Jeżdżę, więc jestem.


avatar Niniejszy blog rowerowy prowadzi Mateusz vel. Raven, który z pofabrycznej Łodzi pochodzi. Od początku 2009 roku (od kiedy prowadzi tutaj statystyki) przejechał 28483.21 kilometrów, w tym 4325.30 po wertepach. Jeździ ze średnią prędkością 19.69 km/h.
Inne informacje znajdziesz tutaj.
button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Znajomi na Bikestats

Mój Skype

Mój stan

Ujeżdżany sprzęt

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Raven.bikestats.pl

Archiwum

Wpisy archiwalne w kategorii

>100km

Dystans całkowity:2850.81 km (w terenie 315.50 km; 11.07%)
Czas w ruchu:133:27
Średnia prędkość:21.36 km/h
Maksymalna prędkość:70.15 km/h
Suma podjazdów:291 m
Maks. tętno średnie:153 (77 %)
Suma kalorii:5274 kcal
Liczba aktywności:26
Średnio na aktywność:109.65 km i 5h 07m
Więcej statystyk

Przejechane: 101.28 km
w tym teren ~0.50 km

Czas: 04:54 h
Średnia: 20.67 km/h
Maksymalna: 45.70 km/h

Taxi - kurs 329

Środa, 23 maja 2012 | Komentarze #0

Kategoria >100km, Kurierka, Na twardo, Solo



Przejechane: 112.67 km
w tym teren ~0.50 km

Czas: 05:14 h
Średnia: 21.53 km/h
Maksymalna: 39.10 km/h

Taxi - kurs 301 - jeszcze cieplej

Czwartek, 22 marca 2012 | Komentarze #0

...zarówno pod względem pogody, jak i ilości pracy. Rano wywabili mnie z domu telefonem i tak latałem. Stoki-Dąbrowa-Złotno-Stoki-Widzew-Chocianowice-Centrum... W te i wewte.W bazie byłem może z 5 minut: oddać krajówki i skoczyć do klopa.
Noga dobrze podawała, więc nie było tak źle. Tylko dupa boli, odzwyczaiła się chyba od siodła po zastoju w zeszłym tygodniu. :<

Kategoria >100km, Kurierka, Na twardo, Solo



Przejechane: 100.28 km
w tym teren ~0.50 km

Czas: 04:36 h
Średnia: 21.80 km/h
Maksymalna: 34.30 km/h

Taxi - kurs 249 - teoria spiskowa?

Środa, 7 grudnia 2011 | Komentarze #5

Dzisiaj miejska ciekawostka z serii drogowych absurdów. Wzdłuż całej Piotrkowskiej (a raczej od Placu Wolności do Piłsudskiego) przy każdym skrzyżowaniu stoją wszelkiej maści zakazy wjazdu/nakazy skrętu/etc. A pod nimi kiedyś wisiały spore tablice "nie dotyczy: [i tu wymienione rowery, taxi, docelowe wjazdy z zezwoleniami i milion innych]". Teraz wiszą takie tablice:

I co teraz? Postój, telefon w rękę i google'ujemy za odpowiednim zarządzeniem, żeby sprawdzić, czy wolno nam jechać prosto? To by była parodia. No to wyobraźmy sobie historię, że po cichu zachodzą zmiany w przepisach, człowiek jedzie jak zawsze, na pamięć, a tu zatrzymuje go ludzik z czerwonym lizakiem i całkiem legalnie wlepia mandat.

Niektórzy mogą stwierdzić, że na siłę doszukuję się jakichś teorii spiskowych, ale zaintrygowało mnie to. Jeśli myślę źle - proszę o wyprowadzenie mnie z błędu.

Z innej beczki: pracownicy ZDiT ponownie zaczęli włączać sygnalizację na przejazdach dla rowerów (o sprawie pisałem jakiś czas temu). Już myślałem, że ktoś poszedł po rozum do głowy, ale jednak nie - biało-czerwone zagrody pozostały.




