Jeżdżę, więc jestem.


avatar Niniejszy blog rowerowy prowadzi Mateusz vel. Raven, który z pofabrycznej Łodzi pochodzi. Od początku 2009 roku (od kiedy prowadzi tutaj statystyki) przejechał 28483.21 kilometrów, w tym 4325.30 po wertepach. Jeździ ze średnią prędkością 19.69 km/h.
Inne informacje znajdziesz tutaj.
button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Znajomi na Bikestats

Mój Skype

Mój stan

Ujeżdżany sprzęt

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Raven.bikestats.pl

Archiwum


Przejechane: 12.05 km
w tym teren ~2.00 km

Czas: 00:36 h
Średnia: 20.08 km/h
Maksymalna: 28.00 km/h

..a wróciłem piechotą

Niedziela, 26 września 2010 | Komentarze #8

Pojechałem do pracy z myślą, żeby pogrzebać znowu przy Vitaminie w celu znalezienia przyczyny stukania przy obracaniu korbami.

Przed wymianą supportu pozostało mi jeszcze wykręcić go, przeczyścić gwinty i po wcześniejszym obfitym wysmarowaniu skręcić ponownie - a nuż pomoże. Niestety operacja zakończona niepowodzeniem, gdyż trzasnęła mi miska i została w kluczu (gwint pozostał w mufie...). Po dokładniejszych oględzinach doszedłem do wniosku, że plastik wykorzystywany do wytworu tego czegoś pochodzi chyba z recyklingu patyczków od lizaków z domieszką czarnego barwnika.

Przy walce z pozostałościami czarnego czegoś zakleszczonego w ramie odrobinę poharatałem sobie gwint mufy. Na szczęście znalazłszy stosowny gwintownik naprawiłem usterkę.

Po całej operacji mufa wygląda w porządku, ale kwestię ściągania nowego supportu w ramach gwarancji sobie odpuszczę. Gdzieś w gratach zalega mi stary support Accent'a (pozostał mi sprzed montażu SLX'a), który wykonaniem i lekkością obracania bije toto na głowę. Ciekawe, czy będzie pasował. Jutro kurs nadaremno i naprawianie. Zobaczymy, co mi z tego wyjdzie.

Tzw. wkład suportu, czyli plastikowe "coś" © Raven

Tak, czy inaczej do domu wróciłem dzisiaj komunikacją miejską. Szkoda, bo pogoda przyjemna.

A i Poison przywrócony do stanu używalności. Co ciekawe z przodu też złapałem gumę. Winowajcą był mały kolec wbity tak dokładnie, że powietrze schodziło całą noc.

Kategoria 0-50km, Na twardo, Solo, Z fotkami i filmami


<< Poprzedni wpis: Rozjazd z krzyża zdjętego
>> Następny wpis: Operacja zakończona powodzeniem - pacjent żyje
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!



Komentarze
Raven
| 18:21 poniedziałek, 27 września 2010 | linkuj Nie wiem, tak mi jakoś wygodniej (przynajmniej jeśli chodzi o majstrowanie przy korbach, bo wszystko inne to już w normalnej pozycji). Próbowałem się zabierać do rozkręcania korby na stojaku, ale jakoś mi to średnio szło, nie wiedziałem z której strony to ugryźć.
Migdal
| 17:26 poniedziałek, 27 września 2010 | linkuj Hahahaha:D To mnie rozbawiłeś z tą korbą :P
P.S- Dlaczego serwisujesz rower do góry nogami? Ja pół roku składałem rowery na montowni w Magnumie do góry nogami ale nie jest to zbyt wygodnie, teraz w sklepie tylko w normalnej pozycji, najwygodniej.
Raven
| 20:41 niedziela, 26 września 2010 | linkuj Tylko ten Accenta jest ciut krótszy. Zobaczymy, czy to się spasuje. Nie robiłem jeszcze takich manewrów.

A i lepszy numer odwaliłem, jak kupiłem ramę Arsena. Po długiej walce z montażem korby (ciężko oś wchodziła; rower naturalnie do góry nogami) usiadłem dumny z siebie w fotelu, patrzę, myślę, myślę i.. skapnąłem się, że mam blaty z lewej strony. :D
Migdał | 20:21 niedziela, 26 września 2010 | linkuj Tak myślałem, że się pomyliłeś w którą stronę wykręcić, ale jeżeli stał do góry nogami to miałeś prawo do pomyłki:/ Nie ma się czym przejmować, wkręcisz suport Accent'a i będzie cacy;)
Raven
| 20:19 niedziela, 26 września 2010 | linkuj Dałem d**y, bo gdy rozkręcałem (rower stał do góry nogami) pochrzaniły mi się strony i odrobinę przekręciłem jeden z gwintów. Jako, że toto plastikowe, to w te, czy wewte szło jak w masło. Arzasnęło na amen (tj tak, jak widać na zdjęciu), gdy chciałem całość z powrotem do kupy skręcić. Wcale wiele siły nie trzeba było w to włożyć.
Migdał | 20:08 niedziela, 26 września 2010 | linkuj Przy wykręcaniu trzasnął czy podczas wkręcania?
Raven
| 20:08 niedziela, 26 września 2010 | linkuj Nie to, że po 300km. Od nowości coś tam postukiwało. W użytkowaniu nie przeszkadza nijak, kręci się normalnie, nie "skrobie", ani nic. Ale ja jestem takim człowiekiem, u którego wszystko musi chodzić jak w zegarku i jakiekolwiek nieprawidłowości doprowadzają mnie do białej gorączki.
A z tą całą zabawą, to poniekąd moja wina, bo gwint sam się nie przekręcił. Choć to 30nm wypisane na miskach, to jednak wartość podana trochę na wyrost..

Poza tym nie oczekujmy cudów za te pieniądze. :)
tomecki
| 19:51 niedziela, 26 września 2010 | linkuj uuuuuuu jak support odmeldowuje sie po niecałych 300 km to raczej nie jest dobre info o osprzecie rowera
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!