Jeżdżę, więc jestem.


avatar Niniejszy blog rowerowy prowadzi Mateusz vel. Raven, który z pofabrycznej Łodzi pochodzi. Od początku 2009 roku (od kiedy prowadzi tutaj statystyki) przejechał 28483.21 kilometrów, w tym 4325.30 po wertepach. Jeździ ze średnią prędkością 19.69 km/h.
Inne informacje znajdziesz tutaj.
button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Znajomi na Bikestats

Mój Skype

Mój stan

Ujeżdżany sprzęt

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Raven.bikestats.pl

Archiwum

Wpisy archiwalne w kategorii

Z fotkami i filmami

Dystans całkowity:14216.06 km (w terenie 3125.20 km; 21.98%)
Czas w ruchu:751:20
Średnia prędkość:18.92 km/h
Maksymalna prędkość:71.16 km/h
Suma podjazdów:6575 m
Maks. tętno średnie:153 (77 %)
Suma kalorii:12065 kcal
Liczba aktywności:291
Średnio na aktywność:48.85 km i 2h 34m
Więcej statystyk

Przejechane: 34.58 km
w tym teren ~15.00 km

Czas: 01:32 h
Średnia: 22.55 km/h
Maksymalna: 41.42 km/h

Teren po raz pierwszy

Wtorek, 8 marca 2011 | Komentarze #1

Wreszcie udało mi się zapuścić do Łagiewnik. Jest power! Naprawdę fajnie i lekko się jechało. W radiu mówili o -1st. Bzdura. W słońcu cieplutko, Sigma melduje 7-9st. Kadencja zgodnie z założeniem wzrosła (dzięki intensywnej jeździe na singlu) - zwykle w przedziale 85-100 do nawet około 110 w sprintach. W lesie mała sesja i casting na zdjęcie główne roweru. :P

W miarę sucho. Gdzieniegdzie trochę błota dodało urody sprzętowi. Żałowałem tylko, że nie wziąłem kasku, bo bym śmignął kółko niebieskim szlakiem, a tak z gołą pecyną to nie za bardzo.

Las cieszy się z mojego przybycia? © Raven

Prawie jak jesienią © Raven

Błotne koleiny? Arsena to nie rusza. © Raven


A na deser...
8 marca, staw w Arturówku, 8st.C: Jeszcze odwaga, czy już głupota? © Raven

Jakby nie było, + dla niego, że przyjechał rowerem. Tylko ciekawy jestem jak on tam z nim wlazł, bo przy brzegu stała woda.




Przejechane: 19.44 km
w tym teren ~0.50 km

Czas: 00:52 h
Średnia: 22.43 km/h
Maksymalna: 32.70 km/h

Taxi - kurs 93

Piątek, 4 marca 2011 | Komentarze #5

Miałem nie wychodzić, no ale.. Zawsze znajdzie się jakiś pretekst. Pojechałem odebrać telefon z serwisu i uzupełnić zapas prochów (tj. aspiryny, żeby nie było).
Plusowa temperatura i pogodne niebo sprzyjają częstszym przystankom na wyciągnięcie aparatu.





Dzisiaj miało być cieplej, a odczuwalnie było zupełnie przeciwnie. W radiu mówili, że jutro może padać deszcz. Ehh..




Przejechane: 17.10 km
w tym teren ~2.50 km

Czas: 00:48 h
Średnia: 21.38 km/h
Maksymalna: 34.30 km/h

Taxi - kurs 92 - Zwycięstwo!

Czwartek, 3 marca 2011 | Komentarze #2

Zwycięstwo człowieka nad maszyną! Tak! Teraz mogę to powiedzieć z czystym sumieniem. Uwaga, uwaga... [fanfary]
NIE STUKA! :D
Pewnie i tak nikt nie czytał moich poprzednich wypocin, ale obiecałem, że dokończę historię i tak też czynię. A mianowicie:

