Jeżdżę, więc jestem.


avatar Niniejszy blog rowerowy prowadzi Mateusz vel. Raven, który z pofabrycznej Łodzi pochodzi. Od początku 2009 roku (od kiedy prowadzi tutaj statystyki) przejechał 28483.21 kilometrów, w tym 4325.30 po wertepach. Jeździ ze średnią prędkością 19.69 km/h.
Inne informacje znajdziesz tutaj.
button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Znajomi na Bikestats

Mój Skype

Mój stan

Ujeżdżany sprzęt

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Raven.bikestats.pl

Archiwum

Wpisy archiwalne w kategorii

HR

Dystans całkowity:880.42 km (w terenie 301.00 km; 34.19%)
Czas w ruchu:45:43
Średnia prędkość:19.26 km/h
Maksymalna prędkość:63.59 km/h
Suma podjazdów:835 m
Maks. tętno średnie:153 (77 %)
Suma kalorii:14438 kcal
Liczba aktywności:16
Średnio na aktywność:55.03 km i 2h 51m
Więcej statystyk

Przejechane: 42.61 km
w tym teren ~16.00 km

Czas: 02:01 h
Średnia: 21.13 km/h
Maksymalna: 41.04 km/h

Human Slalom

Sobota, 4 czerwca 2011 | Komentarze #5

Miało być coś tam z Siwym, ale ten popsuł Speca, więc było solo. Jednym zdaniem można dzisiejszy dzień określić następująco:
Tak, wyżyłem się!
Najpierw na Zdrowiu, pomiędzy ZOO, a lunaparkiem jak to zwykle w weekendy masa ludzi, więc slalomem, dokręcając. W międzyczasie sprawunki na mieście. Na Pietrynie trafiam na manifestację nawołującą do legalizacji marihuany. Prawdziwa jazda się zaczęła, kiedy wjechałem między drzewa w lesie łagiewnickim, a tam, w miarę zbliżania się do Arturówka kolejna porcja żywego mięsa wciąż się powiększała. Rundka niebieskim (dawno tak tam nie grzałem, do tego na centymetry dosłownie między drzewami) i powrót ponownie przez Arturówek - jeszcze bardziej zatłoczony. Cały czas zabawa na granicy przyczepności, a przygrywała mi m.in. taka nuta:

A na koniec pojechałem na lody. ;)

HZ=19%
FZ=30%
PZ=47%

Kategoria 0-50km, GPS, HR, Offroad, Solo



Przejechane: 29.66 km
w tym teren ~7.00 km

Czas: 01:24 h
Średnia: 21.19 km/h
Maksymalna: 38.93 km/h

Podwójne lody

Czwartek, 2 czerwca 2011 | Komentarze #3

Samotne kręcenie ("byle kręcić") z dobrą nutą w słuchawkach i wykorzystywanie dnia wolnego, by poruszać się na powietrzu. Wycieczka ze startem i metą pod moją ulubioną lodziarnią (naturalnie lody były 2-krotnie :)).

Łagiewniki, Arturówek - panorama © Raven

Z cyklu "Tu mnie jeszcze nie było": Poison na dachu 11-to piętrowego wieżowca © Raven






HZ=28%
FZ=47%
PZ=22%




Przejechane: 33.51 km
w tym teren ~10.00 km

Czas: 01:50 h
Średnia: 18.28 km/h
Maksymalna: 38.74 km/h

Manewry na poligonie

Środa, 25 maja 2011 | Komentarze #0

Na przekór pierdzielonej komisji WKU na której miałem wątpliwą przyjemność kwitnąć bezczynnie prawie 4h zaraz potem pojechałem się odstresować na.. były poligon. Kilka kółek po lesie oraz zbudowanym tam torze dla aut zdalnie sterowanych i po krótkim telefonie byłem w drodze po kolejnych dwóch wojaków: Celinkę i Szczepana. W międzyczasie puściłem hasło: "ognisko". No to jeszcze kilka telefonów, ale nikt z poinformowanych nie mógł/nie chciał [niepotrzebne skreślić], więc zostaliśmy w składzie sztuk trzech. Do sklepu po kiełbachę, chlebek, musztardę, ketchup i wio.
Pokręciliśmy się trochę, po czym zaczęliśmy szukać miejsca na ognisko. Sławek namierzył zorganizowaną przez kogoś innego ogniskową miejscówkę, więc długo szukać nie musieliśmy.
Mimo powrotu w niecałych 7st. Celsjusza (oj ciężko było się zebrać..) wieczór baardzo udany.

