Jeżdżę, więc jestem.


avatar Niniejszy blog rowerowy prowadzi Mateusz vel. Raven, który z pofabrycznej Łodzi pochodzi. Od początku 2009 roku (od kiedy prowadzi tutaj statystyki) przejechał 28483.21 kilometrów, w tym 4325.30 po wertepach. Jeździ ze średnią prędkością 19.69 km/h.
Inne informacje znajdziesz tutaj.
button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Znajomi na Bikestats

Mój Skype

Mój stan

Ujeżdżany sprzęt

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Raven.bikestats.pl

Archiwum

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2010

Dystans całkowity:435.76 km (w terenie 95.00 km; 21.80%)
Czas w ruchu:18:27
Średnia prędkość:23.62 km/h
Maksymalna prędkość:59.00 km/h
Suma podjazdów:1086 m
Liczba aktywności:16
Średnio na aktywność:27.24 km i 1h 09m
Więcej statystyk

Przejechane: 55.00 km
w tym teren ~0.00 km

Czas: 01:57 h
Średnia: 28.21 km/h
Maksymalna: 59.00 km/h

Uniejów - Łódź

Środa, 28 lipca 2010 | Komentarze #3

Nie wziąłem windstoppera i to był mój błąd. Rozpadało się nieźle. Deszcz + wiatr + planowany wyjazd wakacyjny, to niezbyt dobra mieszanka. W związku z obawą o przeziębienie przebłysnęła myśl, żeby zostawić rower i wrócić do domu busem (wszak jutro trza udać się do pracy). Na szczęście myśl o utracie rowerowej reputacji skutecznie mnie od tego pomysłu odwiodła.

Okazało się, że początkowa delikatna mżawka to ściema i zanim opuściłem miejscowość startu już miałem całą d**pę mokrą. Pierwsze 20km = lot, a nie jazda. Wiatr z boku jakoś specjalnie nie przeszkadzał. Dobra nuta w słuchawkach i mielenie do przodu z wysoką kadencją. Tylko krople wody spływały na boki po okularach.

Jakieś 5-7km przed Parzęczewem pewne auto wyrównuje ze mną prędkość i otwiera szybę (parka na oko 20-kilka lat). Gość pyta mnie o drogę do jakiejś jednostki wojskowej, czy coś. Stwierdziłem, że niestety nie jestem w stanie mu pomóc, bo ja nie tutejszy. Moje dodatkowe wyznanie, że jestem z Łodzi wywołało zadławienie się siedzącej obok dziewczyny konsumowanym pączkiem. Pomyśleli pewnie, że jakiś wariat, ale fajnie to wyglądało. :P

Dalej jakoś się kręciło, już nie tak fajnie, jak na początku. Tuż przed Aleksandrowem postój przy sklepie, gdyż zabrakło mi izotonika, a po co się męczyć o suchej gębie. Dopiero po spojrzeniu w domu w lustro zrozumiałem, dlaczego ludzie w sklepie tak dziwnie na mnie patrzyli...

Ma twarz po deszczowym pokonaniu trasy Uniejów-Łódź © Raven

Kurde, niby tylko szosa i woda, więc skąd tyle błota?!




Przejechane: 55.00 km
w tym teren ~0.00 km

Czas: 02:17 h
Średnia: 24.09 km/h
Maksymalna: 55.00 km/h

Łódź - Uniejów

Wtorek, 27 lipca 2010 | Komentarze #0

Kurs do Mojej. Do Gminy Parzęczew drogowa masakra: albo asfaltowy ser szwajcarski, albo, jeśli już jest równo wyprzedzają na centymetry. Dalej niby lepiej, ale konkretny wmordewind skutecznie zatruwał mi życie aż do końca. + przez całą drogę mżawka, u celu zamieniająca się już w tzw. kapuśniaczek.

Mój Poison trochę dziwnie wygląda na slickach. Z resztą nie tylko wygląda, ale i się prowadzi: niby szybko, ale już się jakoś zbytnio nie poszaleje. To trochę tak, jakby drapieżnikowi założyć kaganiec. Nie będę płakał, gdyż szosa, to nie jest moja domena.

Wjazd do Uniejowa © Raven




Przejechane: 13.75 km
w tym teren ~3.00 km

Czas: 00:31 h
Średnia: 26.61 km/h
Maksymalna: 40.90 km/h

Standard z incydentem

Poniedziałek, 26 lipca 2010 | Komentarze #2

Do pracy i z pracy. Nie spodziewałem się, że po 21 będzie już tak ciemno, więc zrezygnowałem z powrotu lasem, który odbyłbym po omacku.
Jak się gna po mieście w godzinach wieczornych - wiadomo. Wszystko fajnie, dopóki nie dojechałem do domu. Rower oparty o bramę na złość musiał się przewrócić i m.in. przydzwonić Sigmą. Świeczki w oczach, ale na szczęście licznik cały, tylko podstawka uszkodzona.
W domu 10'cio minutowa operacja z zipem oraz kawałkiem izolacji. Efekt: pacjent jest w stanie stabilnym. Ba.. Stabilniejszym, niż od nowości. Przynajmniej nie będzie mnie korciło, żeby go wyciągać niepotrzebnie.
Mała ryska z boku licznika pewnie będzie mi się śniła po nocach przez kilka dni. Cóż.. W końcu się z nią oswoję.

