Jeżdżę, więc jestem.


avatar Niniejszy blog rowerowy prowadzi Mateusz vel. Raven, który z pofabrycznej Łodzi pochodzi. Od początku 2009 roku (od kiedy prowadzi tutaj statystyki) przejechał 28483.21 kilometrów, w tym 4325.30 po wertepach. Jeździ ze średnią prędkością 19.69 km/h.
Inne informacje znajdziesz tutaj.
button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Znajomi na Bikestats

Mój Skype

Mój stan

Ujeżdżany sprzęt

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Raven.bikestats.pl

Archiwum

Wpisy archiwalne w kategorii

>100km

Dystans całkowity:2850.81 km (w terenie 315.50 km; 11.07%)
Czas w ruchu:133:27
Średnia prędkość:21.36 km/h
Maksymalna prędkość:70.15 km/h
Suma podjazdów:291 m
Maks. tętno średnie:153 (77 %)
Suma kalorii:5274 kcal
Liczba aktywności:26
Średnio na aktywność:109.65 km i 5h 07m
Więcej statystyk

Przejechane: 114.63 km
w tym teren ~50.00 km

Czas: 06:49 h
Średnia: 16.82 km/h
Maksymalna: 70.15 km/h

Czarna seria 11 i pół

Poniedziałek, 31 marca 2014 | Komentarze #0

Ela wybrała się tego dnia na samotny trening szosowy, a przed resztą stało widmo kolejnej setki. Wyjechałem ze szczerymi wątpliwościami, czy dam radę wrócić. Okazało się nie być najgorzej bo było dużo postojów. Chyba za dużo. Krzaki cierniowe mściły się nie miłosiernie za wtargnięcie na ich teren. Co ogarnęliśmy jednego kapcia, to okazywało się, że ktoś ma kolejnego. Jakimś cudem tylko ja nic nie łatałem. Za to złapałem kolczastą gałąź pomiędzy tyłek i siodełko. W sumie nie wiem, co gorsze.

Gdzieś w połowie do peletonu dołącza sympatyczny psiak przybłęda. Najbardziej zakolegował się z Marcinem sikając (dosłownie) z radości. Po wielu kilometrach kombinacji udaje się nam go pozbyć.
W końcu dotarliśmy nad wodospady. Widoki bajeczne, mimo, że nie trafiliśmy do tych najwyższych.
Powrót był dla mnie morderczy przez wielkie asfaltowe podjazdy. Na szczęście co góra zabiera, to góra oddaje, więc można było też doładować akumulatory na zjazdach. Wycieczki nie uprzyjemniał mi fakt, że tłumik Epicona niespodziewanie odmówił posłuszeństwa, przez co amor stracił połowę skoku i całe tłumienie.

Pod koniec tempo niespodziewanie wzrasta. Sam nie wiem skąd wziąłem te rezerwy mocy, ale w rowerowym pociągu jechało mi się nadzwyczaj dobrze. Zmęczenie dawało się już wszystkim we znaki i było kilka zgrzytów, które o mało nie zakończyły się karambolem, ale ostatecznie daliśmy radę. Do Vodice wróciliśmy już w świetle LEDowych jupiterów zamocowanych na kierownicach.

Skrzydlaty prześladowca
Skrzydlaty prześladowca © Raven
Dobry patent nie jest zły. Zwłaszcza, kiedy jest skuteczny
Dobry patent nie jest zły. Zwłaszcza, kiedy jest skuteczny © Raven
Opuszczony dom
Raz, dwa, trzy, kleisz Ty!
Raz, dwa, trzy, kleisz Ty! © Raven
Mknął, aż się kurzyło
Nadwornego szydercę też kolec dopadł. I mleczko mu nie pomogło. :P
Nadwornego szydercę też kolec dopadł. I mleczko mu nie pomogło. :P © Raven
Prę do przodu
Prę do przodu © Raven
Nie rozumiem narzekań. Mnie się na tym postoju podobało. :)
Nie rozumiem narzekań. Mnie się na tym postoju podobało. :) © Raven
Na tym krzesełku na górze miny na pewno nikomu nie grożą
Na tym krzesełku na górze miny na pewno nikomu nie grożą © Raven
Krajobraz jak z bajki
Iza idzie jak lokomotywa
Iza idzie jak lokomotywa © Raven
Psiak przybłęda
Psiak przybłęda © Raven

