Jeżdżę, więc jestem.


avatar Niniejszy blog rowerowy prowadzi Mateusz vel. Raven, który z pofabrycznej Łodzi pochodzi. Od początku 2009 roku (od kiedy prowadzi tutaj statystyki) przejechał 28483.21 kilometrów, w tym 4325.30 po wertepach. Jeździ ze średnią prędkością 19.69 km/h.
Inne informacje znajdziesz tutaj.
button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Znajomi na Bikestats

Mój Skype

Mój stan

Ujeżdżany sprzęt

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Raven.bikestats.pl

Archiwum

Wpisy archiwalne w kategorii

50-100km

Dystans całkowity:16746.94 km (w terenie 2187.00 km; 13.06%)
Czas w ruchu:839:19
Średnia prędkość:19.95 km/h
Maksymalna prędkość:354.00 km/h
Suma podjazdów:3334 m
Maks. tętno średnie:150 (75 %)
Suma kalorii:8253 kcal
Liczba aktywności:230
Średnio na aktywność:72.81 km i 3h 38m
Więcej statystyk

Przejechane: 55.65 km
w tym teren ~30.00 km

Czas: 02:55 h
Średnia: 19.08 km/h
Maksymalna: 54.20 km/h

Trenowanie Młodego

Poniedziałek, 19 kwietnia 2010 | Komentarze #0

Chce jeździć? Ok. Do tego Muchozol wziął sobie za zadanie zrobić z niego kolarza. :)
Najpierw szybkie 2 sprawy na mieście, a potem parę kółek po Łagiewnikach. No i wreszcie poznałem tą trasę treningową Bartka. Nice, trzeba będzie z niej korzystać.
O dziwo Młody daje radę. Kondycja jakaś tam jest (to to do wyrobienia), kadencja ok, tylko nad tempem trzeba popracować, bo za dużo zrywów i za szybko się wypompowuje. Ale wszystko w swoim czasie. Jak tylko chęci nie braknie, to może będą z niego ludzie.

Trenowanie Młodego © Raven



A na deser...
Bartek w swoim prawdziwym wcieleniu © Raven

Przeleciał szybko, wręcz błyskawicznie- niczym prawdziwa mucha! :D




Przejechane: 78.56 km
w tym teren ~40.00 km

Czas: 03:42 h
Średnia: 21.23 km/h
Maksymalna: 58.29 km/h

Parowy Janinowskie

Sobota, 17 kwietnia 2010 | Komentarze #2

Taka spontaniczna wycieczka z Muchozolem. Nie myśleliśmy, że tyle wyjdzie.
W ogóle tekst Bartka na koniec mnie rozbroił. Powrót, już w Łodzi jedziemy przez park, taki mały podjeździk pod schodki, a ten zwolnił prawie do zera i do mnie z tekstem: "Ku**a no, nie mam siły. Wymęczyłeś mnie!". Padłem. :D

A tutaj ciekawostka:

Butelka?! © Raven


P.S. Miałem dzisiaj od rana trochę wolnego czasu, to postanowiłem przywrócić do życia ostrzaka. Na wymianę zerwanego łańcucha brakło czasu (zdemontowałem z innego roweru łańcuch w trochę lepszym stanie), bo pochrzaniły mi się nakrętki i godzinę walczyłem z piastą. Ale skręciłem. Poniżej widać co zostało z ośki. "Nowa" jest pewnie podobnego kalibru - zobaczymy ile wytrzyma. A i przy okazji wynalazłem jeszcze jakieś stare semi-slicki. Trochę spracowane, ale powinny się nadać.
Krzywa oś z ostrzaka © Raven




Przejechane: 52.95 km
w tym teren ~15.00 km

Czas: 02:18 h
Średnia: 23.02 km/h
Maksymalna: 42.95 km/h

No speed - no fun!

