Jeżdżę, więc jestem.


avatar Niniejszy blog rowerowy prowadzi Mateusz vel. Raven, który z pofabrycznej Łodzi pochodzi. Od początku 2009 roku (od kiedy prowadzi tutaj statystyki) przejechał 28483.21 kilometrów, w tym 4325.30 po wertepach. Jeździ ze średnią prędkością 19.69 km/h.
Inne informacje znajdziesz tutaj.
button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Znajomi na Bikestats

Mój Skype

Mój stan

Ujeżdżany sprzęt

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Raven.bikestats.pl

Archiwum


Przejechane: 67.95 km
w tym teren ~0.50 km

Czas: 03:23 h
Średnia: 20.08 km/h
Maksymalna: 35.40 km/h

Taxi - kurs 152 - Masa (prawdziwie) Krytyczna

Piątek, 27 maja 2011 | Komentarze #17

Dzień pod znakiem problemów. Pominę tutaj wcześniejsze krzywe akcje w pracy, wychodzę i.. tak, a jakże by inaczej: pada. Jeden pozytywny aspekt, to to, że mam nowe tylne koło w Vitaminie. Zmieniłem je, opakowałem się i w drogę kierunku Portu Łódź do koleżanki złożyć jej nowy rower (przyjechał standardowo w pudle). Gdyby był też w stanie standardowym (na zasadzie przykręcić koło i pedały, przekręcić kierownicę i podregulować przerzutki/hamulce) było by spoko i bez stresu (o 18 Masa). Ale nie. Przyjechał w stanie masakrycznym - praktycznie wszystko do skręcenia. Chyba najszybciej skręcony i wyregulowany przeze mnie rower. :P Ale wyrobiłem się i grzałem czym prędzej po Celinkę, by udać się na wspomnianą imprezę. Po drodze zaliczam szlifa na skrzyżowaniu (ze zbyt dużym impetem zacząłem się rozpędzać na mokrym asfalcie i tylne koło zaczęło mnie wyprzedzać. Wstaję, otrzepuję się, gacie lekko przetarte. Kij, jadę dalej. Dobrze, że dostawczak za mną bez problemu wyhamowuje nie zrównując mnie zupełnie z tym przeklętym mokrym asfaltem.
Buła w jedną rękę i na Masę. Miało być jak zawsze. Miało...

W pewnym momencie zaczyna padać, coraz mocniej. Zatrzymujemy się w celu opakowania w coś przeciwdeszczowego. Wnet potem włączamy się z powrotem w kolumnę. Ja bez problemu. Zaraz słyszę trzask. Odwracam się, a tam coś w rodzaju rowerowego karambolu. Okazało się, że kiedy Irma włączała się do ruchu jakaś dziewczyna z impetem w nią wjechała (ostatecznie poszkodowane tylko one dwie). Kto winien - nie oceniam, bo zdarzenia nie widziałem. Zwlekamy się grupką kilku osób na trawnik. Irma siada i.. nie wstaje. W głowie się kręci. Tamta laska też jakaś obita, ale chodzi. I się wścieka. Rowery całe, tylko w tym drugim uwalona tylna lampka. Podjeżdżają ratownicy medyczni (PCK na rowerach) z panią doktor oraz jeden niebieski. Po oględzinach wezwana karetka. W międzyczasie w imieniu i za prośbą Irminy przepraszam drugą poszkodowaną, proponuję ewentualną naprawę roweru (stwierdziła wtedy, że rower jest OK, tylko lampka kaputt) i podarowuję tylną lampkę z Trabanta Celinki. Przyjeżdża pogotowie, opakowują ją na sztywno i zabierają. Tamta laska wraca na rowerze.
Odholowuję drugi rower, by potem udać się do szpitala.

