Jeżdżę, więc jestem.


avatar Niniejszy blog rowerowy prowadzi Mateusz vel. Raven, który z pofabrycznej Łodzi pochodzi. Od początku 2009 roku (od kiedy prowadzi tutaj statystyki) przejechał 28483.21 kilometrów, w tym 4325.30 po wertepach. Jeździ ze średnią prędkością 19.69 km/h.
Inne informacje znajdziesz tutaj.
button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Znajomi na Bikestats

Mój Skype

Mój stan

Ujeżdżany sprzęt

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Raven.bikestats.pl

Archiwum

Wpisy archiwalne w kategorii

Z fotkami i filmami

Dystans całkowity:14216.06 km (w terenie 3125.20 km; 21.98%)
Czas w ruchu:751:20
Średnia prędkość:18.92 km/h
Maksymalna prędkość:71.16 km/h
Suma podjazdów:6575 m
Maks. tętno średnie:153 (77 %)
Suma kalorii:12065 kcal
Liczba aktywności:291
Średnio na aktywność:48.85 km i 2h 34m
Więcej statystyk

Przejechane: 37.77 km
w tym teren ~15.00 km

Czas: 02:03 h
Średnia: 18.42 km/h
Maksymalna: 44.88 km/h

Lajtowy najtrajd i nielajtowe jego skutki

Piątek, 23 marca 2012 | Komentarze #2

Wbrew uczuciu rowerowego kaca (co się dziwić: tydzień pierdzenia w stołek, a potem tydzień pierdzenia w siodełko) postanowiłem skorzystać z miodnej pogody i wyruszyć z Ceberem z teren. Założenia były bardzo lajtowe, obgadane w centrum przy lodach i Cheeseburgerach z pewnej znanej restauracji. Jak już ruszyliśmy, to lajtowe założenia szlag trafił i.. zaczęliśmy się ścigać m.in. z tramwajami. Normalnie jak psy spuszczone z łańcuchów. :P W lesie było już spokojniej.
Jako, że wybraliśmy się późno, to szybko nas noc zastała i zabawialiśmy się po ciemku, w świetle mojej Bocialarki. :D
Niedługo potem wzięło mnie na testowanie "na sucho" nowych hamulców Maćka, czego skutkiem było to:

Rowerowa rozgwiazda? © Raven

Jak to zrobiłem? Sam nie wiem. :P Uciechę mieliśmy oboje, ale do końca wycieczki słuchałem lamentu o porysowanym nowym anodowanym zacisku przy tylnym kole. :D
No i zniknął problem z brakiem ciekawych zdjęć.

Krótko, treściwie, pozytywnie, ale jednak czuć, że jeżdżąc po gładkim pracują inne mięśnie, niż w terenie. A uściślając wyszło to na jaw na drugi dzień, kiedy czułem się jakbym tydzień pakował/jakbym dostał wpier**l/jakby przejechał po mnie pociąg (niepotrzebne skreślić). Pomijam guza z tyłu głowy, którego nabiłem sobie chyba w czasie tamtej gleby. Albo może dzień wcześniej w bliżej nieokreślonych okolicznościach? Ciężko powiedzieć.

Ogólny wniosek może zaskakujący, ale.. trzeba więcej jeździć!




Przejechane: 13.03 km
w tym teren ~2.50 km

Czas: 00:38 h
Średnia: 20.57 km/h
Maksymalna: 36.06 km/h

Po nowe koło

Czwartek, 15 marca 2012 | Komentarze #0

Kupiłem też flaszkę LHM'a oraz dużą strzykawkę. Wężyk akwarystyczny walał mi się po szufladzie. Do tego trochę kombinacji z przelotką do wężyka i gwintownikiem i voila: zmajstrowałem sobie zestaw do odpowietrzania. Miałem czekać, żeby zrobić to "za dnia", ale jak to zwykle z czekaniem bywa, zabrałem się do roboty od razu. Na celu był tylny hamulec, który zrobił się bardziej miękki, niż zwykle i klamka za głęboko wpadała. Trochę nerwów, kałuża oleju na podłodze, ale zalałem i odpowietrzyłem! Szału i wielkiego WOW nie ma, ale jak na 1 raz, to jestem zadowolony.

Plecak kurierski w akcji: przytroczone koło © Raven




Przejechane: 50.02 km
w tym teren ~1.50 km

Czas: 02:26 h
Średnia: 20.56 km/h
Maksymalna: 33.10 km/h

Taxi - kurs 297 - zapowiada się przymusowy długi weekend

Czwartek, 8 marca 2012 | Komentarze #8

Jako, że podobno obraz wyraża więcej, niż tysiąc słów, od takowego niniejszy wpis rozpocznę:

Dla niewtajemniczonych przytoczę moją średnio-przyjemną historię z końca listopada zeszłego roku: Taxi - kurs 245 - piasta poszła się kochać. Tym razem nie było tak spektakularnie, bo bez problemu dojechałem do domu, tyle, że ze sporym luzem na kole, który pojawił się po zaledwie kilku km od ingerencji kluczami.
Ile owe koło wytrzymało:
3 miesiące z hakiem, czyli
52 dni jazdy, czyli
3418,13km.

