Jeżdżę, więc jestem.


avatar Niniejszy blog rowerowy prowadzi Mateusz vel. Raven, który z pofabrycznej Łodzi pochodzi. Od początku 2009 roku (od kiedy prowadzi tutaj statystyki) przejechał 28483.21 kilometrów, w tym 4325.30 po wertepach. Jeździ ze średnią prędkością 19.69 km/h.
Inne informacje znajdziesz tutaj.
button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Znajomi na Bikestats

Mój Skype

Mój stan

Ujeżdżany sprzęt

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Raven.bikestats.pl

Archiwum

Wpisy archiwalne w kategorii

Z fotkami i filmami

Dystans całkowity:14216.06 km (w terenie 3125.20 km; 21.98%)
Czas w ruchu:751:20
Średnia prędkość:18.92 km/h
Maksymalna prędkość:71.16 km/h
Suma podjazdów:6575 m
Maks. tętno średnie:153 (77 %)
Suma kalorii:12065 kcal
Liczba aktywności:291
Średnio na aktywność:48.85 km i 2h 34m
Więcej statystyk

Przejechane: 11.19 km
w tym teren ~0.00 km

Czas: 00:26 h
Średnia: 25.82 km/h
Maksymalna: 41.93 km/h

Kurs po lampkę & lifting manetek Deore

Piątek, 16 kwietnia 2010 | Komentarze #0

Zmotywowany wczorajszym - nie zamierzonym - powrotem po ciemku do domu postanowiłem sprezentować sobie tylną lampkę (nie to, żebym się bał ciemności, ale za równowartość opcjonalnego mandatu takich lampek mógłbym sobie kupić kilka). Jako, że jedna taka wpadła mi w oko wczoraj w Maxx Bike'u, to długo się nie zastanawiałem.
Wracając taki wmordewind, że miejscami prawie jechać się nie dało.

Aa.. Korki w mieście niekiedy mogą człowieka dobić, nawet na rowerze.

[EDIT] Jakiś czas myślałem, żeby wyblakłe już od słońca różowe wskaźniki manetek przemalować na biało. No i stało się. :) Z efektu jestem zadowolony - ładnie się komponuje z białymi ringami gripów. Nie wiem, ostatnio mam fazę na białe dodatki.

Lifting manetek Deore - białe wskaźniki © Raven




Przejechane: 21.38 km
w tym teren ~2.00 km

Czas: 01:04 h
Średnia: 20.04 km/h
Maksymalna: 50.79 km/h

DIY: Manetka blokady skoku amortyzatora

Środa, 14 kwietnia 2010 | Komentarze #12

Przejażdżka z Młodym mająca na celu sprawdzenie poprawności działania nowego licznika (stary, wysłużony Techwell odszedł na emeryturę) i manetki amora. Naszło mnie, że jednak manetka to przydatna sprawa i zamarzyłem sobie, by Epicona LOD przekształcić w RLD. Po krótkim, acz intensywnym Googlowaniu, podliczeniu budżetu i przejrzeniu schematów budowy widelca z manetką i bez doszedłem do wniosku, że zmajstruję to sobie sam. Lista użytych części:
-stara manetka Shimano SIS
-kawałek linki i pancerza
-zip i kawałek starej dętki jako podkładka
-zacisk od kostki elektrycznej
-zapasowa gumka od licznika Sigmy
Efekty widać na zdjęciach. Co tu więcej pisać.. Po prostu działa i nie wygląda tragicznie. ;)

Lockout - goleń z przodu © Raven
Lockout zablokowany - widok z góry © Raven
Lockout - manetka na kierownicy © Raven

Co do licznika, to nie mam zastrzeżeń. Szybko załapuje, nie gubi zasięgu, nie ma dziwnych wyskoków, jeśli chodzi o wskazania. Nie wiem, czy to kwestia tego, że on jest w systemie STS, bo nie miałem porównania do DTS'a, czy może po prostu trafiłem dobry egzemplarz. Jak by nie było - polecam.
Nowa Sigma © Raven




Przejechane: 3.94 km
w tym teren ~0.00 km

Czas: 00:11 h
Średnia: 21.49 km/h
Maksymalna: 37.10 km/h

Kurs na pocztę

Poniedziałek, 12 kwietnia 2010 | Komentarze #5

..po nowy licznik do Krossa. Średnia utrzymywała się na poziomie 25km/h, dopóki w drodze powrotnej o mało z hukiem nie zgubiłem tylnego koła. Diagnoza: skrzywiona oś. Efekt widać na fotce.