"Kochanie, każdy sobie rzepkę skrobie!" © Raven
Oto i on: mocarny Pan Kolec
Oto i on: mocarny Pan Kolec © Raven
Mistrz samojebek w akcji
Mistrz samojebek w akcji © Raven
Bo motywacja to podstawa
Bo motywacja to podstawa © Raven
Wwwzzzziuuuuuuuuuuuum!
Wwwzzzziuuuuuuuuuuuum! © Raven
Zdjęcie tego nie odda :(
Zdjęcie tego nie odda :( © Raven
Zdjęcie tego nie odda. :(
Krajobraz jak z Hobbita, albo innego Władcy Pierścieni
Krajobraz jak z Hobbita, albo innego Władcy Pierścieni © Raven
Góry, asfalt i przepaść
Góry, asfalt i przepaść © Raven
Przestrzelony znak drogowy? Tutaj to nic nadzwyczajnego
Przestrzelony znak drogowy? Tutaj to nic nadzwyczajnego © Raven
Art photo made by Siwy
Art photo made by Siwy © Raven

Route 2 542 308 - powered by www.bikemap.net

Bilans kapci: ja naliczyłem 11,5. Pół, bo Kamil koło dopompował i jakoś do końca dojechał.




Przejechane: 105.59 km
w tym teren ~1.00 km

Czas: 05:12 h
Średnia: 20.31 km/h
Maksymalna: 36.10 km/h

Taxi - kurs 377

Wtorek, 9 października 2012 | Komentarze #0

Kategoria >100km, Kurierka, Na twardo, Solo



Przejechane: 111.23 km
w tym teren ~0.50 km

Czas: 05:17 h
Średnia: 21.05 km/h
Maksymalna: 38.70 km/h

Taxi - kurs 362

Wtorek, 4 września 2012 | Komentarze #0

Kategoria >100km, Kurierka, Na twardo, Solo



Przejechane: 117.36 km
w tym teren ~0.50 km

Czas: 05:23 h
Średnia: 21.80 km/h
Maksymalna: 37.20 km/h

Taxi - kurs 358

Czwartek, 23 sierpnia 2012 | Komentarze #0

Kategoria >100km, Kurierka, Na twardo, Solo



Przejechane: 115.93 km
w tym teren ~0.50 km

Czas: 05:26 h
Średnia: 21.34 km/h
Maksymalna: 39.80 km/h

Taxi - kurs 355

Czwartek, 2 sierpnia 2012 | Komentarze #0

Koniec pracy. Od jutra urlop - tym razem planowany. :)
Póki co pogoda (i jej prognozy) sprzyja, oby tak dalej.


A w ogóle, to (chyba tak na dobry początek wolnego) na koniec dnia, kiedy myślami byłem już w domu wysłali mnie na drugi koniec miasta. :/




Przejechane: 100.61 km
w tym teren ~1.00 km

Czas: 04:37 h
Średnia: 21.79 km/h
Maksymalna: 36.30 km/h

Taxi - kurs 253

Wtorek, 31 lipca 2012 | Komentarze #0

Pierwszy dzień w pracy po nieplanowanym tygodniowym urlopie. No i stówka pękła.




Przejechane: 117.24 km
w tym teren ~0.50 km

Czas: 05:37 h
Średnia: 20.87 km/h
Maksymalna: 36.50 km/h

Taxi - kurs 351

Czwartek, 19 lipca 2012 | Komentarze #0

Nareszcie sucho. No.. Prawie. Cały dzień spoko, po pracy wybrałem się na małe przedwyjazdowe zakupy do Tesco. Po wszystkim, kiedy do domu zostało mi jakieś śmieszne 2,5km nadszedł mini koniec świata. Nagle nadeszły ciemne chmury, zerwał się porywisty wiatr, po czym w ciągu kilku minut zlało mnie za cały dzień. A nawet z nawiązką. Fuck. :/

Na deser coś, co mi podniosło ciśnienie w ciągu dnia:

A dalej helikopterem. © Raven

Rowerowa autostrada przy al.Jana Pawła II, odcinek niedaleko ulicy Pabianickiej.
Z prawej strony ekrany dźwiękochłonne (ciągnące się gdzieś od ponad pół kilometra), z lewej usrany trawnik (a za nim blokowisko), jakaś buda i krzaki. Jadę, jadę i bum: siatka na całą szerokość i jakaś śmieszna tabliczka o robotach i wstępie wzbronionym. Nie pojmuję tego, jak można rozpieprzyć przejazd na całej szerokości i nie pomyśleć o czymś takim, jak chociażby INFORMACJA jakiś czas wcześniej, że nie ma przejazdu! No ale po co? Niech się teleportują, nie?