Zdążyłem przejechać tempem "średnioszybkim", bo z 2 rowerami przez całe miasto, zjeść zapiekankę, zrobić zakupy, dojechać do szpitala znowu przez kawał drogi, a ta.. leży na wznak usztywniona kołnierzem jak leżała (nawet jej nie rozpakowali z zielonego ortalionowego ogórasa), lekarze sobie gadają, a pielęgniarki piją kawkę i przeglądają wiadomości na WP (dojrzałem logo strony). Nosz k***a mać! Gdy minęły 3h od przywiezienia przyjeżdża karetka, by zabrać ją tak, jak leżała do drugiego szpitala (tu jej na ortopedii lekarz nie chce). Wnet przyjeżdża jeszcze Szczepan z obstawą i rusza za karetką (z centrum aż na Stoki). Ja jadę również - tyle, że rowerem. Po drodze zaliczam 2 inne szpitale nie mogąc trafić do właściwego, który znajdował się na większym zadupiu, niż się spodziewałem.
Dotarłem. Nie wiem, ile to trwało, ale jak wszedłem ona.. no oczywiście: leży jak leżała. Tu przynajmniej coś się dzieje. Przybyła też policja z "balonikiem". Wyszło na to, że chłop tej drugiej (nagle odumiała się chodzić, na wózku ją wieźli) zawiadomił organy ścigania. Zeznania jednej strony, drugiej i nagle rower, który był sprawny rzekomo okazuje się wręcz zmasakrowany (oczywiście dorzuciłem też swoje 3 grosze do policyjnego notatnika). Wyłudzaczka wychodzi o własnych siłach (cud, nie?), Irma po prześwietleniu zostaje wreszcie puszczona wolno. Z karnecikiem na 500zł za spowodowanie kolizji drogowej.
Pikanterii i komizmu całej sytuacji nadaje fakt, że całość działa się na imprezie, która powinna zrzeszać i jednoczyć rowerzystów. Trochę się poobijały, ale szkód większych w sumie nie było. Rozjechaliśmy się, by po kilku godzinach spotkać się w szpitalu i nagle zarówno rower, jak i właścicielka połamane i nie wiadomo, co jeszcze. Ciekawe, czy pozew o odszkodowanie wpłynie.
Żenada, no ale jak to ktoś ładnie ujął:
Są rowerzyści i.. Bikerzy.


A samej Masy przejechaliśmy tyle:

Kategoria Z fotkami i filmami, 50-100km, GPS, Na twardo, Solo, W towarzystwie


<< Poprzedni wpis: Taxi - kurs 151
>> Następny wpis: Taxi - kurs 153
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!



Komentarze
Lebeau | 20:24 poniedziałek, 30 maja 2011 | linkuj Ta, Jakby w Maćka wjechała i porysowałaby Krossa to potrzebna byłaby następna karetka:]
Pixon
| 15:18 poniedziałek, 30 maja 2011 | linkuj 500zł lekka przesada :|
siwy-zgr
| 07:51 poniedziałek, 30 maja 2011 | linkuj Niezła akcja... Mam podobnie zdanie co Adam. Na masy nie jeżdżę, bo pełno tam "ROWERZYSTÓW"...przez których można mieć potem takie o, nieprzyjemności.
Za Irmę 3mam kciuki i życzę szybkiego powrotu do zdrowia oraz roweru.
Popieram Kocuriade, próbowałbym się z tego jakoś wymiksować. 5 stów piechotą nie chodzi, a przynajmniej z Twojej relacji, Mateusz, widać, że coś jest na rzeczy z tą drugą panną.
Ceber - jak Cię już koledzy upomnieli, przesadzasz.
Raven
| 21:18 niedziela, 29 maja 2011 | linkuj @Ceber: A co do "towarzystwa wzajemnej adoracji dymana", jak to ująłeś (notabene dość trafnie), to już w ogóle nie wiem, co ma ono wspólnego ze sprawą.
Raven
| 21:15 niedziela, 29 maja 2011 | linkuj @Ceber: Do końca zgodzić się nie mogę. Właśnie taka jest idea Masy, że jest ona dla wszystkich. Dość jest różnych rowerowych ugrupowań "tylko dla elity", tutaj chodzi właśnie o to, że każdy, kto ma 2 kółka może się przyłączyć i razem z innymi walczyć o rowerowe dobro. Co do samych ludzi - nie chrzań, że "jakie miasto - tacy ludzie", bo raz, że nie widzę żadnej sensownej analogii, a dwa, że patologie w mniejszym lub większym stopniu są wszędzie i tutaj ciężko cokolwiek zmienić. Szkoda tylko, że z pierwotnego "peace, love & understanding", które powinno być pomiędzy rowerzystami powstaje wewnętrzna wojna, która wcale nam nie służy, nie wspominając już o jej negatywnym działaniu na samą wspomnianą ideę Masy i jej cele.