Wyścig ze z góry znanym zwycięzcą © Raven


Samozwańczy drwale © Raven

Poison w świetle ogniska © Raven

Grzejemy tyłki © Raven


HZ=36%
FZ=24%
PZ=22%




Przejechane: 35.26 km
w tym teren ~10.00 km

Czas: 02:24 h
Średnia: 14.69 km/h
Maksymalna: 38.93 km/h

Śliska sprawa

Niedziela, 22 maja 2011 | Komentarze #3

Mieliśmy gdzieś jechać za dnia, ale pogoda, a właściwie jej brak skutecznie pokrzyżowała nam plany, więc pojechaliśmy wieczorem, już po ciemku. Wymyśliłem sobie, że może by tak objechać łódzkie lotnisko? Dawno tam nie byłem, to trza by zobaczyć, co się pozmieniało (tj. jak bardzo się rozbudowało). Spodziewałem się, że po takiej ulewie, jaka była ze 2h wcześniej będzie na tych terenach mokro, błotniście i ślisko, ale nie pomyślałem, że aż tak. :P Nie obyło się bez efektownych gleb..
Ja vs. Celinka
1:2

..ale i tak było fajnie.
Miejscami kałuże błotne dosłownie do połowy koła, plask plask, w pewnym momencie można było zapomnieć o wpinaniu się w pedały (zablokowane błotem). Zabawa przednia. Podskakując na wybojach (a co za tym idzie migocząc konkretnie światłem zza płotu lotniska) musiałem chyba zainteresować Straż Graniczną, bo w pewnym momencie wyjechało nam na przeciw spore terenowe auto z kilkoma chłopa w środku. Zatrzymali się, poświecili chwilę reflektorami, zawrócili i pojechali dalej. Nie spodziewali się rowerzystów? :P

Mokra trawa i błoto były sprytniejsze © Raven

Nieplanowana przeprawa © Raven

Tryb nożny: ON © Raven

Soczysty błotny placek © Raven

"Koci koci łapci!" © Raven

Nie to nie - pojedziemy dookoła. © Raven

Błoto na SLXie większego wrażenia nie robi © Raven


HZ=18%
FZ=1%
PZ=0%
Jak widać tempo baaaaaaardzo rekreacyjne.




Przejechane: 57.57 km
w tym teren ~25.00 km

Czas: 03:06 h
Średnia: 18.57 km/h
Maksymalna: 45.84 km/h

Dzika adrenalina

Środa, 18 maja 2011 | Komentarze #2

Dlaczego dzika? Bo w lesie spotkaliśmy z Ceber'em dziki. Ja pierdykam, nie wiedziałem, że to bydle z wielkimi zębiskami jest takie szybkie! Przefruęło z 10 metrów przed przednim kołem i normalnie zamarłem. Po hamulcach, cicho sza, decyzja: odwrót i nagle okazuje się, że z tyłu kolejny biegnie. Ciśnienie wzrosło, ale na szczęście obyło się bez ekscesów.

Pobujaliśmy się trochę mocniejszym tempem i następnie nieco przedłużony "rozjazd" z Celinką. A żeby było fajniej, to wracaliśmy w nocy przez las mijając wcześniejsze "dzikie" miejsce. Dreszczyk emocji musi być. ;)

//Spodziewałbym się wielu rzeczy, ale nie tego, że licznik będzie mi się gryzł z.. lampką! Po raz drugi wracając wieczorem przez miasto Sigma gubiła sygnał i nie mogła go złapać. Resetowałem nadajniki, kombinowałem, szlifowałem przy tym łacinę i nic. Jako, że wcześniej nigdy takich problemów nie miałem, to pomyślunek, kojarzenie faktów, test i wykminiłem, że Bocialarka (a właściwie, to jej zawartość) w trybach pośrednich (w High problemu nie ma) generuje jakieś fale na częstotliwości, która zagłusza Sigmę. Żeby było ciekawiej, to dzieje się to tylko na pewnym stopniu rozładowania akumulatora (na początku jest OK, pod koniec jego żywota też sytuacja wraca do normy). Po poszperaniu trochę w sieci okazuje się, że to już kiedyś się zdarzyło, tyle, że z inną lampką (konstrukcja podobna, ten sam konstruktor) i innym licznikiem. Cóż, pozostaje mi jeżdżenie w trybie High (i tak największa frajda :D) do oporu i wożenie ze sobą zapasowego akumulatorka - przeżyję. No ale kto by pomyślał..

A i w czasie tych kombinacji z elektroniką dostałem od Maćka nową ksywę: Inspektor Gadget. :P





HZ=28%
FZ=24%
PZ=24%




Przejechane: 59.61 km
w tym teren ~20.00 km

Czas: 02:50 h
Średnia: 21.04 km/h
Maksymalna: 0.00 km/h

A jednak nie padało

Wtorek, 17 maja 2011 | Komentarze #3

Lajt i rekreacja z Siwym. Wycieczka do końca niepewna, bo nie było wiadome, czy nie lunie z nieba. Niebo wyglądało nieciekawie, ale w końcu, jak widać, pojechaliśmy. Wróciłem do domu suchą oponą, choć zapobiegawczo zabrałem ze sobą zestaw deszczowy.

W międzyczasie jeszcze kurs do miasta po zębatkę dla Marcina (której nie było) i na pocztę po moją nowa zabawkę kupioną okazyjnie:

Ostatnie wolne miejsce na kierownicy właśnie zostało zajęte © Raven

Pierwsze wrażenie: sporo danych na wyświetlaczu i równie sporo guzików, ale po kilku minutowym "wklikaniu" urządzenie okazało się bardzo intuicyjne w obsłudze. Zaskoczyło mnie jedynie, że nie ma zapisu jako takiego tętna maksymalnego (jest w modelu wyżej), ale da się bez tego żyć. Grunt, że są strefy.
Pierwsze wskazania (z powrotu do domu spod stawów w Arturówku):
HZ=19%
FZ=23%
PZ=24%