Przejechane: 107.50 km
w tym teren ~0.50 km

Czas: 05:10 h
Średnia: 20.81 km/h
Maksymalna: 35.40 km/h

Taxi - kurs 348

Czwartek, 12 lipca 2012 | Komentarze #0

Kratka petowa © Raven

Był ból, jak wpadły mi do niej kluczyki.




Przejechane: 102.26 km
w tym teren ~50.00 km

Czas: 04:45 h
Średnia: 21.53 km/h
Maksymalna: 48.91 km/h

Czterech muszkieterów i ich popołudniowa siesta

Niedziela, 24 czerwca 2012 | Komentarze #3

Z Doktorkiem, Bartkiem i Robertem.
Plan: nie było planu. Na ostatnią chwilę zadecydowane, że jedziemy na słoneczne południe, po drodze wymyślone ognisko z kiełbaskami, na miejscu doszło do tego moczenie się w rzece. Nie wiem, ile czasu spędziliśmy nad Grabią (dużo), ale do domu nie śpieszyło się nikomu. Słońce, prawie bezchmurne niebo, woda, piasek, żarcie.. Tylko kobiet ciut brakowało.

Wracając zahaczyliśmy o sklep, w którym wcześniej się zaopatrywaliśmy. W celu kupienia czegoś mokrego i pozbycia się śmieci. Jakieś było nasze zdziwienie, kiedy wystrojona blondi-ekspedientka niczym ninja wyłoniła się zza budynku niosąc małą foliową reklamówkę z naszymi śmieciami i ze śmiertelnie poważną miną wypaliła:
-Te śmieci to musi pan zabrać ze sobą. To jest prywatny kosz!
WTF?! O_O Tak nas zabetonowało, że.. zabraliśmy je ze sobą. Doktorek tylko coś tam burknął jej na odchodne i w ogóle przeżywał tą sytuację przez całą drogę powrotną mrucząc wielokrotnie pod nosem "Prywatny kosz! Nosz kur*a mać!". ;)






Zdjęć z kąpieli nie publikuję, bo mógłbym wtedy długo nie pożyć.




Przejechane: 104.35 km
w tym teren ~2.00 km

Czas: 04:39 h
Średnia: 22.44 km/h
Maksymalna: 55.02 km/h

Gładki trip: kierunek żarcie

Niedziela, 17 czerwca 2012 | Komentarze #1

Już zwątpiłem w tą wycieczkę, ale w końcu doczekałem się telefonu. Plan był gładki (dosłownie), toteż sprzęty w 3/4 składu asfaltowe. W sensie, nie że zrobione z asfaltu, tylko na cienkich oponkach. Wyłamał się Siwy, który jechał na góralu.

Celem był Złoty Młyn w Kruszowie za Tuszynem, gdzie to można dobrze i tanio zjeść (a przynajmniej tak twierdzili Adam z Marysią). W praktyce wyglądało to tak:

A po wszystkim tak:

Bez szczególnego wow, ale smacznie i z celującą relacją cena/wielkość porcji. W sumie tylko Adam poradził sobie w 100%. A nawet gdzieś tak w 125%.
Ruszyć w drogę powrotną było ciężko, lecz jak już peleton się rozbujał, to ze zmianami co kilka km jakoś szło. Jednym lepiej, innym gorzej. Niektórzy byli tak najedzeni, że imali się różnych sposobów, by rozepchany żołądek ubić.

Kompresja obiadu - poziom zaawansowany © Raven

Po drodze w jakiejś wsi spotkaliśmy sympatycznego psiaka, który zaraz znalazł się w centrum zainteresowania kolonii. Wychodzi na to, że jemu taki układ się podobał, bo z radości aż się posikał. Będąc wtedy na rękach Marcina.

Złość nie trwała długo, a przeprosiny chyba zostały przyjęte.

Dalej bez niespodzianek. Na koniec pojechaliśmy jeszcze na zasłużony sok imbirowy.