Jeżdżę, więc jestem.


avatar Niniejszy blog rowerowy prowadzi Mateusz vel. Raven, który z pofabrycznej Łodzi pochodzi. Od początku 2009 roku (od kiedy prowadzi tutaj statystyki) przejechał 28483.21 kilometrów, w tym 4325.30 po wertepach. Jeździ ze średnią prędkością 19.69 km/h.
Inne informacje znajdziesz tutaj.
button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Znajomi na Bikestats

Mój Skype

Mój stan

Ujeżdżany sprzęt

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Raven.bikestats.pl

Archiwum


Przejechane: 79.92 km
w tym teren ~0.50 km

Czas: 04:01 h
Średnia: 19.90 km/h
Maksymalna: 35.40 km/h

Taxi - kurs 279 - przeżyłem

Czwartek, 2 lutego 2012 | Komentarze #5

Termometr za oknem wskazuje -17 stopni. Jako, że z samego rana zwykle jest spokojnie, tak tym razem również zbytnio się nie śpieszę z wyjściem z ciepłego domu. Aż tu nagle, godzina 8:50, dzwoni kolega kurier: "Do 10 musisz dostarczyć przesyłkę z [tutaj nazwa pewnej pracowni protetycznej na Pomorskiej, przy Stokach], na Tuwima. Nie masz wyjścia, chłopaki też już pojechali. Jak się z 10-15min spóźnisz, to tragedii nie będzie.". No bez jaj... Ubieram się niczym strażak do pożaru, gnam na drugi koniec miasta i będąc tam o 9:45, po chwili zamieszania dowiaduję się, że.. kurs odwołany. :O Normalnie stanąłem jak wryty i zaniemówiłem.

Zrobiłem 2 inne kursy, zjechałem do bazy, zaparzyłem sobie gorącą herbatę, lekko przytępiony usadowiłem się wygodnie przy kaloryferze i ani myślałem się stamtąd ruszać. Jakiś swoisty "leser-mode" mi się włączył i co tylko mogłem, to oddawałem kolegom (w sensie kursy).

W końcu jednak trzeba było się trochę ruszyć i coś zarobić, więc pojechałem. Nie było tak strasznie, kursy w miarę się składały, ludzie we wszelkiej maści biurach/poczekalniach/przystankach patrzyli na nas jak na Supermanów (albo świrów, zależy kto i gdzie :P), spora część z nich wyrażając uznanie podnosiła na duchu i podpytywała jak to jest jeździć w taka pogodę. Do domu wróciłem, PRZEŻYŁEM, jest dobrze. Na ten tydzień mi wystarczy, w przyszłym ma być cieplej, choć brzmi to kuriozalnie w kontekście minusowej temperatury.

A i zrozumiałem, dlaczego bielizna termoaktywna jest taka droga. Kilka dni temu nabyłem z przeceny takowy wynalazek, dzisiaj wypróbowałem i z całą stanowczością stwierdzam, że jest to rzecz zaje*ista.

Kategoria 50-100km, Kurierka, Na twardo, Solo


<< Poprzedni wpis: Taxi - kurs 278
>> Następny wpis: Taxi - kurs 280 - na prochach
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!



Komentarze
gavek
| 19:39 niedziela, 5 lutego 2012 | linkuj W pięciu.

Craft Pro Zero + Berkner Action + Bluza Alvika Blow Power Stretch + Rogelli Merano + Windstopper opieplany od Top Printu .

Przy normalnej szybkiej jeździe i minus kilkunastu można się w tym zupełnie komfortowo czuć, czasami na dłuższych odcinkach nawet trochę za ciepło bywa.. O żadnym hulającym gdzieś pomiędzy wietrze nawet nie ma co mówić.

Uważam, że przy takich temperaturach ciuchy stricte rowerowe są zbyt słabe i trzeba sięgnąć o półkę wyżej.
Raven
| 18:34 sobota, 4 lutego 2012 | linkuj No i właśnie to jest super. Tylko ceny ciut odstraszają, ale teraz wiem, że warto.
kundello21
| 17:40 sobota, 4 lutego 2012 | linkuj Bielizna jest o tyle fajna, ze trzyma ciepło, a nie pot:)
Raven
| 17:58 piątek, 3 lutego 2012 | linkuj Bez. Do -7 gdzieś jeździłem na zestawie koszulka kolarska + koszulka kolarska z długim rękawem + windstopper. Jak było zimniej, to koszulka kolarska + bluza Discover + windstopper. Wystarczało mi. Termoaktywnej spróbowałem dopiero teraz.

Każdy ma inna tolerancję na temperatury. Gabriel przykładowo jeździ w 6 warstwach, czego ja nawet sobie nie wyobrażam - ugotowałbym się.
inimicus
| 17:53 piątek, 3 lutego 2012 | linkuj To do tej pory jeździłeś bez? Podziwiam. Ja od -5 bez dołu i góry bielizny termoaktywnej nie ruszam się z domu!
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!