Jeżdżę, więc jestem.


avatar Niniejszy blog rowerowy prowadzi Mateusz vel. Raven, który z pofabrycznej Łodzi pochodzi. Od początku 2009 roku (od kiedy prowadzi tutaj statystyki) przejechał 28483.21 kilometrów, w tym 4325.30 po wertepach. Jeździ ze średnią prędkością 19.69 km/h.
Inne informacje znajdziesz tutaj.
button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Znajomi na Bikestats

Mój Skype

Mój stan

Ujeżdżany sprzęt

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Raven.bikestats.pl

Archiwum

Wpisy archiwalne w kategorii

Offroad

Dystans całkowity:6557.94 km (w terenie 3539.00 km; 53.97%)
Czas w ruchu:388:11
Średnia prędkość:16.89 km/h
Maksymalna prędkość:71.16 km/h
Suma podjazdów:6013 m
Maks. tętno średnie:150 (75 %)
Suma kalorii:9393 kcal
Liczba aktywności:146
Średnio na aktywność:44.92 km i 2h 39m
Więcej statystyk

Przejechane: 65.34 km
w tym teren ~40.00 km

Czas: 03:26 h
Średnia: 19.03 km/h
Maksymalna: 43.50 km/h

Przejażdżka

Piątek, 22 maja 2009 | Komentarze #0

Ponownie z Bartkiem. Kierunek - Struga Dobieszkowska, czy jak to tam się zwie.




Przejechane: 56.25 km
w tym teren ~20.00 km

Czas: 02:50 h
Średnia: 19.85 km/h
Maksymalna: 45.10 km/h

Takie tam.

Piątek, 15 maja 2009 | Komentarze #0

Z Chemikiem i nową koleżanką Anią. Kółko po niebieskim szlaku, po kraksie odstawiamy do domu Anię i jeszcze myk na zielony. Na powrocie jeszcze kółko przez miasto.




Przejechane: 47.00 km
w tym teren ~22.00 km

Czas: 02:30 h
Średnia: 18.80 km/h
Maksymalna: 0.00 km/h

Przejażdżka

Sobota, 21 marca 2009 | Komentarze #0

Lajtowe kółko po Łagiewnikach z Muchozolem.

//Mój tyłek przestał się buntować na HT. Już się nie mogę doczekać powrotu do full'a - wtedy to już w ogóle będzie miodzio.




Przejechane: 43.52 km
w tym teren ~30.00 km

Czas: 03:02 h
Średnia: 14.35 km/h
Maksymalna: 44.90 km/h

W poszukiwaniu lepszego świata..

Poniedziałek, 23 lutego 2009 | Komentarze #3

Samotne kilometry w rytmie trance. Później zadzwonił Muchozol, że jednak by się gdzieś przejechał. Zdrowie > Lublinek > Rudzka.
Powrót już po ciemku, na gorszym niż zwykle autopilocie. Nie chce mi się więcej pisać.

W krainie śniegu © Raven
Zgon gdzieś za lotniskiem © Raven

Wnioski: W śniegu po osie zapewne da się jeździć. Wymaga to tylko ponadludzkich umiejętności.




Przejechane: 39.84 km
w tym teren ~25.00 km

Czas: 02:34 h
Średnia: 15.52 km/h
Maksymalna: 38.30 km/h

Jazda figurowa na lodzie (?)

Wtorek, 3 lutego 2009 | Komentarze #0

Skład: Ja, Xanagaz i Muchozol.
Cel: nieznany..

Spontaniczny wyjazd, na początku trochę zimno, ale później wiatr ustał i git. Bardzo lekko i przyjemnie. Najpierw Zdrowie, potem Śmieciowa Góra na Retkini i poligon na Brusie, a po drodze jeszcze kilka mniejszych górek osiedlowych. :)
Najfajniej już na powrocie. Najpierw w Poniatowskim.. Zachciało mi się zjechać z górki. Niestety w połowie zjazdu okazało się, że jest on oblodzony, a ja sunąłem prosto na rampę. No i pół sekundy, żeby coś wymyślić, bo inaczej lot w kosmos. :D Jakimś cudem wyhamowałem, ale mało brakowało..
Potem jadę Al.Unii, chodnikiem. Na wysokości Fali widzę na mej drodze jakiś samochód techniczny i grupkę robotników. Jako, że byłem rozpędzony, to nie chciało mi się między nich. No to szru po skosie przez trawnik i na parking koło aquaparku. Pech chciał, że tam istne lodowisko.. No i miałem kilkanaście metrów szybkiego ślizgu na tyłku. Nawet mi gwizdali! :P

Lód na rzeczce się załamał :) © Raven

P.S. Po ostatniej wycieczce wyskrobałem z roweru bagatela pół kilo błota. Nice!^^




Przejechane: 35.14 km
w tym teren ~17.00 km

Czas: 02:06 h
Średnia: 16.73 km/h
Maksymalna: 38.90 km/h

Eksploracja bez hamulców..

Sobota, 24 stycznia 2009 | Komentarze #5

..dosłownie i w przenośni..
Podobno nie ma złej pogody na rower, jest tylko zły ubiór - postanowiłem przetestować. ;]
Miał być wypad stricte treningowy, wyszedł treningowo-eksploracyjny z naciskiem na to drugie. Dlaczego? Bo zabłądziłem na niebieskim szlaku. Tak, wiem, jestem wielki.. Ale w momencie kiedy las jest pełen błota pośniegowego ścieżki wyglądają 'trochę' inaczej i tym oto sposobem wylądowałem gdzieś na Rogach, skąd gnałem przez las na wyczucie. Wyścig z czasem, byle zdążyć przed zachodem. Z pomocą przyszła sympatyczna parka starszych ludzi na koniach, którzy to pokierowali mnie na właściwą trasę.
KM niby niewiele, ale bardzo fajnie było. Muzyka w słuchawkach gra, zasuwanie na ślepo, ociekanie latającym dookoła błotem, a łańcuch krzyczy: "nasmaruj mnie!" - to jest to! Jeszcze lepsze wrażenie było, kiedy w połowie błotnej krucjaty stwierdziłem, że pojęcie takie, jak "hamulec tylny" w moim rowerze nie występuje. Nice..
Najciekawsza była reakcja domowników, kiedy wszedłem do domu. Ma rodzicielka stanęła jak wryta, złapała się za głowę i krzyknęła: "O BOŻE!". Wtedy z pokoju wyszedł młodszy brat, zrobił oczy jak 5zł i rozległo się: "O KUR**!". Trzeba to kiedyś powtórzyć.. :D


Swojej fotki nie wstawiam, bo się jeszcze ktoś przestraszy. Powiem tylko, że wyglądałem dużo gorzej, niż sprzęt. :) Amen.