Jeżdżę, więc jestem.


avatar Niniejszy blog rowerowy prowadzi Mateusz vel. Raven, który z pofabrycznej Łodzi pochodzi. Od początku 2009 roku (od kiedy prowadzi tutaj statystyki) przejechał 28483.21 kilometrów, w tym 4325.30 po wertepach. Jeździ ze średnią prędkością 19.69 km/h.
Inne informacje znajdziesz tutaj.
button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Znajomi na Bikestats

Mój Skype

Mój stan

Ujeżdżany sprzęt

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Raven.bikestats.pl

Archiwum


Przejechane: 84.37 km
w tym teren ~1.00 km

Czas: 04:10 h
Średnia: 20.25 km/h
Maksymalna: 35.00 km/h

Taxi - kurs 278

Środa, 1 lutego 2012 | Komentarze #6

Niby zimniej, niż dzień wcześniej, choć początkowe odczucia miałem odwrotne. Gorący Kubek w bazie, jeden kursik, drugi, jakoś idzie. No i zapada wyrok:
Andrzejów - Zgierz!"Twardym trza być!"- myślę sobie, lecz mina mi zrzedła, jak rzuciłem okiem na mapę i oszacowałem sobie dystans do pokonania (około 40 kilometrów). No cóż, tym razem ja, potem ktoś inny oberwie. Jadę. Paczkę odebrałem bez problemu, nawet zbytnio nie zmarzłem. No i teraz rozkmina jak najszybciej/najprościej dojechać do celu. Chwila dumania nad mapą, potem zaprzęgam do działania GPS, co by mi szybko przeliczył kilka wariantów trasy i podsunął ten najkrótszy. Najkrótszy wiódł przez zadupia (w domyśle: tam jest jeszcze bardziej zimno), więc wybieram opcję niewiele dłuższą, ale za to przez cieplejsze (buhaha!) miasto. Muzyka gra, ogień z butów, lecimy. Paczka dostarczona i chyba wtedy moje rezerwy ciepła się chyba skończyły. I nie tylko mnie, bo elektronika również zaczęła wariować. Napatoczyła mi się po drodze Biedronka (swoją drogą kiepskie ogrzewanie mają), to zajrzałem tam na batona i coś do picia.
Słońce zachodzi, trzeba wracać do Łodzi. Przy granicy mam dość. O ile brak czucia w palcach jest do przeżycia, tak kiedy zaczyna boleć, to znak, że jest źle, zacisnąć klamki hamulcowe ciężko. Widzę Shell'a, zatrzymuję się na gorącą kawę i odpoczywam chwilę w cieple wzbudzając żywe zainteresowanie kasjerki.
Pod swoje zimowe rękawice zakładam rękawiczki "szpitalne" (kolejny raz pokazały, że potrafią ratować życie) i turlam się do bazy.

Jak na jeden dzień mam dość. Gorąca herbata, kaloryfer, załatwienie jeszcze jednej, prywatnej tym razem, sprawy na mieście i do domu.

Mrożony mostek © Raven

Kategoria 50-100km, Kurierka, Na twardo, Solo, Z fotkami i filmami


<< Poprzedni wpis: Taxi - kurs 277 - syberyjskie klimaty
>> Następny wpis: Taxi - kurs 279 - przeżyłem
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!



Komentarze
siwy-zgr
| 20:01 wtorek, 14 lutego 2012 | linkuj chylę czoła :)
kundello21
| 17:19 sobota, 4 lutego 2012 | linkuj Żeś prze biker:D
Raven
| 17:51 piątek, 3 lutego 2012 | linkuj Tiaa.. Potrafisz pocieszyć. :D
inimicus
| 17:50 piątek, 3 lutego 2012 | linkuj A żeby za bardzo nie marzli w autku stosują coś takiego. Mi w życiu do głowy coś takiego nie przyszło, a wiem, że ludzie to używają i sobie chwalą.

Co do traski, wiedz, że zawsze może być gorzej. Cały czas masz ładną pogodę i słońce. A pomyśl jakby się jeździło przy zawierusze? brrrr...
Raven
| 15:20 piątek, 3 lutego 2012 | linkuj No przecie, jak tu trzeba na minutę tyłek z rozgrzanego auta wywlec, to już jest wyczyn, więc rower jest w ogóle niewyobrażalny. :)
barklu
| 15:08 piątek, 3 lutego 2012 | linkuj A miny samochodziarzy na stacji zmarzniętych tankowaniem? ;)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!