Jeżdżę, więc jestem.


avatar Niniejszy blog rowerowy prowadzi Mateusz vel. Raven, który z pofabrycznej Łodzi pochodzi. Od początku 2009 roku (od kiedy prowadzi tutaj statystyki) przejechał 28483.21 kilometrów, w tym 4325.30 po wertepach. Jeździ ze średnią prędkością 19.69 km/h.
Inne informacje znajdziesz tutaj.
button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Znajomi na Bikestats

Mój Skype

Mój stan

Ujeżdżany sprzęt

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Raven.bikestats.pl

Archiwum


Przejechane: 47.87 km
w tym teren ~0.00 km

Czas: 02:37 h
Średnia: 18.29 km/h
Maksymalna: 34.40 km/h

Taxi - kurs 385 (OSTATNI) - przyjaciel poszedł na żyletki

Środa, 31 października 2012 | Komentarze #21

No i stało się. Nomen omen tuż przed świętem zmarłych Vitamin zakończył swój żywot.

Tego dnia w sumie nic nie zapowiadało jego rychłego końca. Zaczęło się od gumy z tyłu. Przy okazji wyszła awaria piasty. No ale jakoś się dalej jechało. I wnet nadpsuty już suport dał o sobie znać w mało-przyjemny sposób. Usłyszałem zgrzytochrup (czy jakby to inaczej nazwać?), a pod nogami zrobiło mi się miękko. Prawe łożysko zostało wprost zmielone.

Oto po czym poznać, że wkład suportu ma już dość. Tak, to jest (był?) PAKIET. © Raven

Korba latała tak na boki, że zrzucała łańcuch. Chodnikami (bo na jezdnię wjechać się bałem) jakoś dokulałem się do domu. Nazajutrz zabrałem się za diagnozę i leczenie. Nie spodziewałem się, że nie uda mi się już wkręcić prosto nowego wkładu. Gwint najwidoczniej dostał w d**ę i próba dokręcenia lewej miski kończyła się fiaskiem, gdyż ta się przekrzywiała. Ponownie gwintować już nie ma czego(mufa była już kiedyś gwintowana), tak więc mój Żółty Przyjaciel odszedł do historii.

2 lata historii, 2 zimy.385 wyjazdów w czasie których nastukało 15838 kilometrów.
Kupując go (za zawrotne 349,99zł) nie wierzyłem, że może tyle przeżyć. A przeżył wiele. Wielokrotnie (choć na niedługo) zaniemógł, ale miał do tego prawo. Wbrew początkowemu uśmiechowi politowania dzielnie towarzyszył mi każdego dnia w pracy i udowadniał, że potrafi wiele.

W chwili pisania tego tekstu poszedł już na żyletki. Na pamiątkę została mi trąbka. Nie działająca w pełni, ale zawierająca ducha. Łezka w oku się zakręciła. Niby to tylko rower, nie? Jeden z wielu. Ale jednak jakiś sentyment pozostał.
Ostatnie zdjęcie w pełnej krasie... © Raven

...i ostatnia przymiarka do kokpitu © Raven

Wycinek z historii © Raven

Już po sekcji zwłok © Raven



Jako, że trzeba żyć dalej (a jak żyć, to i pracować - choć nie ma czym), jestem w trakcie ekspresowej realizacji kolejnego budżetowego projektu mającego zastąpić żółciaka. Co to będzie przedstawię wkrótce. Póki co jedna mała fotka na potwierdzenie, że nie siedzę w kącie i płaczę, tylko działam. :)

Kategoria Z fotkami i filmami, Solo, Na twardo, Kurierka, 0-50km


<< Poprzedni wpis: Taxi - kurs 384
>> Następny wpis: Pojazd zastępczy
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!