@inimicus: Sama Masa (i organizacje wokół niej) w Łodzi przynosi ostatnio jakieś efekty, czemu trudno zaprzeczyć (vide: np. podpisanie przez miasto karty brukselskiej, czy wywalczenie większej ilości "miejsc parkingowych"). Chociażby dlatego warto dalej całość wspierać. Problem leży w negatywnych zachowaniach samych ludzi (a właściwie ich wspomnianej niereformowalnej części), którzy nie rozumieją, że sami sobie podkładają minę pod dupę. Tu jest pies pogrzebany, bo jest to walka z wiatrakami. Jedyne, co można zrobić, to trąbić na ten temat i liczyć, że przynajmniej część się nawróci, gdyż przejść obojętnie obok tego nie można, a siłą nic się nie zdziała - agresja wzbudza agresję.
inimicus
| 18:54 niedziela, 29 maja 2011 | linkuj Na "Masie.." prędkości są rzędu 13-15km/h. Nie wiem jakim cudem ta dziewczyna wjechała w Irminę "na pełnej kurwie". Równie dobrze można by było powiedzieć, że nie dostosowała prędkości do warunków panujących na drodze. Zwłaszcza, ze to masa, a tam mnóstwo innych rowerzystów, którzy nie poruszają się zbyt szybko.

Co masę zdarzają się większe, lub mniejsze wpadki, ale kozaków, którzy nie respektują zaleceń "niebieskich" jest zawsze "masa". Dlatego ostatnimi czasy coraz bardziej zastanawiam się czy obecne masy to jest to o co walczyłem z pierwszymi Masowiczami. Kiedyś były idee, chęć wspólnej jazdy, pomocy Nam rowerzystom. Teraz jedzie coraz większa masa "bydła". Nie piszę się na to.
Ceber
| 10:24 niedziela, 29 maja 2011 | linkuj Szkoda że na mnie nie trafiła ... :>
Byłem na kilku masach i cóż moge powiedzieć jak ktoś nie umie jeździć to powinien siedzieć w domu, i po kiego chuja te wszystkie PRL'owskie slogany że na mase może przyjechac każdy, właśnie nie każdy powinien w tym uczestniczyć.
No nic namawiam do bojkotu Masy i towarzystwa wzajemnej adoracji dymana ...
Jakie miasto tacy ludzie ... ot i wszystko
KOCURIADA
| 21:07 sobota, 28 maja 2011 | linkuj :(((
Ręce opadają...byłam na jednej jedynej masie i też przyliczyłam dzwon - z kolesiem, który postanowił pojechać sobie na pełnej prędkości pod prąd, a do tego był koszmarnie niezdecydowany jeśli chodzi o tor jazdy...
Ludki, zgadzam się z Barklu...spróbujcie się odwołać...500 zeta drogą nie chodzi, a jakie korby by za to były!
celinka
| 14:47 sobota, 28 maja 2011 | linkuj Dzięki za troskę chłopaki. Rzeczywiście na strachu się skończyło i poza bólem karku, tyłka i kołnierzem na 7 do 10 dni nic mi nie dolega. Z tego co wiem i druga rowerzystka wyszła z tego bez poważniejszych obrażeń więc ok. To jest najważniejsze. 500zł też trochę boli, a co do reszty - NO COMMENTS!
Raven
| 13:56 sobota, 28 maja 2011 | linkuj Jestem w stanie się założyć, że na kogo innego w tej kolumnie by nie trafiło (no może w 99%), to skończyło by się na dobrym słowie i podaniu ręki, no ale wszędzie się ewenementy zdarzają.

