Jeżdżę, więc jestem.


avatar Niniejszy blog rowerowy prowadzi Mateusz vel. Raven, który z pofabrycznej Łodzi pochodzi. Od początku 2009 roku (od kiedy prowadzi tutaj statystyki) przejechał 28483.21 kilometrów, w tym 4325.30 po wertepach. Jeździ ze średnią prędkością 19.69 km/h.
Inne informacje znajdziesz tutaj.
button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Znajomi na Bikestats

Mój Skype

Mój stan

Ujeżdżany sprzęt

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Raven.bikestats.pl

Archiwum

Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2012

Dystans całkowity:1231.15 km (w terenie 131.00 km; 10.64%)
Czas w ruchu:61:33
Średnia prędkość:20.00 km/h
Maksymalna prędkość:52.36 km/h
Suma podjazdów:272 m
Maks. tętno średnie:143 (72 %)
Liczba aktywności:20
Średnio na aktywność:61.56 km i 3h 04m
Więcej statystyk

Przejechane: 9.27 km
w tym teren ~6.00 km

Czas: 00:49 h
Średnia: 11.35 km/h
Maksymalna: 49.10 km/h

Skrzyczne klimaty 1/4

Poniedziałek, 30 kwietnia 2012 | Komentarze #0

Niniejszy wyjazd był planem B wyjazdu z planu A (inny skład, inne miejsce), który z przyczyn wyższych nie doszedł do skutku. Motyw trochę inny, ale równie ciekawy.

Co i jak? Skład spory, bo rozrósł się do aż 6 osób, w dwóch samochodach. Sporo i miałem co do tego obawy, które niestety się potwierdziły (problemy logistyczne, poglądowe i "wyznaniowe"), ale ogólnie udało się całość ogarnąć, a ekipa "aktywna" (czyli nie opierdzielająca się, a jeżdżąca) sukcesywnie malała.
Miejsce: Szczyrk. Cel: wyciąg na Skrzyczne (1257m). Motyw: wjeżdżamy wyciągiem do góry, a na rowerach zjeżdżamy w dół. Opcji zjazdu sporo: od trawiastych stoków, przez kamieniste i bogato ukorzenione ścieżki, na których piesi łamali nogi (nasza ulubione) po drogi (a właściwie ich brak..) dla grubo opancerzonych samobójców na rowerach zjazdowych za grube pieniądze.

Tyle słowem wstępu, dalej poprzeplatam trochę ze zdjęciami.

Po perypetiach z niesłownymi właścicielami kwatery, którzy nie chcieli oddać zaliczki i późniejszym poszukiwaniem nowego noclegu, pierwszy szok pod wyciągiem:

I nasuwa się pytanie, jak wjechać z rowerem na górę? Ile ludzi, tyle sposobów: jedni wieszali, inni trzymali. Ostatecznie każdy jakoś tam usadowił sobie sprzęt na kolanach. Przyznam, że za pierwszym razem miałem trochę cykora i wrażenie to się potęgowało wraz z wjazdem coraz to wyżej, a każdy podmuch wiatru sprawiał, że trzymałem rower coraz mocniej. Kolejne wjazdy były już spoko. :) Trochę komicznie wyglądało wysiadanie:

To co zaskoczyło nas na szczycie, to... śnieg! o.O Chłopaki niewiele myśląc zaczęli rzucać się śnieżkami, na szczęście główny fotograf był sprytny i uniknął ostrzału. Turyści chętnie zrobili nam fotkę:

Skrzyczne: śnieg na szczycie © Raven

...i w drogę. W dół. Obraliśmy rzekomo najłatwiejszy niebieski szlak przeplatający się z linią wyciągu. Okazało się, że miejscami jest tam po kostki śniegu. Bardzo to w jeździe nie przeszkodziło, bo przy tym nachyleniu rower prowadził się jak deska snowboardowa.
Po śniegu jest fajnie w dół, gorzej, jak trzeba było podejść kawałek do góry © Raven

