Jeżdżę, więc jestem.


avatar Niniejszy blog rowerowy prowadzi Mateusz vel. Raven, który z pofabrycznej Łodzi pochodzi. Od początku 2009 roku (od kiedy prowadzi tutaj statystyki) przejechał 28483.21 kilometrów, w tym 4325.30 po wertepach. Jeździ ze średnią prędkością 19.69 km/h.
Inne informacje znajdziesz tutaj.
button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Znajomi na Bikestats

Mój Skype

Mój stan

Ujeżdżany sprzęt

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Raven.bikestats.pl

Archiwum


Przejechane: 41.41 km
w tym teren ~30.00 km

Czas: 04:01 h
Średnia: 10.31 km/h
Maksymalna: 45.07 km/h

Wyspani vs. zj*bani [Międzygórze 2012]

Poniedziałek, 4 czerwca 2012 | Komentarze #0

Kilka minut po 8 wysiedliśmy w Domaszkowie i ruszyliśmy do Międzygórza. Pod górkę naturalnie. I z plecakami, bo Iza podziękowała za podwózkę bagażu (o czym z Marcinem dowiedzieliśmy się po fakcie). W połowie drogi wyjechał po nas Adam i prowadził dalej. Mój nocleg był pierwszy (tak jakoś wyszło, że mieszkaliśmy w innych miejscach), ale co z tego, skoro pocałowałem klamkę:
-Szefa nie ma, będzie po 10. - i tyle było rozmowy.
No to pojechałem z resztą grupy do nich.
Oni się prysznicowali, ja czekałem. Po 10 dostałem się wreszcie do swojego pokoju, szybko rozpakowałem i ruszyliśmy na szlak.

Jak to w górach: najpierw mozolne wdrapywanie się, potem zjeżdżanie (które jednym wychodziło lepiej, innym mniej).
Na początek bez szaleństw, gdyż połowa druzyny była wyspana, a połowa [patrz tytuł wpisu]. No ale jak to zwykle z założeniami bywa, szlag je trafił i gdzie dało się cisnąć, to się cisnęło. Zaliczyliśmy m.in. Czarną Górę. Na szczycie napotkaliśmy pokaźną bandę rozwydrzonych bachorów (kolonia jakaś?) żywo zainteresowanych naszymi rowerami, a głównie Izy. Zjechaliśmy niejaką "trasą frirajdową", czyli fajnym, leśnyn, stromym singletrack z różnymi atrakcjami. Ze względu na różnice sprzętowe i umiejętnościowe jednym pasowało to bardziej, innym mniej, ale ogólny bilans pozytywny. Marysia z Marcinem na karkołomnych odcinkach udowadniali sobie zawzięcie które z nich ma większego.. ekhem.. sami wiecie co.

Po wszystkim posiłek w knajpie pod moim pokojem i piwna siesta przy okazji oglądania zdjęć.


"Ojoj! Miałeś ostrzegać, jak będziesz robił zdjęcia! :O" © Raven






Z innego punktu widzenia
Relacja Izy: Chrzest bojowy na Czarnej Górze
Relacja Marysi: zabawy grupowe na Czarnej Górze
Relacja Adama: Montenegro




Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!