Obtłuczona trochę, parę dni profilaktycznie zapakowana w kołnierz, ale tak, to jest OK.
Ceber
| 12:54 sobota, 28 maja 2011 | linkuj Kurwaaaa !!!
co za laska ....
dokładnie sa ludzi i ludziska
Są rowerzyści i są bikerzy
Są ludzie i skurwysyny ...
ot i tyle w tym temacie ...
Raven
| 11:05 sobota, 28 maja 2011 | linkuj W sumie racja. No ale niech sama zdecyduje co zrobić, choć raczej zostanie tak, jak jest, żeby zwyczajnie o sprawie zapomnieć i mieć święty spokój. Niesmak i tak pozostanie.
barklu
| 10:59 sobota, 28 maja 2011 | linkuj Ponoć też, ale można się odwoływać że było się w stanie szoku - co zważywszy na hospitalizację miałoby szansę być przyjęte.
Raven
| 10:56 sobota, 28 maja 2011 | linkuj Fakt, nie pomyślałem o tym aspekcie prawnym, choć nie sądzę, by był tutaj jakiś wyjątek, bo gdyby tak było, to w takiej demonstracji można by zrobić karambol i nie było by winnych. Zasadniczo całość działa się na drodze publicznej, jako takie włączenie się do ruchu było. Kwestia tylko na ile to było "nie zachowanie należytej ostrożności", a na ile brak umiejętności/odruchu przyhamowania lub (co również prawdopodobne, bo był to "rower" Horizon - w którymś hipermarkecie takie mają) niesprawne hamulce.

Tylko nie wiem, czy sprawa już nie przepadła, bo mandat przyjęty (wszyscy mieli już wówczas dość wrażeń, więc na zasadzie "trudno, stało się"). Swego czasu było tak, że albo grodzki, albo mandat = przyznanie się do winy i odwrotu nie ma (moja mama tak kiedyś miała i później żałowała). Nie wiem, jak to teraz w przepisach wygląda.
barklu
| 10:44 sobota, 28 maja 2011 | linkuj Masakra :( Dobrze że nic poważniejszego się nie stało. Kraksy w Masie się zdarzają, nic nowego,, ale zachowanie tamtej - żenada.
Myślałem że tylko kierowcy blaszaków są przewrażliwieni na punkcie swoich puszek.

Nie wiem czy to całe "włączanie się do ruchu" i "spowodowanie kolizji" (a więc przyczyna mandatu) miały w myśl przepisów miejsce. W końcu nie odbywały się w normalnym ruchu drogowym, nie w kolumnie rowerowej, tylko w kolumnie poruszającej się na zasadach demonstracji - nieważne, czy złożonej z pieszych, czy z pojazdów. Część przepisów ruchu drogowego jest zawieszona - np. czerwone światła, limit rowerów w kolumnie, jazda obok siebie nawet gdy utrudnia to ruch. Nawet stojąc z boku i przebierając się, dalej należeliście do demonstracji (tak jak należą do niej np. niebiescy śmigający chodnikiem czy pasem obok niezajętym przez kolumnę - choć też chwilowo przebywają obok), wiec nigdzie nie trzeba było się włączać. Jeśli nie było włączania - obie strony są jednakowo winne kolizji. Nie wiem, mogę się mylić - ale dobrze byłoby dla pewności spytać kogoś dobrze obeznanego z prawem.
Trzeba się też przyjrzeć, czy ta druga miała np. sprawne hamulce - może da się udowodnić, że gdyby miała sprawne, to przy tak niewielkiej prędkości jaką jedzie Masa powinna wyhamować (nawet jak teraz ma sprawne, to przecież mogła sobie w międzyczasie naprawić, nie? Po wypadku nikt ich stanu nie sprawdzał).
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!