Kategoria 0-50km, Na twardo, Solo



Przejechane: 14.63 km
w tym teren ~5.50 km

Czas: 00:36 h
Średnia: 24.38 km/h
Maksymalna: 41.93 km/h

Standard

Niedziela, 25 lipca 2010 | Komentarze #0

Doświadczenie: Poranny dojazd do pracy.
Obserwacje: PUSTO!
Wnioski: W niedzielę o godzinie 6 rano powinno się spać. Jak większość ludzi.

Kategoria 0-50km, Na twardo, Solo



Przejechane: 18.55 km
w tym teren ~3.00 km

Czas: 00:48 h
Średnia: 23.19 km/h
Maksymalna: 41.52 km/h

Prawie standard

Sobota, 24 lipca 2010 | Komentarze #0

..bo mokro. A wracając wpadłem do Muchozola pożyczyć slicki i (przy okazji) pomóc mu w walce ze sterami. Nie wiedziałem, że górna bieżnia może się aż tak zapiec na sterówce, żeby nie można było jej wybić przy udziale zespołu "2 chłopa + ciężkie narzędzie".

Kategoria 0-50km, Na twardo, Solo



Przejechane: 13.68 km
w tym teren ~4.00 km

Czas: 00:33 h
Średnia: 24.87 km/h
Maksymalna: 43.97 km/h

Standard

Piątek, 23 lipca 2010 | Komentarze #0

Kategoria 0-50km, Na twardo, Solo



Przejechane: 86.39 km
w tym teren ~50.00 km

Czas: 04:14 h
Średnia: 20.41 km/h
Maksymalna: 57.88 km/h

Pielgrzymka

Czwartek, 22 lipca 2010 | Komentarze #0

Czas się nawrócić. Stary znajomy zaproponował rowerową pielgrzymkę do Palestyny i Nowej Jerozolimy. Czemu nie? :D

Mimo niemiłosiernego upału noga nieźle podawała. Pierwszy szczytny cel osiągnięty został w miarę szybko. Niestety brak było tablic z nazwą miejscowości. Szkoda, jedna kozacka fota mniej. Patrząc na mapę: z drugim punktem już gorzej. Ale mielimy! Przelotowo 25-35km/h, w porywach do przeszło 50. Dopiero gdzieś w okolicy 50'ego kilometra dopadł mnie kryzys w stylu "pier@#$e - nie jade!". Na szczęście pokrzepiony ciachem i Powerade'em z pobliskiego sklepu zmieniłem zdanie. Kolejne kilometry trochę nudne, nawet mi się ziewnęło.

Widząc w oddali tablicę z nazwą docelowej miejscowości zgodnie krzyknęliśmy "Alleluja!". Do tego okazało się, że obok stoi pokaźnych rozmiarów przydrożna kapliczka (widoczna na zdjęciu satelitarnym). No to szybkie modły i aparaty w ruch.

Dalej już tylko pozostaje wrócić do domu, czyli z górki. Teoretycznie. Kawał uwalonej piachem polnej drogi dość nas wymęczył. Dodatkowo co jakiś czas przejeżdżające kombajny "wpychały" nas w pole.
Omijając, jak tylko się dało, asfalty jakoś dotarliśmy do Łodzi.

Jak to zwykle na pielgrzymkach bywa: hektolitry potu i, obowiązkowo, krew musiały się polać (jakiś dziwny krzak mnie zaatakował).
Do domu dotarłem wykończony, cały uwalony mieszaniną piasku, potu i zboża, które chętnie przyklejało się do nas w czasie eksploracji pól, oraz opalony na brąz. Naturalnie "po kolarsku", czyli ręce (do połowy przedramienia) i nogi (do połowy uda), z wyłączeniem stóp i dłoni.

Nowa Jerozolima © Raven

Siakieś pole © Raven

Żwirownia © Raven

Żwirownia © Raven

Poison nad przepaścią © Raven

Siakieś dziwne badyle © Raven

Wycieczka udana. Czekam na nowe propozycje "egzotycznych" miejscowości do odwiedzenia w regionie łódzkim.

P.S. W Emilii robota przy budowie bramek autostradowych wre. Zrozumiałe: łatwa kasa czeka. Szkoda, że nie idzie im tak dobrze przy budowie nowych dróg. No ale w końcu z tego się $$ nie wydoi..




Przejechane: 20.04 km
w tym teren ~2.50 km

Czas: 00:45 h
Średnia: 26.72 km/h
Maksymalna: 42.34 km/h

Standard

Środa, 21 lipca 2010 | Komentarze #0

Do pracy, z pracy i gdzieś tam jeszcze.

Kategoria 0-50km, Na twardo, Solo



Przejechane: 18.93 km
w tym teren ~0.00 km

Czas: 00:47 h
Średnia: 24.17 km/h
Maksymalna: 48.06 km/h

Dzień, jak codzień + bonus

Wtorek, 20 lipca 2010 | Komentarze #7

Do pracy i z pracy.

A teraz mała ciekawostka serwisowa.
Widziałem już w życiu wiele rzeczy, ale pierwszy raz.. dętkę 28" upchniętą do koła 26 w góralu. I nawet ładnie zawinięta. Polak potrafi! :D

Ciekawostka serwisowa © Raven




Przejechane: 4.98 km
w tym teren ~0.00 km

Czas: 00:14 h
Średnia: 21.34 km/h
Maksymalna: 37.02 km/h

Po gumy

Poniedziałek, 19 lipca 2010 | Komentarze #0

..do roweru sąsiadki. Przy okazji nabyłem też linki i pancerze dla siebie - niech leżą, jeść nie wołają. W przyszłym miesiącu wreszcie będzie upragniona tylna zmieniarka SLX'a, to się wszystko pozakłada.

Kategoria 0-50km, Solo