Komentarze
barklu
| 19:34 środa, 14 listopada 2012 | linkuj Racja, nie zauważyłem.
inimicus
| 15:34 niedziela, 11 listopada 2012 | linkuj W 5.0 są haki pionowe, a to był singiel. Przy singlach jak za pewne wiesz najczęściej są haki poziome, w tym przypadku były ukośne.
barklu
| 14:05 niedziela, 11 listopada 2012 | linkuj Też fajnie :)
Co do ramy, to nie wiem czy nie była taka sama w najtańszym rockriderze? Ale to już ich problem ;)
Raven
| 07:55 niedziela, 11 listopada 2012 | linkuj Inaczej. Teoretycznie w ramach gwarancji powinienem dostać nową ramę. Sęk w tym, że tych konkretnych rowerków (a co za tym idzie: ram również) już dawno nie produkują. W efekcie czego oddałem rower i dostałem zwrot gotówki. Czyli tak naprawdę nowy wehikuł oprócz czasu i benzyny na jeżdżenie po mieście nie kosztował mnie nic. :)
barklu
| 07:09 niedziela, 11 listopada 2012 | linkuj Czyli jest szansa na nowego w ramach gwarancji? Niewątpliwie bardzo korzystna opcja :)
Raven
| 19:02 sobota, 10 listopada 2012 | linkuj Niestety. Jeśli chciałem coś wskórać w ramach gwarancji, to musiał być oddany kompletny rower.
barklu
| 18:58 sobota, 10 listopada 2012 | linkuj A został chociaż dawcą (widelec, koła itp.)? Nigdy nie wiadomo co padnie i wtedy jakaś część będzie jak znalazł.
Raven
| 19:55 czwartek, 8 listopada 2012 | linkuj Co nie zmienia faktu, że chętnie bym na taką scenę popatrzył w tym przypadku.
siwy-zgr
| 19:38 czwartek, 8 listopada 2012 | linkuj Jak już powiedziałem niżej - oj tam, oj tam :)
Raven
| 18:04 czwartek, 8 listopada 2012 | linkuj @siwy: Chyba za dużo amerykańskich filmów. ;)
siwy-zgr
| 11:37 środa, 7 listopada 2012 | linkuj oj tam oj tam ;)
inimicus
| 11:20 środa, 7 listopada 2012 | linkuj siwy-zgr przykro mi, że Cię zawiodłem. Sam proces, który opisałeś byłby droższy niż ten rower :)
siwy-zgr
| 07:49 środa, 7 listopada 2012 | linkuj leee myslalem, ze bedzie fotka jak go maszyna zgniata albo jak jest cięty lub przetapiany jak terminator, a tu takie tam pudełkooo.... :))))))))))
Raven
| 08:43 wtorek, 6 listopada 2012 | linkuj [*]
inimicus
| 23:25 poniedziałek, 5 listopada 2012 | linkuj Byłem z nim do jego ostatnich chwil. Na pamiątkę zdjęcie z pogrzebu. Choć wygląda to na tyle okropnie, że może nie powinieneś tego oglądać. Znowu serduszko zaboli :( Spoczywaj w pokoju Vitaminku!
Raven
| 18:46 poniedziałek, 5 listopada 2012 | linkuj Ja wiem, czy taki astronomiczny? Do pracy służył, więc trochę się nakręciło. Ale biorąc pod uwagę to, jak długi żywot był mu wróżony przy wyjeździe ze sklepu, to nie jest źle.
marysia
| 18:42 poniedziałek, 5 listopada 2012 | linkuj Uuu, faktycznie szkoda. Ale przebieg naprawdę dość astronomiczny.
Raven
| 18:21 poniedziałek, 5 listopada 2012 | linkuj @siwy: Ciężko powiedzieć. Na takim rozjechanym, jak na zdjęciu to nie jeździłem (no.. nie licząc tego końcowego toczenia się do domu). Jakiś tam luz był, ale dało się z tym jeździć. Jakby się człowiek przejmował każdą pierdołą typu "tu gdzieś stuknie, tam jakiś mały luz", to ten rower więcej by stał w warsztacie, niż jeździł. W końcu się z hukiem pogruchotało i tyle. A gwint w mufie, jak wspomniałem, był już raz poprawiany. Nie jest to pierwsza liga technologiczna - zmęczenie materiału też trzeba brać pod uwagę, bo użytkowany był jednak intensywnie.

@celinka & alkor: Mówi się trudno i żyje się dalej. Trąbka będzie miała swoje honorowe miejsce. ;)
alkor
| 14:04 poniedziałek, 5 listopada 2012 | linkuj Fajnie, że w końcu pojawiła się dłuższa notka, tylko powód okropny.... już lepiej żeby nie było o czym pisać.
siwy-zgr
| 08:14 poniedziałek, 5 listopada 2012 | linkuj Jakbyś nie jechał na rozwalonym pakiecie, to rama by przeżyła?
celinka
| 23:18 niedziela, 4 listopada 2012 | linkuj To straszne - lubiłam Twoją taksówkę :(
Dzielny to był rowerek i swoje przeszedł!
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!