Jeżdżę, więc jestem.


avatar Niniejszy blog rowerowy prowadzi Mateusz vel. Raven, który z pofabrycznej Łodzi pochodzi. Od początku 2009 roku (od kiedy prowadzi tutaj statystyki) przejechał 28483.21 kilometrów, w tym 4325.30 po wertepach. Jeździ ze średnią prędkością 19.69 km/h.
Inne informacje znajdziesz tutaj.
button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Znajomi na Bikestats

Mój Skype

Mój stan

Ujeżdżany sprzęt

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Raven.bikestats.pl

Archiwum


Przejechane: 26.25 km
w tym teren ~22.00 km

Czas: 02:41 h
Średnia: 9.78 km/h
Maksymalna: 55.81 km/h

Skrzyczne klimaty 2/4

Wtorek, 1 maja 2012 | Komentarze #8

Jeszcze w domu wymyśliłem sobie, że wjedziemy na najwyższy szczyt i po kolei zaliczymy wszystkie niższe wokół Szczyrku (ładnie to widać na wykresie wysokości na tracku GPS):
-Skrzyczne 1257m
-Małe Skrzyczne (1211m)
-Kopa Skrzyczeńska (1191m)
-Malinowska Skała (1152m)
-Malinów (1115m)
-Biały Krzyż (940m)
-Grabowa (907m)
-Kotarz (974m)
-Hyrca (829m)
-Beskidek (860m)

Po śnieżnych akcjach i krytycznym głosie napotkanych rowerzystów plan prawie wziął w łeb, ale miałem w grupie jednego sprzymierzeńca i ostatecznie udało się w liczbie sztuk 4 wyruszyć na realizację. Trochę pomarudzili, ale jakoś poszło. :)

W drodze na Małe Skrzyczne © Raven


Zaczęło się niewinnie, bo z górki i gładko. Dalej szlak przekształcił w wąską ścieżkę usianą kamieniami wielkości kilowych paczek cukru i sporą ilością przerażonych na nasz widok turystów.

Na kolejnym szczycie oczywiście również śnieg. I to sporo. Ludzi również. Jakoś się przedarliśmy, kilka fotek i jedziem dalej.

No, ale jak to w górach bywa: raz z górki, raz pod górkę.
Ściema, ja tam podjechałem :P © Raven

Posiedzenie w oczekiwaniu na resztę © Raven

Niektórym zrobiło się gorąco:
Koksy się opalają © Raven

Tutaj już podjechać się nie dało © Raven

Przez mój błąd nawigacyjny zaliczamy jeden szczyt ekstra (Zielony Kopiec - 1154m). Dobrze, że się w porę zorientowałem i nie obraliśmy kursu na Czechy.
Stromo (zdjęcia strasznie wypłaszczają), ale do zmielenia © Raven

Mała siesta na górze © Raven

Po tym ostatnim połowa ekipy (czyli 2 osoby) wypompowana targaniem rowerów zaczęła kombinować, jak wrócić krótszą drogą. Z górki naturalnie.
Którędy do domu? © Raven

Wiele nie wymyślili i przynajmniej do Przełęczy Samopolskiej dojechać musieli.
Na dole posiłek, po którym Adam z Radkiem wracają asfaltem do Szczyrku (podobno 8km serpentyną lecieli w dół, +50km/h bez dokręcania).
Karkówka vs. naleśniki, czyli dla każdego coś dobrego © Raven

Ja z Bartkiem nie wymiękamy i wbrew zbierającym się chmurom ruszamy dalej, żeby dokończyć eskapadę.

Trochę nas grzmotami i deszczykiem postraszyło, ale było warto.
Końcówka szybko poszła (chwilami nawet za szybko, miałem moment grozy z dużą szybkością, za to bez trakcji i hamulców), a na deser dostaliśmy fajny, szybki asfaltowy zjazd do cywilizacji.

Jak na czas wycieczki, to dystans jest śmieszny. Cóż, taki teren. Krótko, ale za to bardzo treściwie.

P.S. Pierwszy raz zrozumiałem ideę opuszczania siodła na zjazdach, jak prawie zrobiłem OTB.

P.P.S. Nie włączyłem geotagowania w aparacie. :/

P.P.P.S. Zarobiłem na prawej łydce lekko wypalony kształt tarczy hamulcowej kolegi, który niefortunnie zbliżył się do mnie ze swoim rowerem. Tak, bolało.

Kategoria 0-50km, GPS, Kilkudniowa zadyma, Offroad, W towarzystwie, Z fotkami i filmami


<< Poprzedni wpis: Skrzyczne klimaty 1/4
>> Następny wpis: Skrzyczne klimaty 3/4
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!



Komentarze
Raven
| 08:53 niedziela, 13 maja 2012 | linkuj Ja unikam opuszczania siodła jak ognia, bo zwyczajnie mi niewygodnie, a i kolana bolą.

Co do czerwca, to sobie daruję.
siwy-zgr
| 08:47 niedziela, 13 maja 2012 | linkuj Mhm :) No mało fajne uczucie/doświadczenie, jak dostajesz strzała w tyłek i zaczynasz lecieć na twarz :) Raz też tego dokonałem, na szczęście obeszło się bez gleby. W górach praktycznie na każdym zjeździe opuszczam sztycę. Przede wszystkim jeśli zjazdu nie znam. Kwestia tylko jak bardzo. Bo czasami pojawiają się krótkie wypłaszczenia i wtedy łatwiej na nich dokręcić do kolejnego zjazdu, kiedy siodło mniej opuszczone.

PS.Jedziesz z nami w czerwcu?
Raven
| 08:07 niedziela, 13 maja 2012 | linkuj Może trochę źle się wyraziłem. Ideę jako taką (w sensie po co się to robi) to rozumiałem tylko do tej pory wszędzie tam, gdzie inni namiętnie bawili się szybkozamykaczem ja zjeżdżałem na normalnie wysuniętej sztycy i nie sprawiało mi to żadnych problemów. No a na tym wyjeździe pierwszy raz nastał czas, kiedy to przewyższenie sprawiło, że zwyczajnie dostałem katapultę w dupsko. :)
siwy-zgr
| 07:48 niedziela, 13 maja 2012 | linkuj To przepraszam, do tej pory nie rozumiałeś idei opuszczania siodła? Czy jak? :)
Raven
| 17:35 niedziela, 6 maja 2012 | linkuj Kombinuj, bo warto. Jedyne, co bym radził, to nie pchać się samemu na szlak. Kiedy jedziesz z kimś, to zawsze ten ktoś może Cię pozbierać, w razie czego (lub Ty jego).

Może popróbuj na którymś większym forum rowerowym zmontować ekipę?
Kenhill
| 16:30 niedziela, 6 maja 2012 | linkuj Kase faktycznie można skombinować u mnie najgorzej z ekipą, w okolicy mam jednego kumpla który niechętnie podchodzi do tematu dalszego wyjazdu. Muszę się przełamać, wsiąść w pociąg i samemu zaryzykować (z dojazdem ofc) i dalej już z kimś się umówić. Już 2 sezony wstecz coś planuje i przeszkoda była kwestia finansowa czyt. mama w potrzebie ;/ moze w tym się uda :D
Raven
| 13:31 niedziela, 6 maja 2012 | linkuj Chcieć to móc! :) To nie jest droga zabawa. Grunt to wykombinować kilka dni wolnego i zmontować odpowiednią ekipę.
Kenhill
| 11:40 niedziela, 6 maja 2012 | linkuj Kurka świetny wypad, zazdroszczę sam chętnie wybrał bym się w góry, płaska wlkp niestety nie daje tego czego bym chciał :(
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!