Jeżdżę, więc jestem.


avatar Niniejszy blog rowerowy prowadzi Mateusz vel. Raven, który z pofabrycznej Łodzi pochodzi. Od początku 2009 roku (od kiedy prowadzi tutaj statystyki) przejechał 28483.21 kilometrów, w tym 4325.30 po wertepach. Jeździ ze średnią prędkością 19.69 km/h.
Inne informacje znajdziesz tutaj.
button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Znajomi na Bikestats

Mój Skype

Mój stan

Ujeżdżany sprzęt

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Raven.bikestats.pl

Archiwum


Przejechane: 55.73 km
w tym teren ~0.00 km

Czas: 02:31 h
Średnia: 22.14 km/h
Maksymalna: 41.06 km/h

Nałogowiec zwiał z odwyku

Sobota, 2 marca 2013 | Komentarze #30

Dodatnia temperatura, rażące słońce za oknem i luźna propozycja pewnego znajomego poskutkowały tym, że uległem i postanowiłem zrobić sobie małą wycieczkę. Pierwotnie mieliśmy zrobić jakieś miejskie asfaltowe kółko, a wyszło jak zawsze. Pojechaliśmy na rozruszanie krajówką w kierunku Tuszyna. Bez większej napinki. W tamtą mańkę nawet fajnie się jechało, z wiatrem. Niestety w okolicach wspomnianego Tuszyna &^%$E#@#$R kolano znów dało o sobie znać, z każdym kilometrem bardziej. Biorąc pod uwagę powyższe zacisnąłem zęby i zwyczajny odwrót tą samą (najkrótszą) drogą. Wracając dodatkowo koszmarny wmordewiatr, więc delikatnie mówiąc: trochę spuchłem i to nie z przetrenowania.

We wtorek wybierałem się normalnie do pracy, a tu wróciłem do punktu wyjścia jako pieprzony rowerowy inwalida. Normalnie mam dość.




Komentarze
Raven
| 17:16 poniedziałek, 18 marca 2013 | linkuj Skasowałem dubla.

Kadencja na każdym rowerze ma takie samo znaczenie, z tym, że na ostrym kolana obrywają podwójnie. Że na mniejszym przełożeniu się nie pociśnie, to nie do końca prawda - trza wydolność trenować. ;) Ale fakt. Są pewne granice, co widać na moim przykładzie (kiedy jeżdżę na mieszczuchu).
Ogólnie jest to sprawa indywidualna, zgadza się, ale ostatecznie skutki są zawsze takie same.
No ale za to 53/18 w Zakopcu, to szacuneczek, masz Panie kopyto.
gavek
| 16:06 niedziela, 17 marca 2013 | linkuj Dobra, faktycznie przeoczyłem ilości zajechanych przez Ciebie łańcuchów ;) Na to faktycznie nie ma rady, że już nie wspomnę o kasetach i łańcuchach Damiana ;)

Wracając do kadencji, to sam wiesz, że nie lubię "młynka". Młynek nie pozwala rozwinąć prędkość. W chwili obecnej mam 48T z przodu i 20T z tyłu. Przy założeniu trzech biegów. Sprawa się komplikuje jak policzyć przełożenie. Z tego co pamiętam to biegu środkowym jest przełożenie równe 100% tego co "realnie" założone czyli 48/20= 2,4. Piasta ma rozpiętość 186% .
http://www.ctc.org.uk/cyclists-library/components/transmission-gears/internal-gear/internal-gear-ratios

1 Bieg = 0,73*2,4= 1,752
2 Bieg = 1 = 2,4 ,bo 48/20=2,4
3 Bieg = 1,36*2,4=3,264

No wreszcie sobie to policzyłem jak należy :) Może komuś się przyda.
Sam wiesz, że jeździłem również na 53/18 ;) Mało tego chyba na takim przełożeniu dojechaliśmy do Zakopanego. :)

Także wracając do tematu kadencji to na pewno ma to największy wpływ na ostrym, dalej na SS, ale z pewnością jest to indywidualna sprawa. Dobra kończymy chyba ten temat ;) . Zmieńmy na inny ;)
Raven
| 11:33 niedziela, 17 marca 2013 | linkuj @gavek Z tą zależnością szybkość/eksploatacja, to się nie zgodzę. Tutaj dużo (jeśli nie najwięcej) zależy od techniki jazdy i tego, jak traktujesz sprzęt.
A kadencja? Tego od razu się nie poczuje. Ja kiedyś jeździłem na twardych przełożeniach, co po kilku latach daje o sobie znać. Za to po przejściu na jazdę kadencyjną widać znaczny wzrost osiągów. No i zdrowiej jest. Polecam.
gavek
| 16:29 sobota, 16 marca 2013 | linkuj Pixon we wszystkim trzeba zachować zdrowy umiar, ja nigdy nie daję z siebie wszystkiego i nie widzę takiej potrzeby, dlatego trzeba podchodzić do wielu spraw z umiarem. Identycznie jest w kurierce. Można jeździć na 100% , ale czy to ma sens? Nie bardzo bo eksploatacji podlega nie tylko "człowiek-maszyna" , ale też faktycznie maszyna-rower ;) Co do roweru istnieje zasada im jedziesz wolniej tym mniej wymieniasz ;).

