Jeżdżę, więc jestem.


avatar Niniejszy blog rowerowy prowadzi Mateusz vel. Raven, który z pofabrycznej Łodzi pochodzi. Od początku 2009 roku (od kiedy prowadzi tutaj statystyki) przejechał 28483.21 kilometrów, w tym 4325.30 po wertepach. Jeździ ze średnią prędkością 19.69 km/h.
Inne informacje znajdziesz tutaj.
button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Znajomi na Bikestats

Mój Skype

Mój stan

Ujeżdżany sprzęt

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Raven.bikestats.pl

Archiwum

Wpisy archiwalne w kategorii

Solo

Dystans całkowity:20956.12 km (w terenie 1188.60 km; 5.67%)
Czas w ruchu:1002:49
Średnia prędkość:20.90 km/h
Maksymalna prędkość:354.00 km/h
Suma podjazdów:4755 m
Maks. tętno średnie:153 (77 %)
Suma kalorii:2095 kcal
Liczba aktywności:539
Średnio na aktywność:38.88 km i 1h 51m
Więcej statystyk

Przejechane: 12.71 km
w tym teren ~0.00 km

Czas: 00:35 h
Średnia: 21.79 km/h
Maksymalna: 34.30 km/h

Taxi - kurs 158

Poniedziałek, 6 czerwca 2011 | Komentarze #0

Upalnie, ale z sakwą, więc się nie upociłem zanadto.

Kategoria 0-50km, Na twardo, Solo



Przejechane: 11.57 km
w tym teren ~0.00 km

Czas: 00:34 h
Średnia: 20.42 km/h
Maksymalna: 35.60 km/h

Taxi - kurs 157

Niedziela, 5 czerwca 2011 | Komentarze #0

Kategoria 0-50km, Na twardo, Solo



Przejechane: 42.61 km
w tym teren ~16.00 km

Czas: 02:01 h
Średnia: 21.13 km/h
Maksymalna: 41.04 km/h

Human Slalom

Sobota, 4 czerwca 2011 | Komentarze #5

Miało być coś tam z Siwym, ale ten popsuł Speca, więc było solo. Jednym zdaniem można dzisiejszy dzień określić następująco:
Tak, wyżyłem się!
Najpierw na Zdrowiu, pomiędzy ZOO, a lunaparkiem jak to zwykle w weekendy masa ludzi, więc slalomem, dokręcając. W międzyczasie sprawunki na mieście. Na Pietrynie trafiam na manifestację nawołującą do legalizacji marihuany. Prawdziwa jazda się zaczęła, kiedy wjechałem między drzewa w lesie łagiewnickim, a tam, w miarę zbliżania się do Arturówka kolejna porcja żywego mięsa wciąż się powiększała. Rundka niebieskim (dawno tak tam nie grzałem, do tego na centymetry dosłownie między drzewami) i powrót ponownie przez Arturówek - jeszcze bardziej zatłoczony. Cały czas zabawa na granicy przyczepności, a przygrywała mi m.in. taka nuta:

A na koniec pojechałem na lody. ;)

HZ=19%
FZ=30%
PZ=47%

Kategoria 0-50km, GPS, HR, Offroad, Solo



Przejechane: 16.52 km
w tym teren ~0.50 km

Czas: 00:49 h
Średnia: 20.23 km/h
Maksymalna: 31.60 km/h

Taxi - kurs 156

Piątek, 3 czerwca 2011 | Komentarze #0

Kategoria 0-50km, Na twardo, Solo



Przejechane: 29.66 km
w tym teren ~7.00 km

Czas: 01:24 h
Średnia: 21.19 km/h
Maksymalna: 38.93 km/h

Podwójne lody

Czwartek, 2 czerwca 2011 | Komentarze #3

Samotne kręcenie ("byle kręcić") z dobrą nutą w słuchawkach i wykorzystywanie dnia wolnego, by poruszać się na powietrzu. Wycieczka ze startem i metą pod moją ulubioną lodziarnią (naturalnie lody były 2-krotnie :)).

Łagiewniki, Arturówek - panorama © Raven

Z cyklu "Tu mnie jeszcze nie było": Poison na dachu 11-to piętrowego wieżowca © Raven






HZ=28%
FZ=47%
PZ=22%




Przejechane: 12.59 km
w tym teren ~0.50 km

Czas: 00:36 h
Średnia: 20.98 km/h
Maksymalna: 31.30 km/h

Taxi - kurs 155 - Dzień Dziecka

Środa, 1 czerwca 2011 | Komentarze #12

Jako, że tradycję trzeba podtrzymywać sprawiłem sobie prezent (oczywiście rowerowy) - nowy tool. :]

Prezent z okazji Dnia Dziecka © Raven

Toolmanator vs. stary zestaw naprawczy © Raven

Zysk wagowy: ze 400g (albo nawet lepiej) mniej w plecaku, zysk objętościowy: w ogóle bez porównania.




Przejechane: 12.71 km
w tym teren ~0.50 km

Czas: 00:36 h
Średnia: 21.18 km/h
Maksymalna: 32.20 km/h

Taxi - kurs 154

Poniedziałek, 30 maja 2011 | Komentarze #0

Upał.

Kategoria 0-50km, Na twardo, Solo



Przejechane: 19.50 km
w tym teren ~0.50 km

Czas: 00:55 h
Średnia: 21.27 km/h
Maksymalna: 33.80 km/h

Taxi - kurs 153

Niedziela, 29 maja 2011 | Komentarze #0

Ruszenie się z domu pod pretekstem umycia roweru (tym razem drugiego).
A i Celinkę odwiedziłem.