Czwartek, 15 kwietnia 2010 | Komentarze #0

Szybko, ale o dziwo jakoś tak lajtowo. Słowem: fajnie. Oczywiście nie obyło się bez zgrzytów, mianowicie zanim zdążyliśmy się spiknąć z Muchozolem, ten ukatrupił 2 szprychy. Pierwszy przystanek - Maxx Bike. I godzina w plecy - kapkę się grzebał i gratis przebił oponę. Kierunek Łagiewniki, kółko po lesie i powrót. Przejechałem się jeszcze za nim do centrum i spotkaliśmy jakiegoś sympatycznego ziomka na Scalpelu. Muchozol zakręcił do domu, a ja z nim jeszcze prawie do Ronda Solidarności gadałem.
Dzisiejszy stosunek dystans/średnia trochę mnie zdziwił, pozytywnie naturalnie. Oby tak dalej.

P.S. Podobno bezprzewodowe Sigmy po dłuższym postoju trzeba ręcznie wybudzać. Zjawiska nie zaobserwowałem.




Przejechane: 68.44 km
w tym teren ~35.00 km

Czas: 03:33 h
Średnia: 19.28 km/h
Maksymalna: 45.80 km/h

Wzniesienia Łódzkie po raz 2

Niedziela, 4 kwietnia 2010 | Komentarze #0

Pogoda miodzio, słoneczko świeci. Miałem się spotkać z Muchozolem na mostku w Arturówku o 14. Okazało się, że oprócz niego przyjechali też Stopa i Pixon. No to pięknie, pomyślałem, z lajtowej wycieczki nici. :P Ale nie było tak źle, bo Pixon miał slicki, to za bardzo po wertepach w palnik nie dawał.

W ogóle w Arturówku wsiadłem na chwilę na rower Muchy, zrobiłem małe kółko, odstawiłem. Spoko. Przyjechali Paweł z Łukaszem i w tym momencie PUFF! Nic się nie działo i w jednej chwili tylna opona Bartka straciła powietrze. Czyżby koledzy jakoś dziwnie promieniowali? :D

Wspomnianych dwóch odłączyło się od nas gdzieś na 9 kilometrze, by powrócić do domu. Dalej z Muchozolem spokojnym tempem pokręciliśmy się po okolicy zahaczając o zgierską Malinkę, gdzie zrobiliśmy sobie małą przerwę - zgłodniałem. Jeszcze ze 20km i wracamy, bo 18 się zbliża. Już w Łodzi zahaczyliśmy o McDonald's (wcześniej któryś z przechodniów miał frytki z wyżej wymienionej jadłodajni i coś mnie tchnęło, że też mam na nie ochotę). Słowem - lajt i rekreacja.

P.S. Odkryłem, że mój licznik nie działał wcale nie przez łączenie na wcześniej zerwanym kablu, tylko coś nie stykało w podstawce. Trochę kombinacji z zipem i póki co działa. Tak, czy inaczej swoje przeżył i dość mam z nim męczenia. Czas zaczaić się za czymś nowym.




Przejechane: 55.00 km
w tym teren ~35.00 km

Czas: 03:00 h
Średnia: 18.33 km/h
Maksymalna: 45.00 km/h

Jednak nawrót. Ze zdwojoną siłą..

Piątek, 2 kwietnia 2010 | Komentarze #0

Z Chemikiem. Zbiórka jak zawsze na kaloryferze w Łagiewnikach - punkt 11. Kilka minut przed 11 Bartek dzwoni, że się spóźni. Może to i lepiej, bo miałem moment, żeby pogrzebać przy szwankującym liczniku. Na jakiś czas podziałało, a później raz działało, a raz nie- ręce opadają.

Tempo miało być lajtowe, ale jako, że byłem dość wyposzczony, to ruszyłem z grubej rury i do miejsca zbiórki miałem średnią około 23-24km/h - niskie opory toczenia i prawie pół kilo mniej na masie rotacyjnej, to niesamowity power. Później już lajtowo, żeby się nie zajechać. Kierunek: północny wschód. Cel: uciec przed chmurą deszczową gromadzącą się nad Łodzią. Fajnie się jechało, nie obyło się bez kilkukrotnej improwizacji, co do wyboru kierunku i szlaku (czyli elementy eksploracji :)), ale na tym przecież polega zabawa!
Wracając, gdzieś chyba w dobrej na naszej drodze pojawiła się 3 dzieciaków (na oko gdzieś początek gimnazjum), chłopak i 2 dziewczyny. Łepek chyba chciał zaszpanować odwagą i stanął na przeciw nas, na środku asfaltowej drogi z założonymi rękami. Naiwny myślał, że go spokojnie ominiemy? Źle trafił, bo narobiliśmy mu siary przed koleżankami.

