Jeżdżę, więc jestem.


avatar Niniejszy blog rowerowy prowadzi Mateusz vel. Raven, który z pofabrycznej Łodzi pochodzi. Od początku 2009 roku (od kiedy prowadzi tutaj statystyki) przejechał 28483.21 kilometrów, w tym 4325.30 po wertepach. Jeździ ze średnią prędkością 19.69 km/h.
Inne informacje znajdziesz tutaj.
button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Znajomi na Bikestats

Mój Skype

Mój stan

Ujeżdżany sprzęt

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Raven.bikestats.pl

Archiwum

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2012

Dystans całkowity:948.80 km (w terenie 53.00 km; 5.59%)
Czas w ruchu:45:31
Średnia prędkość:20.85 km/h
Maksymalna prędkość:71.16 km/h
Suma podjazdów:146 m
Liczba aktywności:19
Średnio na aktywność:49.94 km i 2h 23m
Więcej statystyk

Przejechane: 80.40 km
w tym teren ~0.50 km

Czas: 03:51 h
Średnia: 20.88 km/h
Maksymalna: 39.30 km/h

Taxi - kurs 350

Środa, 18 lipca 2012 | Komentarze #0

Kolejny dzień w deszczu.

Prawie identyczny dystans i czas, jak dzień wcześniej. o_O




Przejechane: 80.58 km
w tym teren ~0.50 km

Czas: 03:51 h
Średnia: 20.93 km/h
Maksymalna: 36.50 km/h

Taxi - kurs 349

Wtorek, 17 lipca 2012 | Komentarze #0

W deszczu.




Przejechane: 16.69 km
w tym teren ~0.50 km

Czas: 00:40 h
Średnia: 25.04 km/h
Maksymalna: 47.64 km/h

Po nowe pancerze

Poniedziałek, 16 lipca 2012 | Komentarze #0

Uszczelniane UNEX'y. Takie mendy twarde, że moje ulubione cążki szlag trafił (a wiele linek i pancerzy do tej pory zdążyły przeciąć).

Wygląd rzecz gustu (mnie się podobają), ale zmieniarki chodzą teraz jak wściekłe.

Unex Ultra Compresor © Raven




Przejechane: 50.95 km
w tym teren ~22.00 km

Czas: 02:42 h
Średnia: 18.87 km/h
Maksymalna: 49.29 km/h

I znowu kuternoga...

Sobota, 14 lipca 2012 | Komentarze #0

Z Ceberem ustawiliśmy się na rundkę po lesie. Bez niespodzianek, dopóki nie poniosło nas na "wąwozy". Mój kompan nie dał rady podjechać, ja chciałem go ominąć. A wtedy przednie koło uślizgnęło mi się na liściach i jak przydzwoniłem prawym kolanem w kierownicę, to normalnie zobaczyłem wszystkie gwiazdy.
Do tej pory jeszcze mnie trochę łupie.




Przejechane: 107.50 km
w tym teren ~0.50 km

Czas: 05:10 h
Średnia: 20.81 km/h
Maksymalna: 35.40 km/h

Taxi - kurs 348

Czwartek, 12 lipca 2012 | Komentarze #0

Kratka petowa © Raven

Był ból, jak wpadły mi do niej kluczyki.




Przejechane: 61.78 km
w tym teren ~0.50 km

Czas: 02:52 h
Średnia: 21.55 km/h
Maksymalna: 38.10 km/h

Taxi - kurs 347 - Wydechowe zdziwko

Środa, 11 lipca 2012 | Komentarze #5

Mina chłopaka, który zatrzymał się tuż za skrzyżowaniem, wysiadł z auta i zobaczył swój kompletny wydech kilkanaście metrów za autem - bezcenna! :D
Ruch na skrzyżowaniu zamarł. Gość zrobił klasycznego "karpia", podszedł do zguby, obejrzał z jednej strony, obejrzał z drugiej, dotknął i oparzył się. Następnie wziął z auta jakąś szmatę i W CAŁOŚCI zabrał to, co zgubił.

Smaczku całej sytuacji dodała kobita stojąca na przejściu dla pieszych, która widząc całą sytuację ze śmiechu o mało nie dostała ataku padaczki. :)

Jak do tego doszło? Małe autko zostało konkretnie zapakowane, przez co trochę przysiadło. W tym miejscu tory sporo wystają ponad powierzchnię jezdni. No i chyba gość za szybko chciał przejechać, auto przysiadło na wybojach i zahaczyło podwoziem.