Kategoria 0-50km, Na twardo, Solo



Przejechane: 67.95 km
w tym teren ~0.50 km

Czas: 03:23 h
Średnia: 20.08 km/h
Maksymalna: 35.40 km/h

Taxi - kurs 152 - Masa (prawdziwie) Krytyczna

Piątek, 27 maja 2011 | Komentarze #17

Dzień pod znakiem problemów. Pominę tutaj wcześniejsze krzywe akcje w pracy, wychodzę i.. tak, a jakże by inaczej: pada. Jeden pozytywny aspekt, to to, że mam nowe tylne koło w Vitaminie. Zmieniłem je, opakowałem się i w drogę kierunku Portu Łódź do koleżanki złożyć jej nowy rower (przyjechał standardowo w pudle). Gdyby był też w stanie standardowym (na zasadzie przykręcić koło i pedały, przekręcić kierownicę i podregulować przerzutki/hamulce) było by spoko i bez stresu (o 18 Masa). Ale nie. Przyjechał w stanie masakrycznym - praktycznie wszystko do skręcenia. Chyba najszybciej skręcony i wyregulowany przeze mnie rower. :P Ale wyrobiłem się i grzałem czym prędzej po Celinkę, by udać się na wspomnianą imprezę. Po drodze zaliczam szlifa na skrzyżowaniu (ze zbyt dużym impetem zacząłem się rozpędzać na mokrym asfalcie i tylne koło zaczęło mnie wyprzedzać. Wstaję, otrzepuję się, gacie lekko przetarte. Kij, jadę dalej. Dobrze, że dostawczak za mną bez problemu wyhamowuje nie zrównując mnie zupełnie z tym przeklętym mokrym asfaltem.
Buła w jedną rękę i na Masę. Miało być jak zawsze. Miało...

W pewnym momencie zaczyna padać, coraz mocniej. Zatrzymujemy się w celu opakowania w coś przeciwdeszczowego. Wnet potem włączamy się z powrotem w kolumnę. Ja bez problemu. Zaraz słyszę trzask. Odwracam się, a tam coś w rodzaju rowerowego karambolu. Okazało się, że kiedy Irma włączała się do ruchu jakaś dziewczyna z impetem w nią wjechała (ostatecznie poszkodowane tylko one dwie). Kto winien - nie oceniam, bo zdarzenia nie widziałem. Zwlekamy się grupką kilku osób na trawnik. Irma siada i.. nie wstaje. W głowie się kręci. Tamta laska też jakaś obita, ale chodzi. I się wścieka. Rowery całe, tylko w tym drugim uwalona tylna lampka. Podjeżdżają ratownicy medyczni (PCK na rowerach) z panią doktor oraz jeden niebieski. Po oględzinach wezwana karetka. W międzyczasie w imieniu i za prośbą Irminy przepraszam drugą poszkodowaną, proponuję ewentualną naprawę roweru (stwierdziła wtedy, że rower jest OK, tylko lampka kaputt) i podarowuję tylną lampkę z Trabanta Celinki. Przyjeżdża pogotowie, opakowują ją na sztywno i zabierają. Tamta laska wraca na rowerze.
Odholowuję drugi rower, by potem udać się do szpitala.

Zdążyłem przejechać tempem "średnioszybkim", bo z 2 rowerami przez całe miasto, zjeść zapiekankę, zrobić zakupy, dojechać do szpitala znowu przez kawał drogi, a ta.. leży na wznak usztywniona kołnierzem jak leżała (nawet jej nie rozpakowali z zielonego ortalionowego ogórasa), lekarze sobie gadają, a pielęgniarki piją kawkę i przeglądają wiadomości na WP (dojrzałem logo strony). Nosz k***a mać! Gdy minęły 3h od przywiezienia przyjeżdża karetka, by zabrać ją tak, jak leżała do drugiego szpitala (tu jej na ortopedii lekarz nie chce). Wnet przyjeżdża jeszcze Szczepan z obstawą i rusza za karetką (z centrum aż na Stoki). Ja jadę również - tyle, że rowerem. Po drodze zaliczam 2 inne szpitale nie mogąc trafić do właściwego, który znajdował się na większym zadupiu, niż się spodziewałem.
Dotarłem. Nie wiem, ile to trwało, ale jak wszedłem ona.. no oczywiście: leży jak leżała. Tu przynajmniej coś się dzieje. Przybyła też policja z "balonikiem". Wyszło na to, że chłop tej drugiej (nagle odumiała się chodzić, na wózku ją wieźli) zawiadomił organy ścigania. Zeznania jednej strony, drugiej i nagle rower, który był sprawny rzekomo okazuje się wręcz zmasakrowany (oczywiście dorzuciłem też swoje 3 grosze do policyjnego notatnika). Wyłudzaczka wychodzi o własnych siłach (cud, nie?), Irma po prześwietleniu zostaje wreszcie puszczona wolno. Z karnecikiem na 500zł za spowodowanie kolizji drogowej.
Pikanterii i komizmu całej sytuacji nadaje fakt, że całość działa się na imprezie, która powinna zrzeszać i jednoczyć rowerzystów. Trochę się poobijały, ale szkód większych w sumie nie było. Rozjechaliśmy się, by po kilku godzinach spotkać się w szpitalu i nagle zarówno rower, jak i właścicielka połamane i nie wiadomo, co jeszcze. Ciekawe, czy pozew o odszkodowanie wpłynie.
Żenada, no ale jak to ktoś ładnie ujął:
Są rowerzyści i.. Bikerzy.


A samej Masy przejechaliśmy tyle:




Przejechane: 21.95 km
w tym teren ~0.50 km

Czas: 01:05 h
Średnia: 20.26 km/h
Maksymalna: 35.40 km/h

Taxi - kurs 151

Czwartek, 26 maja 2011 | Komentarze #0

Kategoria 0-50km, Na twardo, Solo