kundello21: co do kadencji to jakoś nie zauważyłem by miało to jakoś znaczący wpływ. Co prawda nie mam Singla czy ostrego, ale moje przełożenia do małych nie należą.

Dobra to tyle. Raven weź się "ogarnij" tj. maści, lampa, maści, opatrunki, dobre żarcie, lampa, opatrunki...... i będzie dobrze. Za jakiś czas pomyslimy o jakimś rekreacyjnym wypadzie.
Pixon
| 14:24 czwartek, 14 marca 2013 | linkuj Raven mnie też się podobała jazda, szczególnie latem i jaka kondycja była :)

Trochę gorzej było z każdym dniem wypłaty...w końcu szala goryczy się przelała i powiedziałem dziękuję ;] Nie żałuję.
Raven
| 10:05 czwartek, 14 marca 2013 | linkuj Twardym trza być, nie miętkim! ;)
A tak serio, to mimo, że lubię to zajęcie, to coś jednak jest w tym, co napisałeś.
Pixon
| 10:00 czwartek, 14 marca 2013 | linkuj No to się kuruj i zacznij szukać innej roboty, bo cię to kurierowanie wykończy ;) To jest dobre na krótką metę. Ale nie napierdzielać całą zimę itp.
Raven
| 20:55 środa, 13 marca 2013 | linkuj Wieści jak wieści, lekarz raczej szału nie robi. Po czym wnioskuję? Wspomniane prochy, to... ketoprofen + lek osłonowy, czyli mówiąc po ludzku: przeciwbólowe. :| Szkoda, że zorientowałem się dopiero w domu, byłbym bogatszy o 4 dychy. No nic, smaruję i zobaczymy co z tego wyjdzie. Jeździć mogę kiedy mi się zamarzy (wszak mam mięśniem ruszać), byle nie przeholować.
Normalnie poczułem się staro.
alkor
| 20:52 środa, 13 marca 2013 | linkuj No, nie są to szczęśliwe wieści-.-'' ale jak rozumiem jeśli po tych trzech tygodniach się unormuje to możesz zacząć najpierw na spokojnie a potem normalnie śmigać?

Jakby co można urządzić jakiś emerycki wypad:D
kundello21
| 18:26 środa, 13 marca 2013 | linkuj Dobrze że nie chrząstka stawu siadła:)
Przeczekasz zimę i akurat będzie.
Raven
| 15:39 środa, 13 marca 2013 | linkuj No i po wizycie.

Opowiedziałem wszystko ze szczegółami (tak, jak tutaj), wymacał mnie na różne sposoby (jakkolwiek to brzmi), pomachał mi nogą we wszystkie strony i wydał wyrok:
"Przyczep [mięśnia] dwugłowego uda" - naciągnięty/naderwany.
Dostałem maść + jakieś prochy. Smarować, nie przeciążać, trzymać w cieple. Jak przez 3 tygodnie nie przejdzie, to przyjść znowu.
Na pytanie o rower: "Tak, ale delikatnie.". Na wspomnienie, że pracuję na rowerze: zapowietrzył się. Wniosek taki, że o powrocie do kurierki póki co mogę zapomnieć. Jak się pogoda unormuje, to może chociaż na emerycką wycieczkę do parku będzie mi dane się wybrać.
Raven
| 19:36 środa, 6 marca 2013 | linkuj W sumie to do większości ZOZów trudno się dodzwonić, zwłaszcza tych, które świadczą coś "za darmo".
Gdzie trafiłem? Dr Lasota, niewiele mi to nazwisko mówi. Ale lepszy jakikolwiek teraz, niż choćby najlepszy za pół roku. Jak coś się dowiem na swój temat, to dam znać.
alkor
| 19:19 środa, 6 marca 2013 | linkuj To daj potem znać co specjalista powie:) z ciekawości- u którego wylądowałeś?
A co do tych telefonów to gdzieś tam niżej ostrzegałam, że dodzwonić się do nich bywa BARDZO ciężko, niestety. Ale nie ma się co tym zniechęcać.
Raven
| 19:10 środa, 6 marca 2013 | linkuj Byłem, opowiedziałem to, co tutaj (co, jak, gdzie, jakie objawy, czy puchło itd.) i bez zbędnego gadania dostałem skierowanie do ortopedy.

