Jeżdżę, więc jestem.


avatar Niniejszy blog rowerowy prowadzi Mateusz vel. Raven, który z pofabrycznej Łodzi pochodzi. Od początku 2009 roku (od kiedy prowadzi tutaj statystyki) przejechał 28483.21 kilometrów, w tym 4325.30 po wertepach. Jeździ ze średnią prędkością 19.69 km/h.
Inne informacje znajdziesz tutaj.
button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Znajomi na Bikestats

Mój Skype

Mój stan

Ujeżdżany sprzęt

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Raven.bikestats.pl

Archiwum

Wpisy archiwalne w kategorii

Kurierka

Dystans całkowity:14369.20 km (w terenie 314.50 km; 2.19%)
Czas w ruchu:698:59
Średnia prędkość:20.56 km/h
Maksymalna prędkość:354.00 km/h
Liczba aktywności:195
Średnio na aktywność:73.69 km i 3h 35m
Więcej statystyk

Przejechane: 74.46 km
w tym teren ~0.50 km

Czas: 03:30 h
Średnia: 21.27 km/h
Maksymalna: 35.90 km/h

Taxi - kurs 346

Wtorek, 10 lipca 2012 | Komentarze #0

Kolega chciał zalogować się na Play24 celem sprawdzenia czegośtam dotyczącego abonamentu telefonicznego.
Windows Mobile 6.5 i jego przeglądarka:




Przejechane: 69.35 km
w tym teren ~0.50 km

Czas: 03:25 h
Średnia: 20.30 km/h
Maksymalna: 36.80 km/h

Taxi - kurs 345 - wyścig śmierci

Środa, 4 lipca 2012 | Komentarze #3

Lojalnie uprzedzam, że opis tego dnia nie jest bardzo wyrafinowany, więc jeśli ktoś jest bardzo wrażliwy/delikatny, czy coś w ten deseń, to dalszą część może sobie darować.
Z drugiej strony wszystko, co opisałem jest rzeczą ludzką. Do rzeczy...


Dzień zaczął się zwyczajnie. Nawet dziwnie chłodno było jak z domu wyszedłem, typowa "parówa" zaczęła się koło godziny 11. Porno, duszno i gorąco.

Cyrk zaczął się około godziny 13. Kurs:
Port Łódź > Carrefour na Kolumny > Galeria Łódzka > Manufaktura. Czyli rajd przez pół miasta.

W Porcie ledwo zdążyłem przesyłkę odebrać, kiedy coś mi w brzuchu zaświdrowało. No to myk do klopa przy IKEI. Ufff... Potem kilkuminutowe posiedzenie na kanapie obok w celu wypisania listów przewozowych i.. powtórka z rozrywki. :O
No cóż.. Trzeba jechać. Ruszyłem w drogę i niedługo potem zaczął się wyścig. Zawodników było dwóch:
-Ja
i
-Jelitowy Pociąg Pośpieszny zmierzający do końca tunelu
Aż było słychać, jak lokomotywa pracuje. Normalnie masakra, po drodze już chyba zdążyłem zzielenieć.
Dotarłem do celu i:
Klop > Vision Express > Apteka > Klop
Naćpałem się małych białych pigułek i z duszą na ramieniu pojechałem dalej. Coraz ciężej i coraz wolniej... Jakoś się udało, tylko kto do kur** nędzy wymyślił, żeby kibel w Galerii był JEDEN i do tego na najwyższym piętrze?! Whatever, zdążyłem. Ledwo. Dostarczyłem przesyłkę, jakoś dziwnie przytępiony kupiłem dużą wodę mineralną, co by się bardziej nie odwodnić i zameldowałem telefonicznie, że mam "mam przesrane" i żeby mi na razie nic nie zlecali.
Odcinek Galeria Łódzka > Manufaktura, mimo, że nie był tego dnia najdłuższy, to dłużył mi się najbardziej. Dodatkowo zaczął mnie boleć brzuch. Najgorsze jest to, że nie znałem winowajcy, bo tego dnia zjadłem tylko kanapkę i popiłem sokiem. :/
No nic, dojechałem i znowu:
Klop (dotarłem prawie truchcikiem) > Vision Express (nawet już godziny na druku nie wpisywałem wszak każda sekunda była cenna) > Klop
W międzyczasie dostałem dreszczy i zrobiło się jeszcze bardziej niewesoło.
Posiedziałem trochę dłużej i pomyślałem, że pojadę do domu. Ale.. no normalnie nie dojadę. :/ Do bazy było bliżej. Palnąłem się na wznak na kanapie i leżałem tak ponad godzinę, jak warzywo wlewając w siebie na siłę różne płyny.
W końcu zdecydowałem, że to nie ma sensu i trzeba jakoś dotoczyć się do domu. Jakby tego wszystkiego było mało, to jeszcze zaczęło mi się kołować w głowie i podobno byłem blady jak ściana. Kolega kurier (samochodowy) zaproponował, że mnie podwiezie do domu. Wiem, żenua wracać samochodem, ale już mi było wszystko jedno.

W domu chłodny prysznic, coś zjeść, naćpać się APAPu i wegetacji ciąg dalszy. Z pękającym łbem i gorączką 38st.
Zatrucie? Raczej nie, no bo czym? Domniemanymi winowajcami są odwodnienie i przegrzanie. Czyli jednak nie zawsze media kłamią.

P.S. Już mi trochę lepiej, tylko przytępienie i lekki ból głowy zostały. Przeżyję.