Na powrocie już trochę zmęczony, że nie chciało się mielić podjazdów. Oczywiście planowana ucieczka była możliwa tylko w jedną stronę, czyli pod koniec złapał nas deszcz. Z cukru nie jesteśmy, ale dłonie przy połączeniu deszcz + zimny wiatr trochę zmarzły.

Coś za łatwo poszło. Nabrałem apetytu..

Stare, utarte, lecz nadal dobre szlaki © Raven

[Dane licznikowe orientacyjne z powodu buntu elektroniki]




Przejechane: 65.34 km
w tym teren ~40.00 km

Czas: 03:26 h
Średnia: 19.03 km/h
Maksymalna: 43.50 km/h

Przejażdżka

Piątek, 22 maja 2009 | Komentarze #0

Ponownie z Bartkiem. Kierunek - Struga Dobieszkowska, czy jak to tam się zwie.




Przejechane: 56.25 km
w tym teren ~20.00 km

Czas: 02:50 h
Średnia: 19.85 km/h
Maksymalna: 45.10 km/h

Takie tam.

Piątek, 15 maja 2009 | Komentarze #0

Z Chemikiem i nową koleżanką Anią. Kółko po niebieskim szlaku, po kraksie odstawiamy do domu Anię i jeszcze myk na zielony. Na powrocie jeszcze kółko przez miasto.




Przejechane: 55.00 km
w tym teren ~0.00 km

Czas: 01:50 h
Średnia: 30.00 km/h
Maksymalna: 68.60 km/h

Operacja: Uniejów cz. II

Niedziela, 5 kwietnia 2009 | Komentarze #0

Naładowany pozytywną energią i wypoczęty jak nigdy powróciłem jak najkrótszą drogą do domu. Ogółem bombowo - bez przystanków, przelotowo ok. 35km/h. A czułem się tak, że mógłbym i drugie tyle obrócić. Normalnie zwykły 'koks' wysiada! :D

Trasa: Uniejów - Parzęczew - Aleksandrów - Łódź

2 diabły © Raven

//Patrze w domu na licznik, a tam max 68,6km/h. Nawet nie wiem kiedy. :O Polubiłem slicki. :)




Przejechane: 70.00 km
w tym teren ~0.00 km

Czas: 03:00 h
Średnia: 23.33 km/h
Maksymalna: 0.00 km/h

Operacja: Uniejów cz. I

Sobota, 4 kwietnia 2009 | Komentarze #0

Nadłożyłem kilometrów jadąc trochę okrężną drogą, ale ogółem bardzo przyjemnie. Nieraz szło się ciutkę pogubić na tych wsiach, ale mapa + koniec języka za przewodnika i wszędzie się trafi. :)

Trasa: Łódź - Babice - Puczniew - Pudłówek - inne zadupia w tym przeklęty Niewiesz - Uniejów

Kategoria 50-100km, Solo



Przejechane: 60.00 km
w tym teren ~15.00 km

Czas: 03:15 h
Średnia: 18.46 km/h
Maksymalna: 52.00 km/h

Czarny morderca powraca

Czwartek, 26 marca 2009 | Komentarze #0

..czyli ruszyłem wreszcie swój sprzęt.
Słońce mnie z domu wyciągnęło. Regulacja przerzutek, telefon do Muchozola i byłem w drodze naiwnie wierząc, że wszędzie jest tak sucho, jak na ulicy przed domem - oczywiście bardzo się myliłem..

Czerwony szlak © Raven

//Złośliwość rzeczy martwych daje o sobie znać. Pomijając różne pierdoły wymagające regulacji, to chyba mi się przedni hebel zapowietrzył trochę. A i licznik dead.