Przyszedł wreszcie odpowiedni suport, więc nie zwlekałem i pojechałem go zamontować. I guzik to dało. :[ Pozostało wymienić spracowany wolnobieg, więc tak też uczyniłem. I voila! Cisza! Wychodzi na to, że stary wolnobieg przez przekos łańcucha + deptanie na pedały złapał luz, który generował stukanie za każdym pociągnięciem łańcucha. Teraz jest git i mam nadzieję, że tak pozostanie. Przy okazji piasta przesmarowana smarem teflonowym (faktycznie lepiej się kręci) - przez taką budowę, a nie inną, żeby odkręcić wolnobieg musiałem najpierw wykręcić oś, bo klucz nie sięgał. Całość umyta lśni. Pozbyłem się też spinki z łańcucha. Przy dzisiejszych oględzinach zauważyłem, że część z niej jakimś cudem zgubiłem (z 3 części). Chcąc nie chcąc wszczepiłem zwykłe ogniwo z kawałka łańcucha, który został mi po początkowym jego skróceniu.


Popstrykałem też trochę po drodze. Nareszcie więcej słońca - precz z zimą!









Poczułem wiosnę, nałykałem się powietrza i mam.. "Podrażniłeś rzęski oskrzelowe" zabrzmiała diagnoza znajomego studenta medycyny. Zgodnie z zaleceniem ćpam aspirynę. Z jutrzejszego konkretniejszego wypadu, ze względów zdrowotnych (tj. żeby się nie dobić), raczej nici - może to i lepiej, bo i tak miałem kilka innych rzeczy zrobić.

Zakończony dzień ogłaszam dniem udanym.




Przejechane: 13.05 km
w tym teren ~1.50 km

Czas: 00:36 h
Średnia: 21.75 km/h
Maksymalna: 37.70 km/h

Taxi - kurs 89

Poniedziałek, 28 lutego 2011 | Komentarze #0





Przejechane: 51.64 km
w tym teren ~0.50 km

Czas: 02:55 h
Średnia: 17.71 km/h
Maksymalna: 34.90 km/h

Taxi - kurs 87 + Masa Krytyczna

Piątek, 25 lutego 2011 | Komentarze #0

..Krytyczna.

W sprawach kilku rundy po mieście, a potem na wspomnianą Masę. Wybierałem się już któryś miesiąc, więc powiedziałem, że tym razem nie odpuszczę. Standardowy ubiór okazał się zbyt cienki, jak na taką "rekreacyjną" jazdę (rękawiczki neoprenowe przy powolnej jeździe już nie działają tak ekstra..)- w czasie tych 14km pokonanych w ponad godzinę zmarzłem strasznie, ale warto było, chociażby dla atmosfery. :) Eskorta policji, błysk świateł, uśmiechy na twarzach, a do tego muza na kilka przecznic. Pierwsza połowa samotnie, drugą połowę przegadałem z Mavic'iem. Po drodze zahaczyliśmy o Manufakturę i tu pozytywna niespodzianka, a mianowicie "Manu" oficjalnie otwiera się na rowerzystów. W obecności Pani rzecznik i kogoś tam jeszcze komisyjnie wręcz przeklejony został znak nakazu jazdy rowerem (na "Manufaktura Bicycle Friendly") oraz zdjęta strzałka narzucająca kierunek owej jazdy. Potem łyk ciepłej herbatki z goździkami i dalej do końca. Oczywiście na przednim kole wylądowała stosowna szprychówka.

Foto by Mavic

Powrót trochę okrężną drogą, żeby "zamknąć" tegoroczną pierwszą całą pięćdziesiątkę.




Przejechane: 15.85 km
w tym teren ~2.50 km

Czas: 00:42 h
Średnia: 22.64 km/h
Maksymalna: 41.80 km/h

Upgrade i przebudzenie

Wtorek, 15 lutego 2011 | Komentarze #5

..Poisona po zimowym śnie.

Zmiany od ostatniej jazdy:
-Serwis amora/przegląd zawieszenia
-wyczyszczenie każdej śrubki
-przesmarowanie wszystkiego, co się rusza
-podcentrowanie kółek
-wypolerowanie tarcz hamulcowych
-Nowa kaseta i łańcuchy (no i nareszcie dokonało się: napęd pełny SLX + łańcuchy XT)
-Nowe zaciski kół (białe i na imbusy)
-Nowy zacisk sztycy (też biały i też na imbus)

Powiem tylko tyle: odrzutowiec. I do tego komfortowy. Nasuwa mi się skojarzenie do widzianego niedawno BMW X6 sunącego błyskawicznie i niewzruszenie po łódzkich drogach upstrzonych dziurami, kiedy to inni od wstrząsów kruszyli sobie zęby. A przy najmniej tak się czułem, kiedy po wożeniu dupy praktycznie całą zimę na Vitaminie wsiadłem na Arsena.