Na nowe koło przyjdzie mi trochę poczekać, więc póki co jestem uziemiony.




Przejechane: 47.26 km
w tym teren ~0.00 km

Czas: 02:23 h
Średnia: 19.83 km/h
Maksymalna: 34.90 km/h

Taxi - kurs 293 - znowu powiało wiosną

Środa, 29 lutego 2012 | Komentarze #0

Pogody w kratkę ciąg dalszy, czyli powtórka z poniedziałku. Bardzo przyjemnie i ciepło. No i podobnie, jak w poniedziałek, ilość pracy odwrotnie proporcjonalna do ilości słońca. :/

Nie chciałbym w to niespodziewanie wpaść:

Łódź, ul. Fabryczna, przy Kilińskiego © Raven




Przejechane: 81.15 km
w tym teren ~0.00 km

Czas: 03:59 h
Średnia: 20.37 km/h
Maksymalna: 32.80 km/h

Taxi - kurs 292 - pogodowa kaszana

Wtorek, 28 lutego 2012 | Komentarze #3

Co by się zbytnio optymistycznie nie nastawiać pogoda się schrzaniła.
Najpierw śnieg, potem deszcz. Przemokłem niemiłosiernie.
Po pracy wio na kolejne z rzędu zajęcia na prawo jazdy. Elegancko się sączyłem przez 1,5h, przez co mniej elegancko zatopiłem pół sali. Nikt mi uwagi bezpośrednio nie zwrócił, ale widziałem ten mord w oczach. :P

Patenty i patenciki, czyli jak to zrobić, żeby mieć suche stopy w czasie mokrej pogody © Raven




Przejechane: 44.93 km
w tym teren ~0.00 km

Czas: 02:08 h
Średnia: 21.06 km/h
Maksymalna: 32.80 km/h

Taxi - kurs 291 - powiało wiosną

Poniedziałek, 27 lutego 2012 | Komentarze #2

Powiało wiosną. Niby 1 kreska powyżej zera, ale niebo bezchmurne, słonko świeci, wiatr niewielki. Baja. :)

Namierzyłem i sfociłem dziury, w które ostatnio wpadłem, kiedy były pod powierzchnią wody.

Łódź, ul. Kasprzaka, przy Makro © Raven

Łódź, ul. Siewna, przy Verze © Raven




Przejechane: 61.87 km
w tym teren ~5.00 km

Czas: 03:11 h
Średnia: 19.44 km/h
Maksymalna: 32.10 km/h

Taxi - kurs 286

Czwartek, 16 lutego 2012 | Komentarze #0

Już bez opadów śniegu, w nocy drogowcy uporali się z tym, co już spadło. Pozostała warstwa śnieżno-błotnej brei, ale na to rady nie ma. Nie było źle, tylko większość moich miejsc parkingowych została zasypana.

Zasypało mi miejsca parkingowe © Raven

Jakość zdjęcia godna kalkulatora, ale ciemno było.




Przejechane: 68.42 km
w tym teren ~50.00 km

Czas: 04:16 h
Średnia: 16.04 km/h
Maksymalna: 32.60 km/h

Taxi - kurs 285 - śnieżny armagedon

Środa, 15 lutego 2012 | Komentarze #3

..czyli zima ponownie zaskoczyła drogowców! :D
Wychodząc rano z domu dostałem dzikiego napadu śmiechu. A dlaczego? Po kolei..
Jak to na wojnie bywa, wróg bywa przebiegły. Kiedy wydaje nam się, że odpuścił - znienacka atakuje inną bronią. Z tegoroczną zimą jest podobnie. Najpierw mamy piękną pogodę, potem atakują arktyczne mrozy. Mrozy ustały, słońce wyszło, ludzie poczuli wiosnę i.. zima ponownie zaatakowała swoją drugą potężną bronią: ŚNIEGIEM!
Pierwszą przesyłkę miałem odebrać z punktu +/- 2km od domu. Ponad połowę tej trasy pokonałem na piechotę, w śniegu do połowy łydki. Ogółem na mieście totalny paraliż komunikacyjny. Wszędzie gigantyczne korki, w których samochody TOCZĄ SIĘ i ślizgają w kilkucentymetrowej warstwie śniegu. Kierowcy wychodzą z siebie, ludzie tłoczą się na przystankach brnąc po kostki w błocie, puste autobusy stoją w korkach, tramwaje niby jakoś sobie radzą dopóki jakiś inteligent nie zaparkuje na torach i nie zablokuje kilku linii na raz tworząc szynową kolejkę jeszcze bardziej blokującą miasto (no bo tramwaj na bok nie zjedzie). Z punktu widzenia rowerzysty dzień pełen wyzwań: od kombinacji którędy jechać (autentycznie momentami nie wiedziałem..) do rozmyślania w stylu "jak przejechać przez Rondo Lotników i przeżyć?". Dlaczego? A no dlatego, że sterowność roweru w takich warunkach przypomina sterowność deski snowboardowej. Nieziemsko ślisko i niebezpiecznie. Mało tego, rower oblepiony śniegiem jak bałwan przybrał ładnych parę kilo na wadze, tak więc siła potrzebna do jego ruszenia jest niewspółmierna do prędkości przemieszczania się. A nawet jak już się człowiek rozpędzi, to zaraz trzeba wytracać prędkość, żeby nie przydzwonić w samochód, albo żeby samochód z tyłu nie przydzwonił w nas, kiedy rower wbrew naszej woli zaczyna jechać w bliżej nieokreślonym kierunku. Do pewnego momentu jest to nawet zabawne, potem już uśmiech z twarzy znika i przemienia się w walkę o przetrwanie. Mimo wszystko jednak poruszaliśmy się po mieście najsprawniej patrząc z przerażeniem na to co dzieje się wokoło i wzbudzając jeszcze większą, niż zwykle sensację.

