Jeżdżę, więc jestem.


avatar Niniejszy blog rowerowy prowadzi Mateusz vel. Raven, który z pofabrycznej Łodzi pochodzi. Od początku 2009 roku (od kiedy prowadzi tutaj statystyki) przejechał 28483.21 kilometrów, w tym 4325.30 po wertepach. Jeździ ze średnią prędkością 19.69 km/h.
Inne informacje znajdziesz tutaj.
button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Znajomi na Bikestats

Mój Skype

Mój stan

Ujeżdżany sprzęt

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Raven.bikestats.pl

Archiwum

Wpisy archiwalne w kategorii

0-50km

Dystans całkowity:8716.23 km (w terenie 1817.30 km; 20.85%)
Czas w ruchu:464:11
Średnia prędkość:18.78 km/h
Maksymalna prędkość:71.16 km/h
Suma podjazdów:6790 m
Maks. tętno średnie:150 (75 %)
Suma kalorii:1045 kcal
Liczba aktywności:439
Średnio na aktywność:19.85 km i 1h 03m
Więcej statystyk

Przejechane: 14.86 km
w tym teren ~2.50 km

Czas: 00:36 h
Średnia: 24.77 km/h
Maksymalna: 41.43 km/h

Pucu pucu (help!)

Wtorek, 24 maja 2011 | Komentarze #21

W jednym konkretnym celu: wykąpać rower po ostatniej błotnej zabawie.

Ma ktoś patent, czym i jak wyczyścić białe siodełko, żeby znów było BIAŁE?

Płyn do naczyń jest OK, ale.. no właśnie nie zmywa do końca, całość sukcesywnie szarzeje, wręcz (aż przez gardło nie chce mi to przejść..) żółknie minimalnie przez tą szarość. Końca świata nie ma, ale może ktoś wie, jak przywrócić śnieżną biel? Próbowałem odrobinę CIFem (mleczko), ale ma niefajne drobinki i nie chcę zmatowić siodła. Przemknął mi przez myśl wybielacz (taki, jak do prania), tylko nie wiem, jak pokrycie na taki specyfik zareaguje. Ma ktoś jakieś sprawdzone sposoby?

Kategoria 0-50km, Na twardo, Solo



Przejechane: 20.15 km
w tym teren ~0.00 km

Czas: 01:04 h
Średnia: 18.89 km/h
Maksymalna: 32.50 km/h

Taxi - kurs 150

Poniedziałek, 23 maja 2011 | Komentarze #0

Kategoria 0-50km, Na twardo, Solo



Przejechane: 35.26 km
w tym teren ~10.00 km

Czas: 02:24 h
Średnia: 14.69 km/h
Maksymalna: 38.93 km/h

Śliska sprawa

Niedziela, 22 maja 2011 | Komentarze #3

Mieliśmy gdzieś jechać za dnia, ale pogoda, a właściwie jej brak skutecznie pokrzyżowała nam plany, więc pojechaliśmy wieczorem, już po ciemku. Wymyśliłem sobie, że może by tak objechać łódzkie lotnisko? Dawno tam nie byłem, to trza by zobaczyć, co się pozmieniało (tj. jak bardzo się rozbudowało). Spodziewałem się, że po takiej ulewie, jaka była ze 2h wcześniej będzie na tych terenach mokro, błotniście i ślisko, ale nie pomyślałem, że aż tak. :P Nie obyło się bez efektownych gleb..
Ja vs. Celinka
1:2

..ale i tak było fajnie.
Miejscami kałuże błotne dosłownie do połowy koła, plask plask, w pewnym momencie można było zapomnieć o wpinaniu się w pedały (zablokowane błotem). Zabawa przednia. Podskakując na wybojach (a co za tym idzie migocząc konkretnie światłem zza płotu lotniska) musiałem chyba zainteresować Straż Graniczną, bo w pewnym momencie wyjechało nam na przeciw spore terenowe auto z kilkoma chłopa w środku. Zatrzymali się, poświecili chwilę reflektorami, zawrócili i pojechali dalej. Nie spodziewali się rowerzystów? :P

Mokra trawa i błoto były sprytniejsze © Raven

Nieplanowana przeprawa © Raven

Tryb nożny: ON © Raven

Soczysty błotny placek © Raven

"Koci koci łapci!" © Raven

Nie to nie - pojedziemy dookoła. © Raven

Błoto na SLXie większego wrażenia nie robi © Raven


HZ=18%
FZ=1%
PZ=0%
Jak widać tempo baaaaaaardzo rekreacyjne.