W końcu śnieg się skończył i robiło się coraz szybciej. Nawierzchnia głównie kamienista, nachylenie wymagało prawie ciągłego hamowania, a odpuszczenie klamek powodowało momentalny wzrost prędkości. Fajne uczucie. :) Niestety niedostatki sprzętu i techniki mogą się skończyć np. tak:
Szok pourazowy? © Raven

Była chwila grozy (widziałem moment, w którym leciał przez kierownicę), ale na szczęście skończyło się tylko na rozciętym łuku brwiowym (grzmot musiał być konkretny, bo miał full-face'a). Po oględzinach i sprawdzeniu, czy wszystkie członki są na swoim miejscu, pamiątkowa fotka:
Nie śmiej się dziadku z czyjegoś wypadku © Raven

..a potem czas na opatrywanie ran (funkcja sikania mojego bidonu okazała się niezwykle przydatna).
Camelbak Medical Edition © Raven

Od ogarnięcia kolegi trudniejsze okazało się ogarnięcie roweru. Najwięcej problemów sprawiało wyrwane jarzmo sztycy. Chwytaliśmy się różnych sposobów, w tym "na jaskiniowca":
Epoka kamienia łupanego powraca © Raven

Niestety na niewiele to się zdało i ostatecznie pokombinowałem coś z zipami, byle się trzymało i dało zjechać.
Jarzmo sztycy mocowane zipami, czyli potrzeba matką wynalazku © Raven

Dalej już bez większych niespodzianek, cieszyliśmy się jazdą (albo bezwładnym zsuwaniem się w dół) i widokami.



Dzień kończymy we 4 przy grillu, kiełbaskach i piwie. Dwóch pojechało do szpitala na szycie i prześwietlenie (ostatecznie poważniejszych obrażeń brak).




Przejechane: 93.21 km
w tym teren ~70.00 km

Czas: 05:21 h
Średnia: 17.42 km/h
Maksymalna: 52.36 km/h

Upalnie, lajtowo, towarzysko, krajoznawczo i śmiercionośnie

Niedziela, 29 kwietnia 2012 | Komentarze #9

Skład: Iza, Marysia, Adam, Marcin i ja.

Teraz wyjaśnienie tytułu wpisu:
-Upalnie, bo było upalnie;
-Lajtowo, bo było chyba po równo siedzenia przy ognisku, jedzeniu i trunkach wszelakich, co jazdy;
-Towarzysko - patrz wyżej;
-Krajoznawczo, gdyż celem wycieczki była makieta (w skali 1:1) samolotu w Dłutówku;
-Śmiercionośnie, bo Marysia zabijała swoimi cyckami biedne niewinne motylki. :D



Makieta samolotu w Dłutówku © Raven




Track zerwany pod Konstantynowem, bo brakło mi prądu, ale powrót odbył się taka samą drogą, po ciemku, w świetle lampek. Przy okazji Siwy postanowił nam wtedy udowodnić, że nie długość się liczy i wprost olśnił nas swoim krótkim działkiem. :)

P.S. Zgodnie z prośbami (i, co gorsze, groźbami...) uczestników, zdjęcia z radosnej kąpieli w rzece nie zostają opublikowane. Chcę żyć. :P




Przejechane: 25.69 km
w tym teren ~0.00 km

Czas: 01:07 h
Średnia: 23.01 km/h
Maksymalna: 46.65 km/h

Na urodzinowego grilla

Sobota, 28 kwietnia 2012 | Komentarze #0

Komunikacyjnie.

Kategoria 0-50km, Na twardo, Solo



Przejechane: 15.41 km
w tym teren ~0.50 km

Czas: 00:41 h
Średnia: 22.55 km/h
Maksymalna: 34.80 km/h

Taxi - kurs 319

Sobota, 28 kwietnia 2012 | Komentarze #0

Rower zostawiony pod sklepem na może z 10 minut, a siodełko i kierownica dosłownie parzyły, szok! O_O