Po długich bojach udało mi się też dodzwonić do tej kliniki na Kopernika (wczoraj ich wychwaliłem, a dzisiaj nie mogłem się dodzwonić, nie oceniam - może źle trafiłem) i sympatyczna pani umówiła mnie na środę. No i to tyle na teraz.
alkor
| 19:05 środa, 6 marca 2013 | linkuj No, i jaki wyrok?
Raven
| 22:27 wtorek, 5 marca 2013 | linkuj Nie wiem, co moja lekarka wymyśli. A nuż sama będzie w stanie coś konkretnego poradzić i obędzie się bez ortopedy, to potem odkręcanie, cudowanie. W tym momencie jeden dzień w te, czy wewte mnie nie zbawi.

Oczywiście, że można - jak się dodzwonisz... W poniedziałek CUDEM się udało i dowiedziałem się tyle, że "na 2 dni nie ma już numerków" i żeby przyjechać w środę rano (w domyśle: nie dodzwonię się).
alkor
| 22:15 wtorek, 5 marca 2013 | linkuj Ups... małe niedopatrzenie''^^ ciapągu też nie mam.

Ja tam wychodzę z założenia, że najpierw się rejestruje a potem zdobywam skierowanie. Tak żeby klepnąć termin. Ale w sumie skro wizyta jest z tygodnia na tydzień to może i można sobie pozwolić na luksus w postaci tego, że najpierw dostanie się skierowanie a potem umówi do specjalisty:P
A już całkiem poważnie to się bardzo cieszę, że tak się ładnie(odpukać) układa.

U Ciebie w poradni nie można się telefonicznie umówić?
Raven
| 22:06 wtorek, 5 marca 2013 | linkuj "skończy się jednak pewnie na autach/ciapągu. Przynajmniej ja samolotu nie posiadam."
A posiadasz pociąg? :D

//

Dzisiaj napisałem do nich luźnego maila z zapytaniem o terminy. W ciągu niecałych 15 minut dostałem odpowiedź z zapytaniem o nazwisko, pesel, nr telefonu oraz.. dni i godziny kiedy mi pasuje, to mnie zapiszą na przyszły tydzień. Zatkało mnie. No ale żeby nie było zbyt słodko, to najpierw muszę zmajstrować skierowanie od lekarza pierwszego kontaktu, więc jutro pobudka o świcie i twarde zderzenie z szarą rzeczywistością w postaci żywego betonu w mojej poradni.
alkor
| 21:58 wtorek, 5 marca 2013 | linkuj No, ja ogólnie wolę wypady w krzaki niż do hotelu. Takze w moim wypadku ''stety''. Ale ten samolot...:D skończy się jednak pewnie na autach/ciapągu. Przynajmniej ja samolotu nie posiadam.

Zaś co do tych lekarzy... unikam jak ognia ale kolano jakiś czas temu mi Główny Lekarz Medical Magnusa naprawiał. I akurat je leczę prywatnie.
Ale obecnie w Magnusie, u rzeczonego Madeja, już z NFZ, swoje kolano składa Wojtek. Także jestem na bieżąco i z jednymi i z drugimi usługami i z czystym sumieniem mogę polecać to miejsce. Zresztą jak sam zauważyłeś trzyma poziom:]

A co do stabilizatorów. Na pewno są lepsze niż bandaż- szczególnie, że nie uciskają rzepki a przy okazji ją stabilizują. Ale ja tam nie jestem pewna czy sama taka ''szmata na rzepach'' robi to co powinna. Chociaż jak mówisz, ze usztywnia to pewnie coś tam robi.
Ekspertem też nie jestem jedynie co to mam pewne doświadczenie ze swoją nogą...
Raven
| 23:27 poniedziałek, 4 marca 2013 | linkuj Niestety, czy stety, mnie tam od wyjazdów all-inclusive chyba bardziej bawią przygody na zasadzie "gdzie upadnę, tam będę spał". ;)

Nie należę do ludzi, którzy z byle pierdołą idą do lekarza (mordercy w białych kitlach, brrrr...), więc jakoś oblatany w tym nomen omen lataniu po gabinetach nie jestem. W którymś tam szpitalu na zapytanie o ortopedę słychać okolice maja (śmiech na sali, lepiej by powiedzieli, że nie ma miejsc). Dzięki, że mi przypomniałaś o tej prywatnej klinice przy Kopernika. Kiedyś miałem przyjemność tam wizytować u ortopedy w ramach NFZ (przyjemność, bo nie chodziło o moją nogę :P), i nie dość, że czujesz się jak w hotelu, obsługa sympatyczna i uprzejma, to z racji na podbramkową sytuację (ciężki przypadek był) po dobrym zagadaniu udało się załatwić wizytę nie na za tydzień, tylko na za 15 minut. Szok normalnie. Jak tylko skombinuję skierowanie, to do nich uderzę.