Przejechane: 12.60 km
w tym teren ~0.50 km

Czas: 00:34 h
Średnia: 22.24 km/h
Maksymalna: 33.60 km/h

Taxi - kurs 149

Sobota, 21 maja 2011 | Komentarze #0

Kategoria 0-50km, Na twardo, Solo



Przejechane: 25.78 km
w tym teren ~0.50 km

Czas: 01:07 h
Średnia: 23.09 km/h
Maksymalna: 36.30 km/h

Taxi - kurs 148

Piątek, 20 maja 2011 | Komentarze #0

Do pracy (rozkosznym w słoneczku), a po pracy do kina (w ulewie). Kiedy się umawiałem pogoda była OK - potem mniej. No ale bilety kupione, więc nie było odwrotu. Leje deszcz, a ja miałem godzinę, żeby się teleportować do domu, wykąpać, przebrać, zjeść i dotrzeć do kina, naturalnie rowerem. Dałem radę.
Cały czas bardzo ciepło, wracając nawet sucho, toteż dobra nuta i jeszcze szybkie nocne kółko dla relaksu.

Kategoria 0-50km, Na twardo, Solo



Przejechane: 22.44 km
w tym teren ~0.50 km

Czas: 01:02 h
Średnia: 21.72 km/h
Maksymalna: 34.50 km/h

Taxi - kurs 147

Czwartek, 19 maja 2011 | Komentarze #0

Upał.

Kategoria 0-50km, Na twardo, Solo



Przejechane: 12.53 km
w tym teren ~1.00 km

Czas: 00:34 h
Średnia: 22.11 km/h
Maksymalna: 31.90 km/h

Taxi - kurs 146

Środa, 18 maja 2011 | Komentarze #0

Kategoria 0-50km, Na twardo, Solo



Przejechane: 12.70 km
w tym teren ~0.50 km

Czas: 00:33 h
Średnia: 23.09 km/h
Maksymalna: 32.20 km/h

Taxi - kurs 145

Poniedziałek, 16 maja 2011 | Komentarze #0

Kategoria 0-50km, Na twardo, Solo



Przejechane: 12.64 km
w tym teren ~0.50 km

Czas: 00:32 h
Średnia: 23.70 km/h
Maksymalna: 35.60 km/h

Taxi - kurs 144

Czwartek, 12 maja 2011 | Komentarze #6

Jakieś 10min przed wyjściem do pracy nawiedził mnie listonosz z nową zabawką.
Szybka decyzja: wieczorem wracam do domu przez las. Jak się później okazało nie wdrożyłem tego planu w życie, ale o tym w kolejnym wpisie.




Przejechane: 33.37 km
w tym teren ~10.00 km

Czas: 01:51 h
Średnia: 18.04 km/h
Maksymalna: 43.90 km/h

Nocne przygody

Czwartek, 12 maja 2011 | Komentarze #2

Pełen spontan.
"Jedziemy gdzieś w nocy?"
"Pewnie!"
I pojechaliśmy: Celinka, Szczepan i ja. Na początek szybka konfrontacja mocy oświetlenia i ci, którzy myśleli, że mają mocne lampki zostali przeze mnie zdołowani. ;)
"Gdzie jedziemy?"
"Jak to gdzie? Do lasu!"
No i padło na Łagiewniki. Po drodze na hot-doga. Na Włókniarzy Sławek chcąc ominąć 2 kolesi zjechał agresywnie na trawnik i.. zrobił OTB. :D Słyszę donośne "O kur*aaaa!", odwracam się, a ten leci przez kierownicę. Nie wiedzieć skąd na środku trawnika pojawił się metrowy wykop. Co ciekawe, w dziurę nie wjechał, ale tak dał po hamulcach, że rower został, a on sam prawie do niej wleciał. Nie wiem, kto miał większy ubaw - my, czy tych dwóch wymijanych facetów.
Dalej kierunek: niebieski. Trochę sobie poszalałem (w czasie kiedy inni walczyli z ciemnościami, albo np. ukatrupionym po drodze pedałem), zupełnie inaczej wszystko wygląda w nocy. Do tego słychać, że las żyje, a odwracając się widać tylko ciemność. Przednia zabawa! Na Okólnej padło hasło: kapeć! Na szczęście nie u mnie. Okazało się, że mamy 2 komplety łatek (ja miałem nawet dętkę), ale nikt nie pomyślał o.. pompce. :P Tak więc Sławomir wracał bez powietrza z przodu wydając przy tym dźwięki, jak stary ciągnik. Jakby tego było mało zaczęło kropić. Gdy dojechaliśmy do Łagiewnickiej już padało, a do domu dojechałem w regularnej ulewie. Biorąc pod uwagę, że cały dzień było słonecznie i wyruszyliśmy na krótki rękaw/nogawkę nikt nie spodziewał się deszczu, a tu niespodzianka. Ale i tak było fajnie.
Powróciwszy do domu normalny człowiek położyłby się spać, prawda? Jako, że jestem nienormalny, to wykąpałem się, zapuściłem muzę, otworzyłem piwo i.. zacząłem pucować rower po 2 w nocy. :P

//Zdjęcia przekłamują (a 2, że nie chciało mi się bawić manualem, tylko strzelane z automatu, więc z założenia fota jest za ciemna), w rzeczywistości jest dużo jaśniej.

Godzina 23:23 - zaczyna się las, zaczyna się zabawa © Raven