Kategoria 0-50km, Na twardo, Solo



Przejechane: 37.09 km
w tym teren ~0.00 km

Czas: 02:16 h
Średnia: 16.36 km/h
Maksymalna: 42.46 km/h

Kolejna rekordowa Masa Krytyczna

Piątek, 27 kwietnia 2012 | Komentarze #0

Upał, można rzec. Poza tym jak to na masie: chyba ustanowiliśmy kolejny rekord frekwencji, która zaskoczyła nawet organizatorów. Szprychówek wystarczyło może dla połowy uczestników (niestety nie załapałem się). Jakoś więcej wrogości i ulicznych awantur, niż zwykle.
Hitem był taksówkarz z Mercedesie, który grzejąc z przeciwka wydzierał się przez otwarte okno: "WYPIER***AĆ!". :D




Przejechane: 69.62 km
w tym teren ~0.50 km

Czas: 03:19 h
Średnia: 20.99 km/h
Maksymalna: 36.40 km/h

Taxi - kurs 318 - lato wszędzie

Czwartek, 26 kwietnia 2012 | Komentarze #0

..co to będzie, co to będzie? :)
Póki co jest super. Pogoda iście letnia: 20 stopni, słońce grzeje, niebo bezchmurne. Wypas.




Przejechane: 77.44 km
w tym teren ~1.50 km

Czas: 03:41 h
Średnia: 21.02 km/h
Maksymalna: 37.70 km/h

Taxi - kurs 317

Środa, 25 kwietnia 2012 | Komentarze #0

A oto, co się dzieje, kiedy jest z górki i zostawimy samochód "na luzie" lub ze zbyt słabo zaciągniętym ręcznym:

Miszcz parkowania © Raven




Przejechane: 67.25 km
w tym teren ~0.50 km

Czas: 03:11 h
Średnia: 21.13 km/h
Maksymalna: 40.90 km/h

Taxi - kurs 316

Wtorek, 24 kwietnia 2012 | Komentarze #0

WTOREK (!) 24 kwietnia 2012 © Raven

Turbodoładowanie © Raven




Przejechane: 58.72 km
w tym teren ~30.00 km

Czas: 03:12 h
Średnia: 18.35 km/h
Maksymalna: 34.91 km/h

Próba generalna

Poniedziałek, 23 kwietnia 2012 | Komentarze #0

..przed planowanym wyjazdem majówkowym. Dzień wcześniej trochę pogrzebałem przy amortyzatorze, ponadto trza było sprawdzić, jak się ma aktualne połączenie sztycy z siodełkiem i przetestować nowy bidon. Później już pewnie nie będę miał kiedy (choć, kto wie, bo w czasie pisania tego tekstu pojawiła się pewna ciekawa propozycja).

Doktorek odezwał się z propozycją, więc ustawiliśmy się na małe co nieco.
Bezstresowa rundka po Grotnickim lesie z przerwami na szaszłyczka z grilla, popstrykanie fotek etc. Stricte towarzysko i rekreacyjnie. Na koniec jeszcze wizyta na stoisku z mapami w Empiku, lody na Złotnie i podjechaliśmy do mnie, żeby wymienić mojemu kompanowi zespół kasetowo-łańcuchowy oraz przy okazji wymienić się zdjęciami.

Dzień bardzo miło spędzony, amor działa jak trzeba, siodełko trzyma się pewnie, a nowy bidon jest genialny.
Mission completed.

Fotografowanie a'la przyczajony tygrys © Raven



Bilet parkingowy © Raven

Z chirurgiczną precyzją © Raven

Skrzydlaty pod napięciem © Raven




Przejechane: 9.39 km
w tym teren ~0.00 km

Czas: 00:27 h
Średnia: 20.87 km/h
Maksymalna: 30.40 km/h

Taxi - kurs 315 - na zakupy

Sobota, 21 kwietnia 2012 | Komentarze #6

Zniesmaczony smakiem starego bidonu (i jego ogólną badziewiastością) oraz zmotywowany niespodziewaną drobną rezerwą finansową postanowiłem trochę zaszaleć:

ISOSTAR vs. CAMELBAK Podium Chill © Raven

Organoleptycznie stwierdzam świetne wykonanie, genialny ustnik i brak plastikowego smrodku. Test praktyczny niebawem.