Przejechane: 74.46 km
w tym teren ~0.50 km

Czas: 03:30 h
Średnia: 21.27 km/h
Maksymalna: 35.90 km/h

Taxi - kurs 346

Wtorek, 10 lipca 2012 | Komentarze #0

Kolega chciał zalogować się na Play24 celem sprawdzenia czegośtam dotyczącego abonamentu telefonicznego.
Windows Mobile 6.5 i jego przeglądarka:




Przejechane: 69.35 km
w tym teren ~0.50 km

Czas: 03:25 h
Średnia: 20.30 km/h
Maksymalna: 36.80 km/h

Taxi - kurs 345 - wyścig śmierci

Środa, 4 lipca 2012 | Komentarze #3

Lojalnie uprzedzam, że opis tego dnia nie jest bardzo wyrafinowany, więc jeśli ktoś jest bardzo wrażliwy/delikatny, czy coś w ten deseń, to dalszą część może sobie darować.
Z drugiej strony wszystko, co opisałem jest rzeczą ludzką. Do rzeczy...


Dzień zaczął się zwyczajnie. Nawet dziwnie chłodno było jak z domu wyszedłem, typowa "parówa" zaczęła się koło godziny 11. Porno, duszno i gorąco.

Cyrk zaczął się około godziny 13. Kurs:
Port Łódź > Carrefour na Kolumny > Galeria Łódzka > Manufaktura. Czyli rajd przez pół miasta.

W Porcie ledwo zdążyłem przesyłkę odebrać, kiedy coś mi w brzuchu zaświdrowało. No to myk do klopa przy IKEI. Ufff... Potem kilkuminutowe posiedzenie na kanapie obok w celu wypisania listów przewozowych i.. powtórka z rozrywki. :O
No cóż.. Trzeba jechać. Ruszyłem w drogę i niedługo potem zaczął się wyścig. Zawodników było dwóch:
-Ja
i
-Jelitowy Pociąg Pośpieszny zmierzający do końca tunelu
Aż było słychać, jak lokomotywa pracuje. Normalnie masakra, po drodze już chyba zdążyłem zzielenieć.
Dotarłem do celu i:
Klop > Vision Express > Apteka > Klop
Naćpałem się małych białych pigułek i z duszą na ramieniu pojechałem dalej. Coraz ciężej i coraz wolniej... Jakoś się udało, tylko kto do kur** nędzy wymyślił, żeby kibel w Galerii był JEDEN i do tego na najwyższym piętrze?! Whatever, zdążyłem. Ledwo. Dostarczyłem przesyłkę, jakoś dziwnie przytępiony kupiłem dużą wodę mineralną, co by się bardziej nie odwodnić i zameldowałem telefonicznie, że mam "mam przesrane" i żeby mi na razie nic nie zlecali.
Odcinek Galeria Łódzka > Manufaktura, mimo, że nie był tego dnia najdłuższy, to dłużył mi się najbardziej. Dodatkowo zaczął mnie boleć brzuch. Najgorsze jest to, że nie znałem winowajcy, bo tego dnia zjadłem tylko kanapkę i popiłem sokiem. :/
No nic, dojechałem i znowu:
Klop (dotarłem prawie truchcikiem) > Vision Express (nawet już godziny na druku nie wpisywałem wszak każda sekunda była cenna) > Klop
W międzyczasie dostałem dreszczy i zrobiło się jeszcze bardziej niewesoło.
Posiedziałem trochę dłużej i pomyślałem, że pojadę do domu. Ale.. no normalnie nie dojadę. :/ Do bazy było bliżej. Palnąłem się na wznak na kanapie i leżałem tak ponad godzinę, jak warzywo wlewając w siebie na siłę różne płyny.
W końcu zdecydowałem, że to nie ma sensu i trzeba jakoś dotoczyć się do domu. Jakby tego wszystkiego było mało, to jeszcze zaczęło mi się kołować w głowie i podobno byłem blady jak ściana. Kolega kurier (samochodowy) zaproponował, że mnie podwiezie do domu. Wiem, żenua wracać samochodem, ale już mi było wszystko jedno.

W domu chłodny prysznic, coś zjeść, naćpać się APAPu i wegetacji ciąg dalszy. Z pękającym łbem i gorączką 38st.
Zatrucie? Raczej nie, no bo czym? Domniemanymi winowajcami są odwodnienie i przegrzanie. Czyli jednak nie zawsze media kłamią.

P.S. Już mi trochę lepiej, tylko przytępienie i lekki ból głowy zostały. Przeżyję.




Przejechane: 71.27 km
w tym teren ~0.50 km

Czas: 03:15 h
Średnia: 21.93 km/h
Maksymalna: 37.20 km/h

Taxi - kurs 344

Wtorek, 3 lipca 2012 | Komentarze #0

Milion stopni na dworze, choć w radiu twierdzą, że tylko 32 w cieniu. Wierzę na słowo.