Przejechane: 104.01 km
w tym teren ~0.50 km

Czas: 04:44 h
Średnia: 21.97 km/h
Maksymalna: 35.10 km/h

Taxi - kurs 246

Czwartek, 1 grudnia 2011 | Komentarze #2

Już z nowym kołem. Dobry dzień, bez niespodzianek.

Brak sygnału, a niezadowolenie lokatorów, czyli przesycona sarkazmem ciekawostka osiedlowa z Dąbrowy. © Raven




Przejechane: 105.86 km
w tym teren ~0.50 km

Czas: 04:50 h
Średnia: 21.90 km/h
Maksymalna: 36.80 km/h

Taxi - kurs 230

Wtorek, 25 października 2011 | Komentarze #0

Oj, dostałem po dupie.. Wiele przesyłek na raz, deadline czasowy etc.

Kategoria >100km, Kurierka, Na twardo, Solo



Przejechane: 104.73 km
w tym teren ~0.50 km

Czas: 04:39 h
Średnia: 22.52 km/h
Maksymalna: 36.00 km/h

Taxi - kurs 229

Piątek, 21 października 2011 | Komentarze #0

Przyjechałem rano do bazy, bez pośpiechu załatwiłem standardową papierkową robotę, rozsiadłem się przy grzejniku, gorąca herbatka, świeżutkie RSSy, słowem: sielanka. I tak mija mi błogo czas, kiedy bach i dostaję kurs do.. Wiśniowej Góry, tak na dobry początek dnia - 20km w jedną mańkę. :| No cóż, taki los, że ktoś jechać musi. Nawet nie było tak źle, słońce wyszło, droga prosta, muzyka i wio.
Dalej dzień ogółem marny, miejscami nerwowy (vide: pościg na Widzew, żeby zdążyć odebrać przesyłkę z pociągu). Urywam się wcześniej, żeby jeszcze coś załatwić i w drodze do domu niespodziewanie telefon, że jest kursik w moje rejony.
Jak by nie było kilometrów natrzepane, a kursów niewiele, także szału ni ma. Pogoda nadrabiała za niedogodności.
Dorobiłem się też wreszcie charakterystycznego plecaka i skroił się mały rekordzik - jeszcze nie udało mi się przejechać w ciągu tygodnia 446km, do tego po mieście.

A na deser...
Nie wiem, co trzeba mieć w głowie, żeby coś takiego wymyślić, ale musiałem się zatrzymać i chwilę pomyśleć, żeby to ogarnąć. Brakuje tylko mini sygnalizacji świetlnej i może jakiegoś wiadukciku.

Popis kreatywności projektanta © Raven




Przejechane: 104.85 km
w tym teren ~0.50 km

Czas: 05:01 h
Średnia: 20.90 km/h
Maksymalna: 34.20 km/h

Taxi - kurs 227, czyli mokra setka

Środa, 19 października 2011 | Komentarze #4

Mistrz Ortalionu powrócił!
Praktycznie cały dzień padał deszcz lub mżyło. Nawet jak momentami odpuszczało, to co z tego, skoro jezdnia mokra, cała usłana kałużami. Ze względu na ubiór wybitnie nie zmokłem, ale na rękawiczki i buty nic się nie poradzi.

Na start, co by nie wiało nudą dostaję kurs do.. Pabianic. Miłym zaskoczeniem było, że okazał się on podwójny, więc już "lżej" się jechało. Po drodze nasilają się dziwne skrzypy z okolic tylnej piasty. Postanawiam skończyć dzisiaj wcześniej i pogrzebać przy tym, lecz jak się później okazało, od kursu do kursu i z wcześniejszego powrotu g*wno wyszło.

Po powrocie do domu okazuje się, że okładziny hamulcowe z tyłu odeszły w niebyt. Klocki wymienione, linki podociągane, piasta dokręcona, łańcuch przesmarowany, suszenie butów: w toku.
Przygotowany na kolejny dzień bitwy.