Skrzywiona oś w ostrzaku. © Raven

Jakieś sugestie, co z tym zdziałać?




Przejechane: 55.00 km
w tym teren ~35.00 km

Czas: 03:00 h
Średnia: 18.33 km/h
Maksymalna: 45.00 km/h

Jednak nawrót. Ze zdwojoną siłą..

Piątek, 2 kwietnia 2010 | Komentarze #0

Z Chemikiem. Zbiórka jak zawsze na kaloryferze w Łagiewnikach - punkt 11. Kilka minut przed 11 Bartek dzwoni, że się spóźni. Może to i lepiej, bo miałem moment, żeby pogrzebać przy szwankującym liczniku. Na jakiś czas podziałało, a później raz działało, a raz nie- ręce opadają.

Tempo miało być lajtowe, ale jako, że byłem dość wyposzczony, to ruszyłem z grubej rury i do miejsca zbiórki miałem średnią około 23-24km/h - niskie opory toczenia i prawie pół kilo mniej na masie rotacyjnej, to niesamowity power. Później już lajtowo, żeby się nie zajechać. Kierunek: północny wschód. Cel: uciec przed chmurą deszczową gromadzącą się nad Łodzią. Fajnie się jechało, nie obyło się bez kilkukrotnej improwizacji, co do wyboru kierunku i szlaku (czyli elementy eksploracji :)), ale na tym przecież polega zabawa!
Wracając, gdzieś chyba w dobrej na naszej drodze pojawiła się 3 dzieciaków (na oko gdzieś początek gimnazjum), chłopak i 2 dziewczyny. Łepek chyba chciał zaszpanować odwagą i stanął na przeciw nas, na środku asfaltowej drogi z założonymi rękami. Naiwny myślał, że go spokojnie ominiemy? Źle trafił, bo narobiliśmy mu siary przed koleżankami.

Na powrocie już trochę zmęczony, że nie chciało się mielić podjazdów. Oczywiście planowana ucieczka była możliwa tylko w jedną stronę, czyli pod koniec złapał nas deszcz. Z cukru nie jesteśmy, ale dłonie przy połączeniu deszcz + zimny wiatr trochę zmarzły.

Coś za łatwo poszło. Nabrałem apetytu..

Stare, utarte, lecz nadal dobre szlaki © Raven

[Dane licznikowe orientacyjne z powodu buntu elektroniki]




Przejechane: 2.54 km
w tym teren ~0.00 km

Czas: 00:17 h
Średnia: 8.96 km/h
Maksymalna: 23.30 km/h

Nawrót cyklozy?

Wtorek, 30 marca 2010 | Komentarze #0

Zobaczymy. Póki co pozbyłem się kaloszy i kupiłem prawdziwe opony, a następnie złożyłem wszystkie graty do kupy - ówcześnie ściągając je ze strychu. Przez przeszło pół roku rowerek zdążył się trochę zakurzyć - tak, wiem, zgrzeszyłem, ale nie miałem czasu na jazdę. Teraz też nie wiem, jak to będzie, ale się postaram. Parę kółek dookoła domu, żeby wszystko nasmarować/wyregulować i w efekcie całość chodzi jak w zegarku. No.. Prawie całość, bo okazało się, że Stopa za słabo przykręcił mi tylną tarczę i ta złapała luz. Co poradzić - czeka mnie wycieczka do niego.

Krossiwo z nowym ogumieniem © Raven

To co? Reaktywacja.




Przejechane: 28.71 km
w tym teren ~0.00 km

Czas: 01:22 h
Średnia: 21.01 km/h
Maksymalna: 43.60 km/h

203mm

Środa, 29 kwietnia 2009 | Komentarze #0

Do Chemika po tarczę hamulcową.