A stabilizator to dostałem w spadku po mamie. Z tym, że wywaliłem usztywniające żelastwo i używam samej tej szmaty na rzepach. Spełnia swoje zadanie o tyle, że uciska/usztywnia i jest wygodniejszy od bandaża elastycznego, a ciut mniej się ściąga. Na siłowni raczej nie pakuję, ot tyle, co chodzę w te i z powrotem za potrzebami wszelakimi. Nie wiem, czy jest OK, czy mógłby być lepszy etc., bo pierwszy raz mam coś takiego na nodze.
alkor
| 22:21 poniedziałek, 4 marca 2013 | linkuj Wyjazd bez takich atrakcji(stety- niestety). Czyli jak będzie bliżej ustalania konkretów to dam Ci znać:)
Co do ortopedy... spróbuj uderzyć do MedicalMagnus jeszcze niedawno mieli króciutkie, jak na NFZ terminy(niecały tydzieńO.O) teraz pewnie jest gorzej ale jeśli nie będziesz szedł do konkretnego lekarza to może uda się wstrzelić w jakieś okienko(a jakby co to z refundowanych wart uwagi jest dr Madej). Tylko jakbyś tam dzwonił to się nie zniechęcaj tym, że potrafią w cholerę długo nie odbierać.
Noga się jeszcze może przydać więc nie warto się jej pozbywać:D
Stabilizatory... uważaj z tym przy jakimś wysiłku. Łatwo przeoczyć moment, w którym zaczyna być źle. Nie wiem jakie masz tam ustrojstwo ale jakby coś Ci w nim nie pasowało to mogę jakimś poratować. Oba mam z dziurami na rzepkę, jeden z usztywnieniami, drugi miękki.
Raven
| 22:13 poniedziałek, 4 marca 2013 | linkuj Jak bez przelotów samolotem i noclegów w kilkugwiazdkowych hotelach, to propozycja warta rozważenia.
Ogarniam się. Póki co dorobiłem się stabilizatora na kolano.
Na czwartek jestem umówiony na rentgen, na środę po skierowanie na ten rentgen. Ortopeda: na prywatnego mnie nie stać. Jak uda się załatwić, to jakoś nie długo, a jak się nie uda, to pewnie gdzieś za pół roku. A jak ostatecznie wpadnę w szał, to się nogę upier***i i będę pedałował tylko lewą (miałem już podobny epizod w życiu, więc mam wprawę).
alkor
| 22:04 poniedziałek, 4 marca 2013 | linkuj A i weź no się ogarnij w miarę szybko:) planujemy ze znajomymi wypad na weekend w Świętokrzyskie w kwietniu. Budżetowy, więc mimo że mówiłeś, że w tym roku nie bardzo z kasą na wyjazdy to może się skusisz na udział o ile ten cały plan wypali. A do tego to noga musi być sprawna:]
alkor
| 21:18 poniedziałek, 4 marca 2013 | linkuj To są bardzo złe wieści:<
Raven
| 21:27 sobota, 2 marca 2013 | linkuj No bez jaj, za jedno przyrżnięcie w beton? Proszę, nawet tak nie kracz.
kundello21
| 21:14 sobota, 2 marca 2013 | linkuj Pewnie urlop musi być w miesiącach...
Raven
| 20:44 sobota, 2 marca 2013 | linkuj Było 3 tygodnie, właśnie licznik się wyzerował. Ja nie mam nic przeciwko urlopom, ale ile można?
kundello21
| 20:41 sobota, 2 marca 2013 | linkuj Czyli po prostu kolano powinno wziąć sobie urlop. Ja też lubię z wysoką kadencją jeździć.
Raven
| 20:01 sobota, 2 marca 2013 | linkuj Siłowo w sensie kadencji? Nic bardziej mylnego. Po dawniejszych problemach z kolanem (tym drugim) zacząłem zwracać na to uwagę. Aktualnie należę do grona osób, które potrafią mielić korbami tak, że niektórzy na sam widok płuca wypluwają.
kundello21
| 19:52 sobota, 2 marca 2013 | linkuj Pewnie za bardzo siłowo drzesz... :/
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!