Jeżdżę, więc jestem.


avatar Niniejszy blog rowerowy prowadzi Mateusz vel. Raven, który z pofabrycznej Łodzi pochodzi. Od początku 2009 roku (od kiedy prowadzi tutaj statystyki) przejechał 28483.21 kilometrów, w tym 4325.30 po wertepach. Jeździ ze średnią prędkością 19.69 km/h.
Inne informacje znajdziesz tutaj.
button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Znajomi na Bikestats

Mój Skype

Mój stan

Ujeżdżany sprzęt

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Raven.bikestats.pl

Archiwum


Przejechane: 70.02 km
w tym teren ~0.00 km

Czas: 03:39 h
Średnia: 19.18 km/h
Maksymalna: 34.50 km/h

Aale sie wyyebaueem!

Wtorek, 11 grudnia 2012 | Komentarze #6

Zimno, ślisko i w ogóle wszystko, co złe.

Kurs dostałem na ul. Rojną (tuż za Szczecińską). Dostarczyłem paczkę, wyjeżdżam z bramy (20-30m do skrzyżowania ze światłami). Patrzę: zielone. No to dzida! I na złość wtedy okazało się, że czarny asfalt na tym odcinku drogi wcale nie jest czarny dlatego, że jest mokry (w przeciwieństwie do wszystkiego białego wokół), tylko że pokryty jest tzw. "szklanką". No i zaczęły się jaja, mianowicie wyłączyła mi się kontrola trakcji, a rower postanowił pomknąć w sobie tylko znanym kierunku, do tego niekoniecznie prosto. Objawiło mi się to jako klasyczny "slow motion" z jedną myślą w głowie: ZARAZ ZGINĘ!
Ostatecznie koncertowo wyrżnąłem waląc kolanem w krawężnik, a plecakiem/barkiem/głową w śnieżny puch wywołując jego podmuch. Dodatkowo jakoś tak niefortunnie poleciałem, że guzik w słuchawce bluetooth się nacisnął, co wywołało bajeczny w tej sytuacji komunikat: CONNECTED! :D
A jak ogarnąłem co właściwie się stało i podniosłem głowę ze śniegu, to już było czerwone. :[

No ale jedna gleba to jakoś mało, prawda..?

Siedzę sobie w bazie, gadu gadu, pojadłem czegoś ciepłego, gorąca kawka. Cisza i spokój. Do czasu, aż krzesło na którym siedziałem zamieniło się w zapadnię, bym pół sekundy później siedział na płasko na podłodze z wytrzeszczem oczu i kubkiem w dłoni. Ale co najważniejsze: nie wylałem kawy! Się ma ten refleks i opanowanie w kryzysowych sytuacjach, co nie? :D

Drugą sytuację mam nawet uwiecznioną na fotce. Tyle, że kolega siedzący na przeciwko tak się śmiał i dławił kanapką, że nie był w stanie zrobić ostrego zdjęcia. :)

Normalnie dzień pod znakiem zamachów na moje życie.

Aaa.. Co by nie było, że ja tylko taka sceptycznie nastawiona maruda, to znalazłem jeden plus zimy! Mianowicie, kiedy kupię sobie mrożoną lasagne, to mogę ją wieźć w plecaku przez pół miasta, a mimo to jest dalej w takim stanie, jak w momencie wyjścia ze sklepu.

Kategoria 50-100km, Kurierka, Na twardo, Solo, Z fotkami i filmami


<< Poprzedni wpis: Ujeżdżanie bałwanów czas zacząć
>> Następny wpis: Świnta idą!
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!



Komentarze
Raven
| 20:07 wtorek, 18 grudnia 2012 | linkuj Toż to damka, tak więc z tym trzymaniem się ramy w czasie jazdy może być ciężko. ;)
siwy-zgr
| 20:05 wtorek, 18 grudnia 2012 | linkuj Heh :) Dobrze, że nic Ci się nie stało :) Pozdro i trzymaj się ramy, to się nie p...... przewrócisz ;)
Raven
| 15:00 niedziela, 16 grudnia 2012 | linkuj Tyle, że tutaj mam tylko 1 życie. :P
kundello21
| 14:46 niedziela, 16 grudnia 2012 | linkuj To prawie jak w jakiejś grze akcji :D
Raven
| 14:01 piątek, 14 grudnia 2012 | linkuj Teorię o tyciu można śmiało odrzucić. Prawie codziennie z ciekawości wchodzę na wagę towarową w pracy i wieczorem jestem kilo lżejszy, niż rano. A w międzyczasie mogę się nażreć jak świnia fast-foodów (lasagne), ciastek (paczka to jest norma), pączków etc.

Wszystkie członki mam na swoim miejscu, kolano trochę pobolało i przestało. A że wyglądało to efektownie i komicznie to nie mam co do tego wątpliwości. Jedyni świadkowie całej sytuacji, którzy siedzieli w aucie stojącym na światłach zamarli w bezruchu z miną godną wigilijnego karpia.
alkor
| 12:37 piątek, 14 grudnia 2012 | linkuj No, cóż na zim e ponoć ogólnie się tyje to i krzesła nie wytrzymują;D
Ale najważniejsze uratowałeś i to się liczy;]

Zaś co do Twojej pierwszej gleby- właśnie dlatego w taką pogodę gardzę asfaltami jeszcze bardziej niż zwykle.
Jak rozumiem jesteś w całości i mogę bezczelnie stwierdzić, że musiało to całkiem efektownie wyglądać- choćby ze względu na chmurę puchu.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!