203mm © Raven

//Ogółem polowałem na 180mm, ale skoro taka się trafiła, to wypróbuję- zobaczymy jak to będzie działać.




Przejechane: 55.00 km
w tym teren ~0.00 km

Czas: 01:50 h
Średnia: 30.00 km/h
Maksymalna: 68.60 km/h

Operacja: Uniejów cz. II

Niedziela, 5 kwietnia 2009 | Komentarze #0

Naładowany pozytywną energią i wypoczęty jak nigdy powróciłem jak najkrótszą drogą do domu. Ogółem bombowo - bez przystanków, przelotowo ok. 35km/h. A czułem się tak, że mógłbym i drugie tyle obrócić. Normalnie zwykły 'koks' wysiada! :D

Trasa: Uniejów - Parzęczew - Aleksandrów - Łódź

2 diabły © Raven

//Patrze w domu na licznik, a tam max 68,6km/h. Nawet nie wiem kiedy. :O Polubiłem slicki. :)




Przejechane: 60.00 km
w tym teren ~15.00 km

Czas: 03:15 h
Średnia: 18.46 km/h
Maksymalna: 52.00 km/h

Czarny morderca powraca

Czwartek, 26 marca 2009 | Komentarze #0

..czyli ruszyłem wreszcie swój sprzęt.
Słońce mnie z domu wyciągnęło. Regulacja przerzutek, telefon do Muchozola i byłem w drodze naiwnie wierząc, że wszędzie jest tak sucho, jak na ulicy przed domem - oczywiście bardzo się myliłem..

Czerwony szlak © Raven

//Złośliwość rzeczy martwych daje o sobie znać. Pomijając różne pierdoły wymagające regulacji, to chyba mi się przedni hebel zapowietrzył trochę. A i licznik dead.




Przejechane: 105.00 km
w tym teren ~40.00 km

Czas: 06:00 h
Średnia: 17.50 km/h
Maksymalna: 51.00 km/h

Pierwsza setka

Sobota, 14 marca 2009 | Komentarze #1

..czyli "Hartowanie tyłka - odcinek 2" (moja zabawka jeszcze w proszku, więc pozostaje mi A2'ka z przykrótką sztycą).

Pierwsze 25km z kolegą cywilem - Cinkiem, który wreszcie obudził się ze snu zimowego. Szybka rundka po Łagiewnikach i powrót do Łodzi. Krótko, bo krótko, ale na więcej niestety nie miał czasu. Potem do Manufaktury spotkać się z Muchozolem. Przesmarowanie łańcucha, 2 zdania co do trasy i ruszyliśmy konkretnym tempem na północ. Nie będę wypisywał, gdzie byliśmy, ale Łagiewniki zostały w tyle.
Gdzieś pod Modrzewem Muchozol do mnie, że skurcz go łapie. Ja na to, że to dobrze, bo nie będzie tak zasuwał. A on: "Ale to już od początku!" - Kasztaniaki skubańca wytrenowały. :P
Do upragnionej setki trochę brakło, toteż zdecydowaliśmy się na małą szarżę (w dosłownym tego słowa znaczeniu) po zatłoczonym mieście.
Bardzo fajnie się jechało. No i wyszła zupełnie nieplanowana pierwsza setka w sezonie '09.

Bajkowa wycieczka :) © Raven

//Kiedyś na wycieczkach rowerowych kupowało się colę i chipsy. Teraz: jogurt i bułki. Starzeję się..




Przejechane: 43.52 km
w tym teren ~30.00 km

Czas: 03:02 h
Średnia: 14.35 km/h
Maksymalna: 44.90 km/h

W poszukiwaniu lepszego świata..

Poniedziałek, 23 lutego 2009 | Komentarze #3

Samotne kilometry w rytmie trance. Później zadzwonił Muchozol, że jednak by się gdzieś przejechał. Zdrowie > Lublinek > Rudzka.
Powrót już po ciemku, na gorszym niż zwykle autopilocie. Nie chce mi się więcej pisać.

W krainie śniegu © Raven
Zgon gdzieś za lotniskiem © Raven

Wnioski: W śniegu po osie zapewne da się jeździć. Wymaga to tylko ponadludzkich umiejętności.