Po południu było trochę lepiej, bo trakcja została odzyskana, za to pojawiły się tony błota pośniegowego - sam nie wiem, co gorsze.

Pod wieczór znowu spadł śnieg i znów miasto prawie stanęło w miejscu. Żeby zobrazować to, jak było ślisko powiem tylko, że jak jechałem na Zielonej i mocniej powiało z boku, to czułem jak mnie ściąga. Na Srebrzyńskiej nie byłem już w stanie ruszyć z miejsca i musiałem telepać się wydeptaną ścieżką, w której miejscu kiedyś był chodnik.

A w ogóle, to jak cały dzień jeździłem po mieście tak napotkane pługo-piaskarko-solarki mógłbym policzyć na palcach. No to
GDZIE DO K***Y NĘDZY SĄ WSZYSTKIE PŁUGI?!
Je też zasypało?! Jak swego czasu spadło pół centymetra śniegu, to pługi były dosłownie WSZĘDZIE, a teraz? Nie wiem, może miałem aż takiego pecha i wszystkie mnie omijały. Nie liczę tych w wersji mini kursujących po większych chodnikach przy głównych arteriach i w okolicach parków, bo tam o dziwo w miarę dawali radę, brawo!

Już oblepiony, lecz jeszcze nieświadomy tego, co czeka dalej © Raven

Miejska migawka, czyli kibole w słusznej (?) sprawie © Raven

Klakson? Jaki klakson.. © Raven

Odśnieżać rower przed jazdą - w pale się nie mieści © Raven

Gdzie jest rower? © Raven

Najlepiej odśnieżona ulica w Łodzi (Piotrkowska, deptak) © Raven


Zalałem spory kawałek piwnicy, kiedy wieczorem z suszarką i patykiem odchudzałem rower z kilogramów zbitego śniegu.
A i zrozumiałem co miał na myśli Czeczen, kiedy mówił o wyciąganiu szprychówek zimą - jakbym nie zobaczył, to bym nie uwierzył, że za nimi potrafi się zebrać taki wielki ciężki śniegowy dysk.




Przejechane: 83.12 km
w tym teren ~0.50 km

Czas: 04:08 h
Średnia: 20.11 km/h
Maksymalna: 31.00 km/h

Taxi - kurs 284

Wtorek, 14 lutego 2012 | Komentarze #1

Na łódzkich Stokach, jak to na stokach - na co bardziej stromych uliczkach można zjeżdżać na nartach. :)

A w ogóle to dziwnie ciepło.

Zdjęcia spłaszczają rzeczywistość - tam było nieźle pod górę. I do tego nierówno i ślisko. © Raven




Przejechane: 61.58 km
w tym teren ~0.50 km

Czas: 03:06 h
Średnia: 19.86 km/h
Maksymalna: 33.60 km/h

Taxi - kurs 283 - ciekawostki

Poniedziałek, 13 lutego 2012 | Komentarze #5

Radio Planeta, Radio Eska, Radio Łódź, Radio Planeta.. Pozwiedzałem. :)

Wszystko było miodzio do czasu powrotu do domu. Zdążyłem się odmeldować i obrać odpowiedni kurs powrotny, żeby usłyszeć złowrogi syk. Nie mogłem wymacać w oponie winowajcy, więc odpaliłem latarkę zajrzałem i.. i chciałbym zobaczyć swoją minę w momencie znalezienia tego:

Dziurawiąca ciekawostka w oponie © Raven


A na deser zagadka:
Co to jest? © Raven

Na zdjęciu może tego tak nie widać, ale to jest WIELKIE. Pierwsza myśl: porzucone lądowisko dla statku kosmicznego. Druga myśl: niedokończony silos rakietowy. :D Niestety obie teorie wzięły w łeb, zaraz po zauważeniu, że owa konstrukcja w znacznej części jest drewniana.