A i niedokończona herbata została w bazie. Miałem niecny plan wpaść i ją dopić, lecz nie zdążyłem. Pewnie wystygła.

Kategoria >100km, Kurierka, Na twardo, Solo



Przejechane: 112.20 km
w tym teren ~0.50 km

Czas: 05:15 h
Średnia: 21.37 km/h
Maksymalna: 37.30 km/h

Taxi - kurs 224

Piątek, 14 października 2011 | Komentarze #4

Po odsapnięciu, prysznicu i piwie stwierdzam, że już mi lepiej - żyję. Ale przez weekend będę sobie żył z dala od 2 kółek.

Kategoria >100km, Kurierka, Na twardo, Solo



Przejechane: 105.11 km
w tym teren ~35.00 km

Czas: 04:42 h
Średnia: 22.36 km/h
Maksymalna: 53.51 km/h

Tour de Kalonka 2011

Sobota, 17 września 2011 | Komentarze #0

Ponad tysiąc ludzi, 3 rowery rozlosowane, koszulki kolarskiej dla mnie zabrakło (ale strata niewielka, bo i tak były szkaradne). Ruszyłem z ostatnią, najszybszą grupą trasą czarną (najdłuższą/najtrudniejszą). Noga dobrze podawała, tempo niezłe. Po drodze wyprzedziliśmy wszystkie poprzednie grupy oraz prawie wykończyliśmy dwóch przewodników. W połowie jeden z nich wysapał: "Co wy bierzecie?!". :P

Niestety w okolicach Grzmiącej (mniej więcej 2/3 trasy) złapałem gumę w tylnym kole i na tym zabawa dla mnie się skończyła. Po naprawieniu usterki ruszam w kierunku bazy możliwie najkrótszą trasą. Po drodze zatrzymuję się przy sklepie celem uzupełnienia zapasu płynów. Nabywam m.in. butelczynę Tymbarka z motywującym napisem pod kapslem:
Druga szansa?
Uśmiech powrócił, a i jeszcze jedną grupę po drodze wyprzedziłem.




Przejechane: 104.11 km
w tym teren ~0.00 km

Czas: 04:02 h
Średnia: 25.81 km/h
Maksymalna: 41.66 km/h

Ekspresowy powrót

Czwartek, 1 września 2011 | Komentarze #0

Trasa identyczna, tyle, że w drugą mańkę. Tym razem już pewniej (bo znałem drogę).

Cały dzień pogoda była nijaka, na szczęście poprawiło się chwilę, przed startem. Jako, że wyjechałem trochę późno, to prawie bez przystanków (pomijając kilka klasycznych "siku-stopów" i rzut okiem na mapę) - ostatecznie w Łodzi pojawiłem się, kiedy była już lekka szarówka.

Pod Łęczycą świetny krajobraz będący mieszanką pól, zachodzącego słońca i jadącego w oddali pociągu (w tym słońcu). Niestety zanim zdążyłem wyciągnąć aparat pociąg już przejechał. Tak, czy inaczej chociażby dla takich widoków warto śmigać takie trasy.

Wyszło kilka kilometrów mniej, pewnie przez jeden wcześniejszy incydent, w którym źle pojechałem. A i pewnie przez ścinanie zakrętów. ;)

Na pytanie o to, co jest najważniejsze na takim wyjeździe bez wahania odpowiem: dobre słuchawki dokanałowe i odpowiednia dla danej sytuacji nuta z nich płynąca. Inaczej jakoś rytmu brak, pomijając, że zwyczajnie można by usnąć na widok rozmywającego się na horyzoncie asfaltu.

To i tym podobne leciało na rozgrzewkę, a później dla relaksu przy zachodzie słońca:

Ciekawostka z pewnego miasteczka © Raven