Fotki brak, bo cimno było, ale za to wrzucam porównanie kaset. Właściwie to bez porównania, zarówno wizualnie, wagowo, jak i w kwestii kultury współpracy z łańcuchem.


Jeszcze 2 spostrzeżenia.
a) Trzeba popracować nad mocowaniem magnesika od pomiaru kadencji (właśnie po raz kolejny go uwaliłem..)
b) Chyba przez to singlowe jeżdżenie wpoiłem sobie wyższą kadencję. W kilku miejscach było 90-100, średnia wyszła 81. A przy tym się nie zamachałem.




Przejechane: 12.82 km
w tym teren ~2.00 km

Czas: 00:37 h
Średnia: 20.79 km/h
Maksymalna: 32.00 km/h

Taxi - kurs 65

Wtorek, 11 stycznia 2011 | Komentarze #2

Jak powiedziałem, tak też zrobiłem (co do napisu na ramie), ale fotki nie wrzucę, bo regulamin bikestats'owego albumu zabrania "Niedozwolone zdjęcia i treści [...] nawołujące do nienawiści". :P

Zakupy - part 2: porządny klucz nastawny. Odżałowałem. Przynajmniej od dziś koniec z niszczeniem nakrętek miękkim badziewiem. Będę też miał czym dokręcać stery w Vitaminie, a i Epicona da się rozkręcić w razie potrzeby.


Miałem się dzisiaj zabrać za to kółko, ale mi się odechciało. Poczekam na klucz do nypli, to przy okazji podociągam szprychy i podcentruję.




Przejechane: 19.13 km
w tym teren ~3.00 km

Czas: 00:53 h
Średnia: 21.66 km/h
Maksymalna: 32.50 km/h

Taxi - kurs 64 - progress

Poniedziałek, 10 stycznia 2011 | Komentarze #8

Na wstępie zła wiadomość. Koło napisu "FUCK MPK!" chyba dopiszę sobie "& ZDiT". Dlaczego? Oto efekt wylądowania tylnym kołem w pewnym kraterze (to już nie jest dziura..) na ul. Frańciszkańskiej:

Niby tragedii nie ma, ale przy hamowaniu czuć bicie na wygięciu. Jutro będę z tym kombinował. Na szczęście kółko jakoś strasznie się nie zdecentrowało.

To teraz lecimy z pozytywnym info. :) Czas zadbać trochę bardziej o Poisona, a zaczęło się od Epicona. Postanowiłem samodzielnie go przeserwisować. Ku mojemu zdziwieniu, jak na to, co nieraz przeżył w środku było całkiem czysto. Wyczyściłem na glanc uszczelki, golenie etc., wpsikałem trochę Brunoxa do komory powietrznej, nasączyłem też nim o-ringi smarujące golenie (swoją drogą sprytny patent).
Co do reszty rowerka, to również rozkręcanie, smarowanie, gruntowna kąpiel (zaryzykowałem z domową wanną - nawet nie wyrzucili mnie z domu, bo zobowiązałem się, że ją później wyczyszczę ;)) z naciskiem na czyszczenie napędu.

Niestety wszystkiego bez odpowiednich narzędzi się nie zrobi. Poległem już na poziomie kasety, więc wymyśliłem, że zakupię odpowiedni klucz (a bacik zmajstruję sobie sam). Przy okazji jedną przesyłką zamówiło się też XT'kowy łańcuch na zmianę, przymiar zużycia łańcucha (sprytne ustrojstwo, zabawa z linijką/suwmiarką powoli zaczynały mnie irytować), smar (potestujemy ceramicznego FinishLine'a, może będzie czyściej w napędzie), spinki, plastikowy kluczyk do ściągania korby HT2 i klucz do nypli. Czyli wszystkie takie graty, które od dawna by się przydały, a jakoś nie było okazji nabyć.
Dzisiaj z kolei do domu przywiozłem takie graty:

Benzynka - wiadomo, nowy klakson (w zamian za stary rozwalony), klocki hamulcowe do taksówki (miały być Author ABS, jak z tyłu, ale ich nie było - za to w porównywalnej cenie zakupiłem przyzwoite Clarks'y), skuwacz i upragnione od dawna białe zaciski do kół.