Przejechane: 71.27 km
w tym teren ~0.50 km

Czas: 03:15 h
Średnia: 21.93 km/h
Maksymalna: 37.20 km/h

Taxi - kurs 344

Wtorek, 3 lipca 2012 | Komentarze #0

Milion stopni na dworze, choć w radiu twierdzą, że tylko 32 w cieniu. Wierzę na słowo.




Przejechane: 75.98 km
w tym teren ~0.50 km

Czas: 03:40 h
Średnia: 20.72 km/h
Maksymalna: 36.30 km/h

Taxi - kurs 343 - zawiadomienie

Czwartek, 28 czerwca 2012 | Komentarze #0

Audyt stanu magazynowego firmowej lodówki i zawiadomienie dla pracowników © Raven

Mam nadzieję, że nikt mi głowy nie urwie za powyższą publikację. :)




Przejechane: 71.17 km
w tym teren ~0.50 km

Czas: 03:28 h
Średnia: 20.53 km/h
Maksymalna: 38.50 km/h

Taxi - kurs 342

Środa, 27 czerwca 2012 | Komentarze #0




Przejechane: 61.95 km
w tym teren ~0.50 km

Czas: 03:02 h
Średnia: 20.42 km/h
Maksymalna: 34.30 km/h

Taxi - kurs 341

Wtorek, 26 czerwca 2012 | Komentarze #0

Kategoria 0-50km, Kurierka, Na twardo, Solo



Przejechane: 88.44 km
w tym teren ~0.50 km

Czas: 04:20 h
Średnia: 20.41 km/h
Maksymalna: 37.40 km/h

Taxi - kurs 340 - od chmury do chmury

Czwartek, 21 czerwca 2012 | Komentarze #0

Tak mniej więcej wyglądał ten dzień:
sucho - kropi - sucho - leje - sucho - leje - słońce - kropi - sucho
I tak aż do wieczora, kiedy to bardziej się rozpogodziło.

Na koniec dnia, kiedy myślami byłem już w domu dostałem do ręki dyskretną karteczkę z tekstem:
Widzew => DP
17:57

Bywa. Może bym się nie wściekł, gdyby nie to, że zapieprzałem, żeby zdążyć, a pociąg na złość spóźnił się 20min.

Żabka rozśmiesza kibiców, czyli oferta ważna od 20 czerwca 2012 © Raven




Przejechane: 90.25 km
w tym teren ~0.50 km

Czas: 04:01 h
Średnia: 22.47 km/h
Maksymalna: 36.50 km/h

Taxi - kurs 339

Środa, 20 czerwca 2012 | Komentarze #10

Jeśli myślałeś, że udało Ci się zużyć swoją przerzutkę do cna, to spójrz na to:

Zmęczone życiem kółeczko przerzutki © Raven




Przejechane: 68.03 km
w tym teren ~0.50 km

Czas: 03:29 h
Średnia: 19.53 km/h
Maksymalna: 34.40 km/h

Taxi - kurs 338 - bez kija nie podchodź

Wtorek, 19 czerwca 2012 | Komentarze #0

Ze względów nierowerowych na nogach od godziny 4 (czyt: nie wyspałem się). Po dotarciu do bazy usiadłem i zwyczajnie usnąłem. Dalej nie było lepiej. Pochmurno, duszno, nogi jakoś się nie kręciły. Około godziny 13 schrupałem zapadki w kolejnym wolnobiegu. Na szczęście udało mi się jakoś dotoczyć do domu. Przez owy incydent przeszło na godzinę wypadłem z gry. Kursów mało, to i zarobek mizerny. Dzień ogólnie be.

Jedna rzecz mnie rozśmieszyła.
Jadąc Piotrkowską, na jednej z zawsze i wszędzie zamulających ruch riksz zauważyłem lewą "blachę" z napisem: 2 fast 4 you.




Przejechane: 76.75 km
w tym teren ~0.50 km

Czas: 03:42 h
Średnia: 20.74 km/h
Maksymalna: 35.20 km/h

Taxi - kurs 337

Czwartek, 14 czerwca 2012 | Komentarze #2

Do bazy dojechałem jeszcze na sucho, a potem się zaczęło..
Normalnie ściana wody za drzwiami. Z pierwszego kursu udało mi się wykręcić, potem już nie było tak łatwo. Po godzinie było mi już wszystko jedno i miałem wrażenie, że jakbym dalej pojechał z gołą dupą, to byłbym tak samo mokry. Tylko by wiało.

Po 13 dzwoni telefon:
-Mateusz, jedź ostrożnie, bo zostałeś sam.
WTF?! Okazało się, że Gabrielowi rozkraczył się rower gdzieś na obrzeżach Łodzi, a Damian się rozbił. Super.

Jakoś tak dzień sobie mijał. Mokro sobie mijał. Słuchawka BT odmówiła posłuszeństwa (nie wiem, czy szlag jej nie trafił), telefony też zalane (na szczęście działały bez zarzutu), bloczek z listami przewozowymi wprost krzyczał, że już ma dość i woli być suchy. W wychuchanych biurach na nasz widok była czarna rozpacz. I kałuża wody. Przed wypisaniem druka musiałem się wytrzeć w jako tako suchą bluzę skitraną w plecaku, choć ten powoli też już przesiąkał. Z czasem wszystkie przesyłki od razu pakowałem w osobne szczelne worki.

Pod wieczór dostałem ostatnie 2 kursy. I do domu. No, ale żeby nie było tak łatwo, to w międzyczasie złapałem gumę. Czyżby to była cena tego, że na koniec przestało padać?