Jeżdżę, więc jestem.


avatar Niniejszy blog rowerowy prowadzi Mateusz vel. Raven, który z pofabrycznej Łodzi pochodzi. Od początku 2009 roku (od kiedy prowadzi tutaj statystyki) przejechał 28483.21 kilometrów, w tym 4325.30 po wertepach. Jeździ ze średnią prędkością 19.69 km/h.
Inne informacje znajdziesz tutaj.
button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Znajomi na Bikestats

Mój Skype

Mój stan

Ujeżdżany sprzęt

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Raven.bikestats.pl

Archiwum


Przejechane: 117.56 km
w tym teren ~70.00 km

Czas: 06:32 h
Średnia: 17.99 km/h
Maksymalna: 55.05 km/h

Zielone zaliczenie

Sobota, 9 lipca 2011 | Komentarze #4

"Jutro zielony szlak w PKWL, miejsce i czas zbiorki do ustalenia, wchodzisz w to?"
SMSa o takiej treści dostałem w piątek rano od Xanagaza. Po krótkiej weryfikacji, czy mam być tego dnia w pracy odpowiedziałem, że wchodzę.

Nazajutrz, na miejscu zbiórki stawiam się ja, Xanagaz i spóźniony Silenoz. Dołącza też do nas przypadkowo spotkany niejaki Piotrek (jak się później okazało, w połowie wycieczki musiał zawrócić).

Nie byłbym sobą, gdybym, nie napomknął o pewnej nieprzyjemnej rzeczy, a mianowicie sytuacji pod znanymi łódzkimi kasztanami, gdzie to się umówiliśmy. Jako, że była to godzina 10, w sobotę, tak więc jak zwykle zbierają się tam lokalne koksy na trening. Jak się pojawiłem około 9:50 na miejscu było bodajże 2. Przez 10 kolejnych minut zebrało się ich ze dwudziestu, a przywitał się... jeden! Reszta tylko patrzyła z pogardą na "tych z innej bajki". Teraz czas na pointę: byli to szosowcy.. Nie lubię wrzucać wszystkich do jednego worka (bo zawsze znajdą się wyjątki), ale do większości "asfaltowców" mam po prostu awersję biorąc pod uwagę, jak bardzo są zadufani w sobie i swoich błyszczących karbonowych, pozłacanych, (etc, etc..) zabawkach. Nie pisałbym tego, gdyby to był pierwszy raz, ale taka sytuacja spotkała mnie już kilkakrotnie, co jest właściwie nie do pomyślenia w środowisku MTB. To jest norma, czy tylko w Łodzi tak jest?
To tyle tak na marginesie, oczywiście nie chcę tutaj nikogo urazić oraz szufladkować, bo zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy są tacy sami. Peace, love & understanding. No.. Może z małymi wyjątkami.

Wracając do wycieczki: ruszamy. Kierunek: Kaloryfer, a na nim Triss. W kompletnym składzie, uzbrojeni w 2 mapy i GPS ruszamy na podbój zielonego szlaku, miejscami dosłownie zapomnianego, lecz to tylko dodawało fun'u całej eskapadzie, gdyż urozmaicało ją o przeprawy przez bagna/gęste pola/zarośnięte lasy.
Całość ze szczegółami opisał Tomek:
http://xanagaz.bikestats.pl/530842,Zielony-szlak-i-inne-atrakcje.html
Ja tylko uzupełnię to o małą relację foto.

Odwrotu nie ma, tak więc przejść jakoś trzeba © Raven

Bo domowe żarcie to podstawa: ryż z serkiem © Raven

Heroiczna wspinaczka, bo nie chciało się iść dookoła © Raven

Smarowane oliwą z pierwszego tłoczenia © Raven

Wesoło przez pole... © Raven

...i trochę mniej wesoło © Raven

Tajemne metody komandosów: wiązanie włosów zbożem © Raven

"Gdzie dalej?" "Jak to gdzie? Prosto!" © Raven

Zasłużona wyżerka © Raven

Trochę wody dla ochłody © Raven

Jak nie ma gdzie umyć, to trzeba wywietrzyć :P © Raven

Twierdził, że nie przejdzie - zmienił zdanie na widok obiektywu © Raven

Finalne grillowanie © Raven


Zielony szlak zaliczony!

HZ=45%
FZ=31%
PZ=10%

P.S. Myślałem, że to ja jestem marudny, ale poznając Silenoza poczułem się dowartościowany. :D

Kategoria >100km, GPS, HR, Offroad, W towarzystwie, Z fotkami i filmami


<< Poprzedni wpis: Taxi - kurs 179 + ciekawostki
>> Następny wpis: Taxi - kurs 180
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!



Komentarze
siwy-zgr
| 19:42 poniedziałek, 25 lipca 2011 | linkuj albo ktoś utyje i też jest zabawnie ;)
Xanagaz
| 08:30 środa, 13 lipca 2011 | linkuj Pierwsze zdjęcie powinno miec tytuł "zaraz zginę"
Raven
| 22:29 wtorek, 12 lipca 2011 | linkuj Z efektywnością różnie bywa, bo każdego na dłuższej trasie łapie chwila "zamuły", co spowalnia resztę. Za to na pewno jest ciekawiej, bo zawsze coś się dzieje. Ktoś coś powie, odwali, gdzieś się efektownie wywali. Jest fun. :)
MuminekM
| 22:23 wtorek, 12 lipca 2011 | linkuj Przypadkiem trafiłem ale skomentuję:

Sam zacząłem praktykować pozdrawianie itd. tylko jak chwyciłem za nowy rower miesiąc temu i mogłem się w końcu oddać bikingu :). Spostrzeżenia - sakwiarze 100%, MTB i inne dziwy - większość, szosowcy (błyszczące rowerki, super stroje..nie ukrywam że przy nich wyglądałem mizernie ) NIKT nie odpowiedział. Sam nie wiem czy to jakaś reguła czy coś.. zresztą od niedawna jeżdżę bardziej serio ^^. Mam nadzieję, że tak tylko pecha miałem

A trasa fajna..też muszę sobie wynaleźć parę osób do wspólnych wycieczek, ciekawej i efektywniej :)

Pozdrawiam
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!