Sporo tego się uzbierało, ale co mi tam - lada dzień mam urodziny, więc zrobiłem sobie rowerowy prezent. ;)

A skoro "progress", to warto też wspomnieć coś o projekcie pt. nowe kółka.
Wstępnie:
*obręcze Mavic 317 czarne
*piasty Dartmoor białe (które konkretnie modele, to się zobaczy; okazały się nie tak ciężkie, jak myślałem, a na pewno są wytrzymałe
*nyple Dartmoor złote
*szprychy Mach/Champion czarne (kwestia otwarta jeszcze)
Mam zamiar trochę bardziej szaleć, więc nie ma co przesadzać z lajtowaniem. Projekt długoterminowy, bo trochę $$ jednak potrzeba (na ten miesiąc już raczej wystarczy ;)), ale trza to zapisać, to może będę miał większą motywację do jego realizacji. Plan jest taki, że części będę kupował po trochu, a ostatecznie kółka zaplotę sobie sam.




Przejechane: 12.70 km
w tym teren ~4.00 km

Czas: 00:37 h
Średnia: 20.59 km/h
Maksymalna: 32.00 km/h

Taxi - kurs 60 - uzbrojony

Niedziela, 2 stycznia 2011 | Komentarze #3

..w sakwy, czyli mały test "jak toto działa" na dobry początek nowego roku.
Wiem jedno: na co dzień z sakwami jeździł nie będę. Pakowne, fajnie, ale jednak trochę ta zabawa waży, nie wiem, czy chcę wiedzieć ile (bo i po co? To ma być praktyczne i w 100% użytkowe, a nie super-lekkie). Przyzwyczajony do lekkiego, zwrotnego sprzętu dziś rano wsiadłem na miejskiego krążownika. ;) Ładnie tył dociąża, a jak już się rozpędzić, to leci jak pocisk.
Na zakupy dobra rzecz, w 30 litrów jest się jak zabrać. Do zwykłej jazdy nie zawsze potrzebna jest mi taka przestrzeń bagażowa. Wystarczy mi plecak, albo jakaś torba przymocowana do bagażnika - bo skoro już jest, to po co targać na plecach?

Miejski krążownik w całej okazałości © Raven




Przejechane: 12.51 km
w tym teren ~12.00 km

Czas: 00:38 h
Średnia: 19.75 km/h
Maksymalna: 34.43 km/h

I to by było na tyle..

Piątek, 31 grudnia 2010 | Komentarze #3

..jeśli chodzi o 2010 rok.
3 tysiące kilometrów stuknęło, jak w mordę strzelił. :) Ponadto dużo zmian, na plus naturalnie. Masa nowego sprzętu (w tym rama z prawdziwego zdarzenia), pierwszy wyjazd z rowerem w tereny "bardziej pofałdowane", pierwszy lot przez kierownicę i wiele innych. Nawet nowy rower doszedł. Można powiedzieć: wszedłem na kolejny level w rowerowaniu, ale czas patrzeć przed siebie.

Co przyniesie w kwestii rowerowej nowy rok? Do końca sam nie wiem, ale kilka postanowień wypadałoby tutaj zapisać.
* Przejechać conajmniej 4kkm
* Podnieść kadencję do poziomu 75obr/min celem zwiększenia wytrzymałości, a co za tym idzie zwiększenia dystansów
* Zaliczyć kilka setek (bo w tym roku jakieś krótkawe te jazdy były)
* Wybrać się na jakiś maraton
* Zorganizować sobie wyjazd na Jurę/w Góry Świętokrzyskie/Beskidy/Whatever. Bylę dalej, bardziej hardcore'owo i fajowo.
* Czerpać jeszcze więcej frajdy z jazdy!

Mam nadzieję, że nadchodzący rok będzie jeszcze lepszy, a jak będzie - czas pokaże.
Tymczasem chciałbym życzyć wszystkim rowerowym maniakom szczęśliwego Nowego Roku! Oby był jeszcze bardziej zrowerowany, niż ten, który nam właśnie minął.
Pozdrawiam,
Raven.