez Park Poniatowskiego:




Przejechane: 1.00 km
w tym teren ~0.00 km

Czas: 00:03 h
Średnia: 20.00 km/h
Maksymalna: 0.00 km/h

Ostra rundka

Czwartek, 23 września 2010 | Komentarze #0

Do sklepu na sąsiedniej ulicy, po baterie do aparatu.
Jako, że to grzech chodzić na piechotę, a w ręce wpadł mi mój samoróbkowy ostrzak, to postanowiłem sprawdzić, czy to jeszcze jeździ. :)
Co prawda ciężko, ale jeździ, powietrze w gumach nawet się trzyma. Na tak "dalekosiężny" wypad w sam raz. Ot taki teścik, a teraz z powrotem do komórki, niech się dalej kurzy.

To jeszcze działa © Raven

W ogóle cieplutko, słonecznie, trza będzie później zrobić kółko gdzieś bliżej natury. Oby taka pogoda utrzymała się jak najdłużej.




Przejechane: 16.75 km
w tym teren ~4.00 km

Czas: 00:47 h
Średnia: 21.38 km/h
Maksymalna: 31.70 km/h

Pracowo

Środa, 22 września 2010 | Komentarze #0

Rano mróz, a wracałem w krótkim rękawku. Porypana pogoda.

Kategoria 0-50km, Na twardo, Solo



Przejechane: 18.74 km
w tym teren ~4.00 km

Czas: 00:56 h
Średnia: 20.08 km/h
Maksymalna: 27.70 km/h

Personalizacja pełną gębą

Wtorek, 21 września 2010 | Komentarze #1

..czyli sprzęty poprawnie zaadresowane.
Od dawna chodziło mi to po głowie, tylko nie wiedziałem, jak się do tego zabrać. W końcu wymyśliłem: literki samoprzylepne. Tylko czy można to gdzieś jeszcze kupić? Wczoraj po drodze do domu napatoczyła mi się firma zajmująca się reklamami, szyldami, ulotkami, wizytówkami i wszelkimi takimi pierdołami.

Gość siedzący za biurkiem zapytany o literki samoprzylepne stwierdził, że to jakbym zapytał w salonie samochodowym o Syrenkę. :P "Panie, teraz jest epoka plotera". Ciągnięty za język nie chciał mi przedstawić żadnego chociażby orientacyjnego cennika, tylko ciągnął za język mnie i narysował na komputerze to, co chcę. Po kwadransie miałem naklejki gotowe.

Dzisiaj toto poprzyklejałem. Efekty widać poniżej (sorry za jakość, zwłaszcza drugiej fotki, ale normalny cyfrak odmówił posłuszeństwa).

Zaadresowany B'Twin © Raven

Zaadresowany Poison © Raven